2016-10-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 777 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://zdobywcaszczytu.blogspot.nl/2016/09/co-dalej.html
Tak wygląda 10 lat biegania na jednym zdjęciu.
Jak wspominam pierwsze 10 lat? Raczej dobrze gdyż udawało się odnosić mniejsze lub większe sukcesy. Czasem bywały miażdżące porażki kiedy chciałem rzucić wszystko w cholerę ale mimo wszystko jakoś to przechodziło i udawało się kręcić to wszystko dalej. Ostatnie miesiące są dla mnie ciężki. Wiosną jak wiecie pobiegłem cztery maratony w ciągu pięciu tygodni odnosząc na nich mniejsze lub większe sukcesy. Kulminacją tego wszystkiego był Kraków gdzie złamałem 3h w maratonie co oznaczało dla mnie wielki postęp.
Również tej wiosny udało się pobiec 10km poniżej 36min.
Byłem chyba wtedy najszczęśliwszym biegaczem,który się cieszył z biegania i sukcesów oraz z tego,że mogę rywalizować z innymi ludźmi na najwyższym poziomie. Wtedy również pojawiły się komentarze,że ktoś się dziwi,iż nie mam trenera,sponsora itd. Mimo prób znalezienia takich cały czas otrzymuję odpowiedzi typu ,, ...nie,ponieważ....``.
Wracając do biegania i mojego ostatniego biegu gdzie byłem szczęśliwym biegaczem to muszę powiedzieć,że wszystko się bardzo zmieniło. Po maratonie w Krakowie szybko padł pomysł wyjechania za granicę do pracy. Wkurzała mnie moja praca i warunki w jakich pracowałem. Od pomysłu do realizacji czas zleciał bardzo szybko bo zaledwie kilka dni po maratonie udało się wyjechać. Nie wiem czy to nie był mój największy błąd w karierze biegowej ale miałem pomysł,który chyba mi nie wypalił tak jakbym chciał. W miejscu pracy jakoś źle mi się biegało. Nie potrafiłem się odnaleźć w tym bieganiu-może za płasko dla mnie? Nie wiem ale za kilka dni tam wracam ponownie tylko w głowie tkwi mi pytanie czy tam będę biegał jeszcze w ogóle? Chyba nie.
Ostatnio z moim bieganiem się pogorszyło jeszcze bardziej bo kiedy liczę kasę,którą wydaje na bieganie to aż mnie to przeraża. Do tego patrząc na wiosnę i ten cały czas spędzony na złamanie 3h w maratonie,jak patrzę na te wszystkie wyniki,na te wyrzeczenia to zadaję sobie pytanie: po co? w imię czego to wszystko robiłem? Po co mam to dalej kręcić? Czy ma to jaki kol wiek sens? Mimo,że na facebook`u i w telefonie mam mnóstwo kontaktów/znajomych to jednak jestem bardziej samotny niż by się to wydawało?
Babia Góra-2012
Myślę,że to zdjęcie opisuje mój obecny stan najlepiej.
Co sprawiło,że obecnie mam taki stan? Myślę,że to w głównej mierze problem z znalezieniem pracy takiej w której bym się realizował a nie był w niej tylko po to,żeby zarabiać pieniądze aby za chwilę je wydać na sprzęt sportowy czy coś pośrednio lub bezpośrednio połączonego z sportem. Ktoś pewnie teraz powie ,,no to dlaczego nie pójdziesz pracować do jakiegoś sklepu związanego z sportem czy górami czy jeszcze czymś w czym byłbyś szczęśliwy i byś mógł się realizować ? `` Nie,to nie jest tak,że nie próbowałem i nie szukałem bo szukałem ale wszędzie tylko oferta albo na pół etatu ale minimalna krajowa...
Na szczęście ostatnie dni były dla mnie bardzo wesołe i mimo,że nic nie zmieniło się do mojego osobistego podejścia do sportu to jednak dobrze się bawiłem. Udało się stanąć po drugiej stronie barykady czyli nie być zawodnikiem na zawodach lecz wolontariuszem pomagającym w organizowaniu biegu. Myślę,że to była bardziej ucieczka od myśli o bieganiu! Bawiłem się świetnie.
Może,czas zająć się wolontariatem gdzie spotyka się niezwykłych ludzi? Swoją drogą to chcę jeszcze tutaj podziękować całej ekipie z wolontariatu za ten czas! Oraz przeprosić Łukasza K. za moje całe biadolenie o moim bieganiu-zajęło to jakieś 11h z hakiem.
Ostatnio jeszcze pobiegłem jeden bieg nad morzem ale nie poczułem żadnej radości z tego,że biegam,że walczę.
Za kilka dni wystartuję w Iron Run podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy. Prawdopodobnie to będzie mój ostatni start w tym roku a może i również w ogóle. Chyba już nie chcę więcej biegać w ten sposób.
Myślę,że jeszcze coś tu napiszę kiedyś aczkolwiek będzie to bardziej już o moich wędrówkach po górach,może o jakichś przygodach ale o startach już raczej nie...chyba,że się coś pozmienia na tyle,że obudzi się ponownie jakaś chęć do walki,jakieś nowe możliwości... tymczasem do usłyszenia kiedyś.
W każdym bądź razie jak by się to nie skończyło to pragnę podziękować wszystkim,którzy choć w minimalny sposób wpłynęli na rozwój mojej ,,kariery``
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |