Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [6]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
rafa
Pamiętnik internetowy
druga strona mocy

Rafał Galiński
Urodzony: 1973-01-
Miejsce zamieszkania: Zawiercie/Parkoszowice
21 / 25


2015-01-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Warszawa i Poznań: dwa maratony dla mojej żony Część II (czytano: 1001 razy)

 

Był chłodna, pochmurna niedziela. Poznań spał jeszcze, gdy w okolicach Grunwaldzkiej gorączkowo poruszały się setki kolorowych postaci.

Punktualnie o godz. 9.00 zabrzmiały Rydwany ognia i 6-tysięczny, kolorowy wąż ruszył w dół Grunwaldzkiej a my wraz z nim.

Pierwsze kilometry były szybkie. Trasa wiodła lekko z górki szerokimi alejami. Po szóstym kilometrze otworzyła się bryła stadionu i tysiące maratończyków miały okazję przeciąć płytę po przekątnej. Stadion właściwie pusty, dudnił jedynie echem z kilkuset gardeł. Nad biegaczami przelatywał dron z zawieszoną do niego kamerą. Następnie długa Hetmańska aż do wiaduktów przy drodze Dembińskiej, gdzie widać było prawdziwą kolorową rzekę biegaczy.

Cały czas lekko podnosiłem tempo. Wiedziałem, że pierwsza część jest łatwiejsza i później spotka nas kilka wrednych podbiegów.

Połówka poszła dużo szybciej od Warszawy: 1:56. Prawie osiem minut. Tyle, że ta pierwsza połówka to był kawałek ciastka. Prawdziwy maraton rozpoczynał się po 30-tym kilometrze. Druga część była bardzo wymagająca. Chmury stały się ciężkie a kilka wrednych podbiegów ciągnęło się w nieskończoność. Te wzniesienia wyssały z nas resztki sportowych ambicji.

Po 3 godzinach i 24 minutach, na jednym z takich podbiegów, Tatiana stwierdziła, że nie może oddychać… Po kilkuminutowym marszu doszła do siebie. Tym samym pociąg z napisem 3:59 odjechał w siną dal a nas zostawił na ulicy.

Na 41 kilometrze czekały na nas stroje pary królewskiej wraz z Arturem, który dobiegł o mety poniżej 3 godzin. Ostatni fragment pokonaliśmy wśród entuzjastycznie reagujących kibiców. Meta była świetna, jak zwykle wielkie wzruszenie i łzy.

Nie złamaliśmy czwórki, ale i tak wywieźliśmy z Poznania bukiet wykwintnych doznań i przeżyć.

W dodatku, za piękny strój królowej, Tatiana otrzymała najnowszy model butów Gel-Kayano.

Po ochłonięciu, siedzieliśmy jeszcze na trybunach, w strefie mety i dopingowaliśmy finiszujących zawodników. Wielu zasługiwało na najwyższy szacunek.

Wracaliśmy do domu z tarczą i zdobyczami: mój 10 maraton, korona Tatiany a także efektowna życiówka Marcina.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Varia (2015-01-19,17:03): Jestem dla Was pełna podziwu! Pozdrawiam :)







 Ostatnio zalogowani
kos 88
04:39
aaron
01:14
Citos
00:21
gustav000
00:20
neergreve
00:12
velica
23:58
orfeusz1
23:41
schlanda
22:37
VaderSWDN
22:27
cumaso
21:53
Namor 13
21:45
mario.s5
21:44
Wojciech
21:23
JolaPe
21:14
StaryCop
21:13
jantor
20:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |