2015-10-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Samotna pogoń za zwycięstwem (czytano: 1423 razy)
Czy w moich żyłach płynie benzyna ? Takie oto pytanie skierowano do mnie, po wyczynie jakiego dokonałem w ubiegłą niedzielę podczas zwycięskiego II Włocławek Półmaratonu.
Sam na sam rozprawiłem się z życiówką i poprawiłem ją… uwaga…. aż o 5 sekund, tak o 5 (czyt. pięć) sekund ale jakże ważne…1h 12min i 53 sek tyle od dziś wynosi mój oficjalny najlepszy rezultat na dystansie półmaratonu uzyskany właśnie we Włocławku.
Po ostatnich „wariacjach” jakie wyprawiam na dystansie 10 km przypomnę:
-końcówka września Grudziądz -32:41 (atest)
-początek października Kutno -32:43 (brak atestu ale dyszka była)
Ostrzyłem sobie zęby na niezły rezultat, celowałem realnie w 1:11 ale po cichu liczyłem że przy dobrych wiatrach uda się osiągnąć wynik na poziomie 1:10 ^^
Wiedziałem o tym ze sam, nie nabiegam takiego wyniku i z tego powodu starałem się namówić kilu znajomych którzy legitymują się podobnymi rezultatami jak ja ale żaden z nich nie mógł wystartować… Z tych względów postanowiłem ze na biegu będę trzymał się ogona czołówki ile sił w nogach i …głowie.
W dzień startu było zimno około godziny 8:00 termometr pokazywał 1- 2 stp. C a do tego wiał zimny, porywisty wiatr. Dobrze ze chociaż słońce nie chowało się i zagrzewało do walki. O godzinie 11 temperatura oscylowała w graniach 5 stp. C. czyli idealnie jednakże jeszcze się do nich nie przyzwyczaiłem, tylko ten wiatr :/ Mimo to czułem ze to właśnie dziś rozprawię się z moją starą życiówką z 2012 r. Czułem ze będzie walka !
Jakie było moje zdziwienie gdy już po 300 m wybiegając ze stadionu na którym był zlokalizowany start biegłem sam… oglądam się i nie wierzę ze nikt mnie nie goni… szybka kalkulacja w głowie… zwolnić i zrobić mocny trening z chłopakami z tyłu czy zaryzykować i iść na życiówke. Jak już wiecie wybrałem to drugie i wszystko dobrze się układało (5km-16:40, 10km-33:46, 15 km -51:20) aż do ok 16-17 km gdzie miałem atak kolki i akurat mocno wiało w twarz. Zwolniłem tak bardzo ze powoli traciłem nadzieje na walkę o PB. Jednak po kilku minutach pozbierałem się i wrzuciłem ostatni bieg w drodze do mety. Gdy wbiegając na stadion zauważyłem zegar odmierzający czas wiedziałem ze ostatnie 100 m muszę przebiec w 15 sekund co się udało !
Chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim kibicom na trasie którzy zagrzewali mnie do walki oraz Państwu Górczyńskim za wsparcie techniczne, kulinarne i sanitarne :) Czułem się jak u siebie :] Poza tym wielkie gratulację dla wszystkich którzy uzyskali nowe rekordy życiowe !
Ostatnie starty zostały do zaliczenia w tym roku i udaję się na zasłużony odpoczynek czyt. roztrenowanie aby jeszcze lepiej przygotować się do przyszłorocznego sezonu.
W tym roku spełniłem się choć nie zaliczyłem maratonu ani żadnego biegu ultra… Mam nadzieję ze w przyszłym roku już ostatecznie rozprawię się z maratonem :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |