Na forum wielokrotnie zabierałem głos w relacjach biegacz – pies. Tym razem robię to po raz ostatni. Nie ukrywam, że tym razem będę się wymądrzał. Mam do tego prawo bo wychowałem psa doskonałego, który nigdy nikomu nie zrobił krzywdy i był doskonałym towarzyszem. No właśnie, BYŁ! Potocznie mówi się, że psy i sportowcy odchodzą zbyt szybko. To prawda, gorzka prawda.
Rys.1 - Pies towarzysz
Na forum wielokrotnie poruszano problem ataków psów na biegaczy. Więc może rozpocznę od początku. W Polsce administracyjnie ustalono które rasy /tak RASY/ psów są agresywne. Więc wszystkie psy nierasowe należy w opinii twórców tego absurdu traktować jako nieagresywne /łagodne???/. Niestety w życiu prawda okazałą się zgoła odmienna. Wskazano 11 „ras” agresywnych. Niestety pierwsza ze wskazanych jest błędna. Nie ma rasy „pitbull”. Terminem tym określa się krzyżówki ras psów wyhodowane specjalnie do walk psich. Tak naprawdę pitbullem może zostać pies przypominający pudla, jeśli został wyhodowany do walk psich! Ale dalej jest w tym wykazie jest również wesoło.
Czy ktoś z czytających widział kiedyś na oczy „ANATOLIANA”? Albo “Perro de Presa Mallorquin”, “Perro de Presa Canario”, albo “Tosa Inu”??? A tak naprawdę to właśnie te psy należałoby uznać właśnie za “pitbulle”. Z anatolianem to jest całkiem ciekawa sprawa bo w opinii kynologów obecność tego psa to zagadka. Rasa ta w Polsce stanowi egzotykę. Ogólnie przypadki agresji tych psów są nieznane. Pies jest psem pasterskim i w związku z tym powinno się obok niego znaleźć całkiem pokaźne grono psów pasterskich, bardziej popularnych a te właśnie pominięto. A więc na wstępie mamy idiotyczne prawo, więc idiotyzm właścicieli i ich pociech wydaje się naturalną koleją rzeczy.
Kto kupuje psy? Hobbyści, chwilowi fascynaci, właściciele posesji i tzw. „dla dzieci”. Tu dużo o psie mówi jego imie. Jeśli widzimy właściciela, który z daleka do nas krzyczy, że jego brytan nie gryzie i następnie przywołuje go po imieniu: Tajson, Kiler, Grom, Kronos etc. To już dużo wiemy o preferencjach właściciela. Czy może nas jako biegaczy spotkać coś gorszego niż spotkanie z ROTTWEILEREM o wdzięcznym imieniu Tajson? Niestety tak spotkanie z ROTTWEILEREM o imieniu Donald, Betowen, Śliniak, Dżery czy Tom. Takie imię oznacza, że pies został kupiony dziecku, dziecko się znudziło i tak naprawdę pies nie ma swego "Pana" może swego miejsca w domu /fizycznie i w hierarchii/ czyli jest rozbrykanym, nie nieujarzmionym brytanem, który robi co chce.
Nikt nad nim nie panuje. Podobna sytuacja i podobne relacje panują w relacjach szacowna emerytka i jej ukochany "pimpuś". Jednak z reguły "pimpuś" mimo, że jest zapasiony to chodzi w wadze do 10kg i trzy susy grożą mu zawałem, podobnie jak właścicielce. Psy dzieci są młodsze, rasowe i chodzą w wyższej wadze! A wszystko wiadomo z miłości.
Rys.2 - Pies kochany
Na forum poruszono przypadek, że piesek ugryzł "pierwszy raz". Należy pamiętać, pies nigdy nie gryzie pierwszy raz! Powiem więcej pies nigdy niczego nie robi pierwszy raz!!! Wiem brzmi to jak slogan z reklamy Konowicza, ale takie są fakty. Pies do każdej czynności musi być przygotowany. Jako zwierze stadne wszelkie przejawy jego agresji czy chęci dominacji następują drobnymi kroczkami. Na początku powarkuje, potem obszczekuje, następnie doskakuje szczerząc zęby a potem... Jeśli właściciel, przywódca stada nie zareaguje na początku skończy się to tym, że pies będzie chodził w domu w kagańcu, nikt go nie będzie w stanie zgonić z ulubionej sofy i jedzenie będzie mu podawane kijem. Jestem nawet skłonny twierdzić, że to nie pies gryzie a jego właściciel. Tu jeszcze jeden slogan. Pies jest ZAWSZE TROCHĘ MĄDRZEJSZY OD SWEGO WŁAŚCICIELA. Jeśli słyszycie, że właściciel krzyczy na swego psa i twierdzi, że jest głupi to macie już obraz samego właściciela :-)))
Rys.3 - Pies pracujący
Dlaczego pies gryzie? Najczęściej dlatego, że się boi. I ten rodzaj napastników spotykamy najczęściej. W takim przypadku wystarczy zrobić zdecydowany krok z tupnięciem w jego kierunku, cały czas mu się przyglądając, dobrze jest też coś warknąć /np. do budy albo a pójdziesz ty/ i zrobić jakiś zamach ręką. Powinno wystarczyć. Jeśli nie odpuszcza można w niego rzucić czymś. No właśnie. Jeśli ma to być kamień to polecam rzut całą garścią wielkości orzechów laskowych lub podobnych. Jeśli rzucimy takim obłokiem to mamy pewność, że go któryś dosięgnie. W takim przypadku powstanie związek przyczynowo – skutkowy i pies raczej do nas się nie zbliży. Taki niespodziewany bodziec czyli kamień na głowie czy karku to rodzaj zimnego prysznica. Z tego powodu odradzam rzucanie konarem czy gałęzią. Lecący kamień jest słabo widoczny i w związku z tym szok większy. Kawał drewna jest lepiej widoczny. A proszę pamiętać, że psy są prawie ślepe!!!
Jeśli czegoś nie słyszą i nie czują to nikłe szanse są na to, że to zobaczą!!! Jeśli pies rusza na nas to możemy mu zafundować mocniejszy bodziec. Kopniak. Gdzie? Pies ma część ciała, która nazywa się słabizna, nic prostszego tylko tam walić. Łatwo powiedzieć;-) Ale gdzie to jest. Jest to okolica talii. Najlepiej uderzyć w miejsce, gdzie człowiek pręży mięśnie brzucha. Pies tą część ciała ma delikatną i prawie zawsze nienaprężoną. Psie mięśnie brzucha naprężają się dopiero w chwili, gdy się je uciśnie. W tym przypadku po uderzeniu, czyli mówiąc kolokwialnie nasz kop wejdzie jak w masło. Jeśli trafisz w wątrobę to ten pies już nigdy nie pomyśli nawet aby się zbliżyć do biegacza!
Zapamięta sobie ten dzień do końca życia. Mój kolega weterynarz zdradził mi ten sekret i w jego bogatym doświadczeniu nie spotkał się z przypadkiem, aby pies po takim wypadku przez kilka minut miał ochotę na cokolwiek. Bez obawy.. przeżyje to.
Rys.4 - Pies gotowy
Opisane tu zachowania są wystarczająca na spotkania z większością psów jakie obszczekują nas na trasach biegowych. Spotykamy: tchórzy, podwórkowych cwaniaków, rozbrykane pociechy czy stróży posesji, nawet jeśli ta posesja wykroczyła poza administracyjne granice posesji jego właściciela. Jednak są jeszcze dwie grupy psów, które możemy spotkać na swojej drodze. Na szczęście są to psy bardzo rzadko spotykane. Nie życzę wam abyście na swej drodze spotkali psa psychopatę i (lub) psa, który umie atakować. Wszystko co wcześniej opisałem w takim przypadku jest nieskuteczne. Jak rozpoznać, że mamy do czynienia z takim zawodnikiem? Najczęściej dowiemy się o tym o ułamek sekundy za późno. Najczęściej taki pies zajdzie nas po cichu.
Jednak zawsze jego atak będzie miał impet, tu nie będziecie mieli wątpliwości, że uczestniczycie w polowaniu po niewłaściwej stronie. Jesteście zwierzyną. Jeśli pies zaatakuje waszą głowę to znaczy, że był szkolony w tym kierunku. Prawdopodobnie jeśli złapie jakąś część waszego garderoby, a może ciała, to już jej nie wypuści dopóki nie wyszarpnie. Prawdopodobnie jako szaleniec będzie w niewielkim stopniu wrażliwy na ból więc nawet nie próbujcie z nim walczyć. Cóż wtedy robić. Upaść na twarz i z twarzą ku ziemi przyjąć pozycję embrionalną natomiast dłońmi za wszelką ceną chronić przednią część szyi. Niestety, pies za coś nas złapie. Jeśli nie będziecie mieli nadziei na pomoc, a właściciela nie widać albo jeszcze gorzej - właściciel dobrze się bawi, możecie spróbować się uwolnić. Gdy pies w swoim amoku będzie się szarpał z jakąś częścią naszego ciała należy zdecydowanym ruchem złapać psa za górną część pyska i za wszelką ceną wepchnąć mu fafle /odpowiednik naszych ust/ w zęby, następnie drugą ręką złapać za dolną szczękę i tak próbować mu otworzyć pysk.
Nie mówię, że to będzie łatwe i nie będzie to miłe. W końcu walczymy o życie. Trzymając go za szczękę należałoby skręcić mu kark. Do tego wystarczy już napór naszego ciała. Nie życzę nikomu aby musiał choćby w szczątkowej części korzystać z moich rad. Miałem pomysł aby taki poradnik wraz ze zdjęciami ilustrującymi zrobić dla potrzeb miesięcznika “BIEGANIE”. Niestety naczelny miał inny pomysł, który chyba nawet w ostatnim numerze został opublikowany. Myślę, że opis ze zdjęciami z moją Melissą w roli głównej byłby bardziej przekonywujący.
W kontaktach z psami należy pamiętać, że są to zwierzęta drapieżne i stadne. Są to zwierzęta, które potrzebują kontaktu z otoczeniem w jakim przebywają, z ludźmi, innymi psami. Potrzebują miłości, 1x dziennie pełnej michy i 3x spaceru, nie odwrotnie!!! Należy pamiętać, że spacer psa to coś zupełnie innego niż nasza przechadzka. Pies na spacerze musi się wybiegać, powąchać okolice w tym ludzi i inne psy. Spacerem nie jest “spacerniak” z psem na smyczy obsrywającym chodniki i ulice. Psy z natury nie brudzą dróg którymi chodzą!!! Ale jak nie mają innego wyjścia.... Psy w przeciwieństwie do ludzi nie mogą załatwić swoich potrzeb w wodzie. Z tego względu nie potrafię zrozumieć piętrzących się zakazów na polskich plażach. Tak chętnie oddajemy 1% podatku na schroniska dla zwierząt jednak głupimi zakazami przyczyniamy się do masowego wyrzucania psów w okresie przedwakacyjnym, i masowego hodowania psów psychopatów w naszych mieszkaniach. Nie ma ras psów agresywnych. Są tylko psy które potrzebują więcej czasu i miłości od swoich właścicieli.
Rys.5 - Pies maskotka
Pamięci Melissy 06.09.1995-15.03.2007
|