Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [21]  PRZYJAC. [13]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
bmorski
Pamiętnik internetowy
Biegnij ojciec, biegnij !

Marek Bramorski
Urodzony: 1962-10-14
Miejsce zamieszkania: Piła
30 / 34


2012-10-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
PM retrospekcje cz. 3 (czytano: 1233 razy)

 

A potem było coraz piękniej. Za oknem budziła sie wiosna, a ja nabierałem sił, pewności siebie i radości z biegania. Nie żyłowałem wyników, nie uganiałem się za kolejnymi życiówkami tylko starałem się okrzepnąć na dotychczasowym poziomie a dotychczasowe rezultaty osiągać z coraz większą lekkością i swobodą.

Treningi, które były bardziej odzwierciedleniem mojego stanu ducha niż jakiegoś profesjonalnego planu treningowego, przeplatałem udziałem w pomniejszych zawodach.
Niezależnie jednak od tego czy był to kolejny trening czy zawody, przyświecała mi jedna zasada – bez napinki vel luźna łydka.

I jakoś to szło.

Wiosna i początek lata tego roku pozostały w mojej pamięci jako wyjątkowo sympatyczny okres przygotowań do maratonu. Na mojej „osi czasu” co rusz, pojawiały się nowe imprezy biegowe, w których udział był czystą przyjemnością. Do listy startów kolejno dodawałem: Muzyczny Ćwierćmaraton w Pile, Bieg o Uśmiech Dziecka w Jastrowiu, wszystkie biegi w ramach Gran Prix Powiatu Pilskiego a potem ...., a potem nadszedł dzień wielkiego biegowego karnawału – Bieg Słowaka w Grodzisku.Wielkopolskim. Rzadko się zdarza by rzeczywistość dorównywała legendzie, a w przypadku tej imprezy dokładnie tak się stało. Było w niej wszystko o czym przeciętny truchtacz może sobie zamarzyć. Dodatkowo dla mnie był to z jednej strony debiut półmaratoński, a z drugiej kolejny sprawdzian przed coraz bliższym dniem PM.

Pogodny, słoneczny czerwiec. Zaczynało się piękne lato. Wracajac myślami do Biegu Słowaka mogę śmiało napisać, że bieganie nigdy jescze nie sprawiło mi tyle radości. Tamtego dnia po przekroczeniu linii mety, wciagając kolejne wiśniowe piwko w towarzystwie biegaczy z 4Run Team Piła, byłem gotowy wykrzyczeć – zaczynam to lubić, kurcze blade, bieganie wcale nie musi boleć !

Faktycznie, nigdy wcześniej, żaden bieg nie dał mi tyle radości. Wtedy wydawało mi się, że najgorsze mam już za sobą i teraz może być tylko lepiej. No cóż kolejny raz okazało się, że błądzić jaest rzeczą ludzką :o(

A na zdjęciu Waldek Łastowski, z którym to równym rytmem młodych serc ;o) odmierzyliśmy całe 21,0975 km.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
kostekmar
15:10
aschro
14:55
pawko90
14:41
rezerwa
14:35
martinn1980
14:32
Roadrunner
14:20
42.195
14:06
mirek300
14:05
schlanda
13:36
pszczelnik
13:11
Duchu
13:00
kgondek
12:48
Wojciech
12:37
marcinLG2
12:30
biegacz54
12:24
Admin
12:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |