Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 722 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


List otwarty do Dyrektora Maratonu Poznańskiego
Autor: Jacek KARCZMITOWICZ
Data : 2003-12-11

Szanowny Panie Dyrektorze, bardzo dziękuję za list i troskę o moje biegowe ego. Cieszy mnie troska o dobre imię imprezy sportowej, której Pan dyrektoruje. Wiem, że tak długo jak Pan dzierży ster Maratonu Poznańskiego nie grozi mu zatopienie w morzu mierności. Sukces Maratonu Poznańskiego jest możliwy również dzięki setkom, o ile nie tysiącom bezimiennych wolontariuszy i zapaleńców, którzy kierowani przez Pana udowadniają w praktyce co oznacza „wielkopolska gospodarność”. Maraton Poznański powinien zostać symbolem wszystkich biegaczy w Polsce, a już dzisiaj jest imprezą, która jest referencyjną wizytówką Biegowej Polski. Poznań natomiast maratońską stolicą Polski. W związku z powyższym od referencji można i należy wymagać.
Szanowny Panie Dyrektorze, dziwi mnie pańska reakcja na krytykę. Podważa Pan wiarygodność oceny jaką można przeczytać w dziale RANKING największego serwisu internetowego o bieganiu w Polsce www.maratonypolskie.pl. Sposób oceny imprez biegowych tam zamieszczonych spełnia wszelkie naukowe wymagania i nie sposób przechodzić obojętnie obok tych uwag.
Niezmiernie trudno opisać zjawiska za pomocą suchych cyfr. W statystyce, ekonometrii czy socjologii można znaleźć kilkanaście metod badawczych opisujących zjawiska. Można polemizować nad skutecznością metod czy doborem właściwej metody badawczej. Niestety próby podważania jakości oceny w wypadku gdy reprezentacja badana była losowym wyborem, jest co najmniej nieporozumieniem. Metoda oceny i opisu imprez biegowych wg. formuły z działu RANKING spełnia wszelkie wymogi jakie powinna spełniać: ankieta „sędziego- eksperta” /socjologia/ czy metoda delficka /statystyka/. Jest swego rodzaju kompromisem między wspomnianymi powyżej metodami. Mamy tu: ocenę, uzasadnienie, opis, anonimowość oraz reprezentatywność próby badawczej. Ponadto mamy w mniejszym stopniu, ale zawsze forum „sędziów- ekspertów’. Nie będę opisywał dokładnie tych metod, bo nie miejsce i czas ku temu, a jak mniemam są one Panu znane. Krytyka tam zamieszczona, szczególnie w części opisowej jest miażdżąca dla Pana jako organizatora. A porównanie do lat poprzednich wskazuje na wyraźny regres poziomu organizacyjnego. Wielu biegaczy zadaje sobie pytanie: DLACZEGO?
Pański list niczego nie wyjaśnia, natomiast jest popisem erystycznym nie wykraczającym poza pole pustej demagogii i propagandy sukcesu. Musze tu z ubolewaniem zaznaczyć, że miernej próby! Ubolewa Pan nad tym, że nikt nie mógł przewidzieć tylu chętnych do udziału w maratonie. Szanowny Panie Dyrektorze, dyrektor biegu maratońskiego taką ewentualność nie mógł ale musiał przewidzieć!!! W tym miejscu albo traktuje Pan adresatów listu jak durni albo sam jest kompletnie, merytorycznie nieprzygotowany do organizacji takiej imprezy. Kto, jeśli nie Pan, zamieścił informacje, że wszyscy debiutanci mają prawo darmowego udziału w biegu? Los z Panem obszedł się wyjątkowo delikatnie. Przecież mogło się zgłosić do udziału w maratonie 50000 Poznaniaków po czym wziąwszy za darmo: koszulkę, paczkę kawy, korkowe podkładki pod szklanki oraz kisiel udać się do domu. Natomiast na starcie stanęłaby grupka elity zawodników zaproszonych przez Pana. Niemożliwe? A może chce się Pan założyć?
Ubolewa Pan, że wielu zawodników zapisywało się „w ostatniej chwili”, w niedzielny ranek. A kto ustalił godzinę startu na 11.00? Przecież tak późna godzina wprost zapraszała aby przyjechać do Poznania tylko na start, bez konieczności noclegu. Przecież w zasięgu 200km od Poznania z powodzeniem wstając o godzinie 5.00 w ciągu 2-3 godzin można przybyć na miejsce startu, zapisać się i pozostaje czas na całkiem słuszną rozgrzewkę!
W tym miejscu uwaga dla organizatorów XXXI Maratonu Dębno, czy zdajecie sobie sprawę co będzie się działo w biurze Maratonu Dębno do 12.00? Tam również wielu biegaczy, w tym piszący te słowa, przyjedzie na ostatnią chwilę.
Wprowadzając takie innowacyjne zapisy do regulaminu, powinien Pan przewidzieć tego następstwa. Krytyka w tym miejscu jest jak najbardziej uzasadniona. Pańska postawa, gdzie źródeł swoich „potknięć” upatruje Pan w „internetowym spisku ciemnych sił” jest poniekąd trochę infantylna.
Inną sprawą do jakiej chciałem się odnieść jest dobry obyczaj. W tym względzie w moim przekonaniu czeka Pana nie mniej pracy.
Nakłoniłem siostrę mojej żony do debiutu w Maratonie. Sumiennie przygotowywała się przez całe lato wg. moich wskazówek. Plan przygotowań oraz złożenia przedbiegowe były jedne: UKOŃCZYĆ MARATON w możliwie najlepszej kondycji. Bieg zakończył się dla nas sukcesem, który na mecie zmącił właśnie Pan! Wbiegliśmy razem, radośnie na metę zajmując odpowiednio miejsca 1422 i 1423. Wtedy o tym nie wiedzieliśmy. Z pokorą przyjeliśmy informacje, że zabrakło medali. OK! Klęska urodzaju. Niestety po przebraniu się zobaczyliśmy zawodnika, który przybiegł znacznie po nas i dumnie paradował z pięknym medalem na piersi opatulony w błyszczącą folię, której dla nas również zabrakło. A zawodnik ten przybiegł dokładnie ponad 20 minut po nas. Zgadzam się, że wynik jaki osiągnąłem daleki jest od zachwytu. Stać mnie na więcej. Ale w tym biegu cel był inny. Czym sobie zasłużyła ta młoda dziewczyna, która poświęciła kilka tygodni na przygotowanie się do maratonu, osiągnęła sukces /metę/ i otrzymała uścisk dłoni zamiast zwyczajowego lauru zwycięzcy jakim jest medal? Czym się różnił zawodnik przekraczający linię mety jako 1475 od nas, że dla niego „spod lady czekały” laury? W tym miejscu mała dygresja. Limit ustalono na 1500 zawodników. Wnioskuję, że na taką okoliczność przygotowano 1500 medali. Wbiegliśmy na metę jako 1422 więc co się stało z co najmniej 77 medalami ? /bo jeden medal „się znalazł”/
Czy pozostałe medale zostały rozdysponowane w podobny sposób jak medal dla zawodnika nr 1? Czy powędrowały dla znajomych królika etc?
Czy tu podobnie nie mógł Pan czegoś przewidzieć? Czy może „śmiałą decyzją, mając absolutnie dobre chęci, naraziliśmy się na brak zrozumienia”?
Panie Dyrektorze, maratończyk z uwagi na charakter swojej pasji jest wypadkową kilku cech charakteru. Maratończyk jest z reguły: krnąbrny, uparty, konsekwentny, wytrzymały czy systematyczny. Wśród cech tych zwyczajnie nie jest w cenie lizusostwo. Więc niech Pan nie liczy na zrozumienie dla swojej czołobitnej postawy wobec zawodnika z numerem 1. Wśród audytorium, jakim są maratończycy znalezienie zrozumienia dla takiej postawy, jest podobne jak zaprowadzenie pokoju na Bliskim Wschodzie.
Natomiast szczytem braku dobrego smaku, moim zdaniem, było przydzielenie numeru startowego 1 dla Pana Ryszarda GROBELNEGO. Dobry obyczaj wśród organizatorów, jakim się Pan tytułuje, nakazuje przyznać ten niewątpliwy honor zwycięzcy poprzedniej edycji biegu
Niekiedy praktykuje się uhonorowanie w ten sposób osób WYBITNIE zasłużonych dla biegu. Czy ów zawodnik spełnia takie warunki? Mam poważne wątpliwości. Deklaracja, że patronat nad biegiem sprawował Prezydent Miasta Poznania, jest nikła rekomendacją dla takiego honoru. Bo czym się zasłużył Pan Prezydent? Tym

, że będąc strażnikiem społecznych funduszy, część z nich wyasygnował na organizację Maratonu Poznańskiego? A może jestem w błędzie i obywatel Miasta Poznania, Ryszard Grobelny wspomógł / sponsorował?/ finansowo bieg? Pod ocenę społeczności biegowej daję ww sprawę.
Kończąc swój list pragnę się odnieść do celowości ankiety jaką załączył Pan do przesyłki z medalem i dyplomem. Jaki jest cel rozsyłania takich ankiet. Poziom merytoryczny tej ankiety niczym się nie różni od tzw „psychozabaw” zamieszczanych w BRAVO GIRL czy kolorowej damskiej prasie bulwarowej. Pytania w niej zawarte, które w swoim założeniu mają przyczynić się do poprawy organizowanej przez Pana imprezy nie wnoszą nic nowego!!! Jestem gotów wyznaczyć statystyczną średnią ocen ankiet jakie zostaną wypełnione i zwrócone. Pod tytułem „Co chciałby Pan zmienić w Poznań Maraton” zapisałem 10 odpowiedzi i dałem sobie spokój. Jak w ankiecie oceniającej można umieścić tak ogólne pytanie???
Wiem, że po zakończeniu maratonu spotkała Pana fala krytyki, po której może być Panu trudno, ale zamiast tak „po polsku” szukać winnych wszędzie poza sobą, warto uderzyć się w pierś a całą energię skierować na pozytywistyczną pracę u podstaw nad poziomem organizacyjnym Maratonu Poznańskiego, biorąc szczególna odpowiedzialność za zobowiązania publicznie poczynione. My- biegacze- wierzymy, że wytężona praca organizatorów przyniesie oczekiwane skutki już w 2004r i z radością będziemy mogli przyznać tytuł „ZŁOTY BIEG” V Maratonowi Poznańskiemu jak to miało miejsce dotychczas.
Z poważaniem Jacek Karczmitowicz



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
marczy
20:23
bogaw
20:15
rezerwa
20:14
mk04061982
20:11
kos 88
19:54
Wojciech
19:18
jarkam
19:05
homepg
18:29
jaro109
18:19
zbig
18:12
StaryCop
18:08
d.chylinska@wp.pl
17:59
szopinho
17:57
entony52
17:55
gpnowak
17:54
maur68
17:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |