2012-11-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rok 2012 nie był szczęśliwy!!! (czytano: 1288 razy)
Jak to dobrze że ren rok już mija-;)
Dokladnie rok temu powiedziałem sobie że rok 2012 będzie dla mnie dobrym rokiem pod względem biegowym-chciałem się dobrze przygotować do wiosennego maratonu a tu wyszło że całą zime nie biegałem z powodu najpierw skręconej kostki a póżniej kontuzji kolana;-(
Treningi wznowiłem dopiero w kwietniu po czym znowu odezwało się biodro.
Zaliczyłem kilka startów wiosną i zaczołem się przygotowywać do maratonu warszawskiego.
Cały okres wakacji przepracowałem solidnie ok.100km/tydz. jak na mnie to dużo bo nie mam czasu na regeneracji z racji pracy fizycznej:-(
Wszystko szło dobrze starty kontrolne,może bez życiówek ale było ok.
Pierwszy sprawdzian formy pod koniec wakacji połówka w Ciechocinku było ok. póżniej 10km Łódz-czas może nie szokujący ale z bardzo mocnym finiszem (400m) tak szybko to jeszcze nie finiszowałem-;)))
Ostatnim sprawdzianem był pierwszy półmaraton dwóch mostów w Płocku,tam też było ok.i powiedziałem sobie że po tym starcie zaczne łapać troche świerzości przed maratonem bo zostaje tylko 2tygodnie...a nogi ciężkie.
Wróciłem do domu i gdy wyszedłem na drugi dzień na trening wróciłem z zaciśniętymi zębami-kontuzja łydki.
Pomyślałem tylko nie to,tyle przygotowań ponad 3msc. pracy i ponad 1000km a tu takie coś!!!!!!
Niestety kontuzja okazała się na tyle poważna że znowu pauzowałem 2msc.Także jesień też stracona,a było już tak blisko maratonu,miałem zostać "bohaterem narodowym" a zostałem nieszczęściem narodowym.
Teraz kontuzja łydki mija i moge powoli zaczynać przygotowania do 2013roku mam nadzieje że nie tak pechowego?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Master Piernik (2012-11-11,22:20): 2012 pechowy to 2013 życiowy !
Innego wyjścia nie widzę :)
|