2014-01-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg Sylwestrowy Łódz (czytano: 1202 razy)
Z decyzją o starcie w biegu sylwestrowym podjołem w sumie ostatniej chwili,nie wiedziałem czy to dobry pomysł bo mialem dość długą przerwe w treningach nie wspominam o startach.
Do Łodzi pojechałem ze znajomymi z sekcji kick-boxingu z Kutna,którzy co roku startują w biegu sylwestrowym to taka tradycja-równiez moja.
Po dotarciu na miejsce na miejsce jeszcze nie było tłumów wiec dość szybko załatwiliśmy formalności.
Po rozgrzewce zajołem miejsce na linij startowej.
Gdy wystrzelił sygnal startu bieg ruszył dość lekko,ja traktowałem ten start treningowo bo co można spodziewać się po 2tyg.truchtu (5treningach) i kilku przebierzkach.
Juz na początku odpuściłem i po ok.2km wyprzedzili mnie wszyscy co mieli wyprzedzić,zaraz po starcie połączył do mnie kolega z Kutna o którym słyszałem ale nigdy się nie poznaliśmy.
Zbigniew Gałązka bo o nim mowa pytał dlaczego nie biegne szybciej ale ja treningowo odpowiedziałem chociaz juz dyszałem jak lokomotywa,tępo było ok 4"/km.
Po pierwszym okrązeniu (5km) dla mnie już mógłby ten bieg się skończyć,miałem dość,pogoda była świetna ok.0 stopni bez wiatru.
Na 8km Zbyszek zaczoł delikatnie przyśpieszac ale ja się Go trzymałem i wymyśliłem sobie że rusze na podbiegu ok.600m przed metą.
Na podbiegu zrobilem lekką przebierzke pod górke ale Zbyszek miał dość i nie podjoł walki ja ledwo dojechałem do mety śr.4"06/km
Podsumowując,ogólnie jestem zadowolony ze startu ale najwazniejsze ze nic nie boli,teraz jak zdrowie dopisze to czas na treningi...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |