2012-11-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zwyczajnie Zwyczajni - Bieg 7 Dolin - Przygotowania (czytano: 1049 razy)
Dziennik pokładowy dzień 1 - Klimczok i nie tylko. 24.11.2012r
Nazwałem temat moich wypocin tak, bo jesteśmy ZWYCZAJNYMI ludźmi, wykonującymi ZWYCZAJNĄ prace i mający ZWYCZAJNĄ pasję. Choć sam przymiotnik "zwyczajny" brzmi dla mnie trochę dziwnie.
W dniu dzisiejszym rozpoczęliśmy przygotowania do ultramaratonu w Krynicy, który ma się odbyć na początku września 2013 roku. Tzn takie górskie przygotowania, bo przecież przygotowania już się rozpoczęły i trwać będą do września. Z moimi przyjacielem biegowych tras ustaliliśmy sobie, że raz w miesiącu będziemy trenować w górach aby jak najlepiej się przygotować do Krynicy.
No i się zaczęło. Zegarek zadzwonił o 3:50. Ciężko było wstać, ale dałem radę. Zawsze daję radę jak się z kimś umawiam. Tomek nie miał z tym problemu. Zawsze wstaje o tej godzinie do pracy. Moja rodzinka jeszcze smacznie spała. Obracali się na drugi lub na trzeci bok. Poranna toaleta, ubranie, śniadanie i w drogę. U Tomka byłem o 4:30. Tomek już czekał. Do Szczyrku mamy ok godziny drogi.
W Szczyrku meldujemy się o 5:40. Droga pusta ale śliska. W końcu mamy koniec listopada. Parkujemy pod domem towarowym w Centrum Szczyrku. Hmmm "Centrum" tego uroczego miejsca to chyba nie zbyt odpowiednie słowo ale niech już tak zostanie. Parkujemy w "Centrum" i koniec. Po drodze upewniamy się, czy mamy czołówki. W końcu mamy jeszcze parę chwil aż słońce nas przywita. Czołówki są. Jest dobrze. Plan na dzisiaj 25 km w tempie ok 8 - 9 minut na km.
Szybki załadunek najpotrzebniejszych przedmiotów, chwilowa rozgrzewka i ruszamy. Startujemy spod domu handlowego i wbiegamy po chwili w ulicę Górską - Szlak niebieski. Ciemno jak w ...kopalni. Tomek coś o tym wie ;) Odnajdujemy szlak. Wiemy, że mamy zaraz skręcić w prawo. Prosto ma dalej prowadzić szlak zielony. Nigdzie po drodze nie odnajdujemy rozwidlenia. Biegniemy dalej. Trasa dobrze oznakowana. Będąc za 3 kilometrem orientuję się, że oznaczenie szlaku nie jest niebieskie a zielone. Nic straconego. Postanawiamy gnać dalej wiedząc, że szlaki się wyżej skrzyżują.
Wdrapując się na Klimczok podziwiamy piękną poranną zorzę w kierunku Skrzycznego. Próbuję robić zdjęcia, ale nie wiele na nich widać. Po prawie 55 minutach i 6 kilometrach i chwili na czarnym szlaku, wdrapujemy się na Klimczok. Robi się już widno. Z czarnego szlaku skręcamy na żółty i biegniemy w kierunku Błatni. Na 10 km, w miejscu gdzie mocno wiało, napotykamy rozwidlenie. Skręcamy w prawo szybko orientując się że: "to nie tędy droga". Jednak po chwili nasz "skrót" łączy się ze szlakiem żółtym i niebieskim. Więc jesteśmy na dobrej drodze. Biegniemy już do naszego ostatniego punktu wyprawy czyli: "Jeziora przy Wapienicy"
Część trasy od Klimczoka jest bardziej z górki niż pod gór. Ale nie cieszymy się, przecież zaraz będziemy tędy wracać... Biegnie się nam dość przyjemnie. Nic nie doskwiera. Jemy i nawadniamy się regularnie. Mijając 14 kilometr postanawiamy zawrócić i wracać do "bazy". Do Jeziora brakuje nam jakieś 0,5 km. W dalszym ciągu towarzyszą nam urocze widoki. W drodze powrotnej spotykamy 3 osoby, które mają takiego samego bzika jak my. Zresztą ich psy chyba też. Odrobinę zmieniamy naszą rasę powrotną ale kierujemy się do Szczyrku. Po prawie czterech godzinach dobiegamy do samochodu. Pierwszy trening górski zakończony. Inwentaryzacja wykazała brak strat.
Podsumowanie 24.11.2012:
Start: 5:52
Czas: 3:36:17
Dystans: 28,87 km
Tempo: 7:29
Śr prędkość: 8,0 km/h
Przewyższenia: +1 394,5 / -1 390,8 - tak wyszło w programie - nie wnikam.
Za 3 tygodnie drugi trening. Do zobaczenia.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |