2011-10-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jezu - westchnąłem... (czytano: 1114 razy)
Dlaczego? Zobaczyłem zdjęcia moich dzieci - dodane w grudniu 2007 roku...
Po pierwsze jest ich teraz nie troje, ale czworo, a po drugie - jakież one rozkosznie małe ;)
No cóż - czas płynie, albo jak mawiają inni leci. Chyba dodam nowe zdjęcia.
I chyba wrócę do pisania. Bo biegam. Wprawdzie nie bez przerw od ostatniego wpisu, ale biegam.
Poważnie - to kiedy 8 sierpnia 2011 roku zobaczyłem na wadze 97 kg - przeraziłem się. Może czas wrócić do grupy Anonimowych Żarłoków - pomyślałem. A może wystarczy (w moim przypadku) mniej piwa, a więcej ruchu? - czytaj biegania.
Na półce przecież leży "Podręcznik biegacza" Glovera.
Dwa razy wcześniej podchodziłem do tematu. Zawsze jednak byłem mądrzejszy od papieża i Glovera oczywiście. I za każdym razem poległem. To wina programu i jego autora rzecz jasna.
Nic to. Tym razem postanowiłem podejść do programu przygotowania do pierwszego maratonu jak Pan Bóg i Pan Glover przykazali i bez wymądrzania się.
Dziś myślę o jutrzejszym biegu na 24 km. To moja najdłuższa próba. 21 mam za sobą już cztery razy (w tym dwa w programie).
Od sierpnia nie mądruję się i nie dyskutuję. Pracuję. I żadnych diet. To też była moje domena. Dieta i jo-jo.
Początek sierpnia - 97 kg.
Połowa października - 92 kg.
I cieszę się każdym dniem.
Do jutra ;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |