|
| Przeczytano: 577/922412 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Zagraniczna inwazja Spartan | Autor: Spartanie Dzieciom | Data : 2013-10-22 | 13 października 2013 r. przejdzie do historii grupy Spartanie Dzieciom jako dzień, w którym spartański oddział w pełnym rynsztunku dokonał zagranicznej „inwazji”. Pobiegliśmy bowiem u bratanków, aby wesprzeć lokalne działania charytatywne. Tego samego dnia w Poznaniu siódemka Spartan w sportowych koszulkach pobiegła po swoje życiówki. Oto relacja i zdjęcia z obu imprez.
Punktualnie o 9.30 wraz z 4800 biegaczami z całego świata, 14 osobowy spartański oddział ruszył na trasę 28 Spar International Budapest Maraton. Zgodnie z myślą przewodnią naszej grupy nie był to bieg w przebraniach, ale przebranie się w celu zwrócenia uwagi na charytatywny cel. Swoim udziałem w budapesztańskim biegu wsparliśmy organizacyjnie i medialnie fundację Borsóház – prowadzącą kwestę dla niepełnosprawnych dzieci.
Co Spartanie zapamiętają z Budapesztu? Zapamiętamy twarz Csilli - mamy niepełnosprawnej dziewczynki, jak opowiadała o sobie, swojej córeczce, zmaganiach jej i podobnych do niej rodziców niepełnosprawnych dzieci. Mówiła o sporych problemach w leczeniu i rehabilitacji niepełnosprawnych dzieci na Węgrzech. Zapamiętają radość i wdzięczność na twarzach wolontariuszy Stowarzyszenia, gdy wesoła gromadka Spartan biegała po Budapeszcie
i kwestowała, a potem biegła w maratonie.
Nie wszystko dało się powiedzieć, ale dużo można było wyczytać z ich wzruszonych oczu. Przede wszystkim niewypowiedziana radość. Radość z tego, że nie są sami! Zapamiętamy twarze ludzi, których mijaliśmy biegnąc i kwestując po ulicach Budapesztu. To było zaciekawienie, kim jesteśmy, co robimy i dlaczego? Ludzie robili sobie zdjęcia z nami, czasem ktoś zapytał o cel. Czy nas zapamiętali? Oby!
"Hojra, Hojra" - nieustannie towarzyszyło nam na trasie maratonu. Zazwyczaj, gdy przebiegaliśmy ludzie bili brawo, dopingowali. Na agrafkach maratonu przybijaliśmy piątki z innymi biegaczami. Na trasie nie było momentu, gdzie biegło by się w ciszy. Grała muzyka - ta z głośników i ta którą grały na bębnach, skrzypcach i innych instrumentach przeróżne zespoły muzyczne. Trasa maratonu przebiegała przez cały Budapeszt. Zabytkowe, pełne zieleni, teraz już jesiennej, kolorowej, miasto - przepiękna stolica Węgier.
Oddział Spartan dobiegł na metę całym oddziałem przy dźwiękach muzyki, ogólnego aplauzu i słów uznania, wykrzykiwanych przez kibiców. Jak zwykle uzyskaliśmy spartański czas, czyli 5:08:45 brutto. Ale przecież jak zwykle nie o czas tu chodziło… Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni, jednak wszyscy też przyznaliśmy, że był to jeden z najpiękniejszych naszych maratonów.
RELACJA SPARTANINA
Poniżej przedstawiamy osobistą relację jednego z uczestników naszego spartańskiego wyjazdu. Taką trochę z przymrużeniem oka, ale oddająca w pełni spartańskie odczucia:
"Spartanie pojawili się na budapesztańskim maratonie nieprzypadkowo. Głównym celem była zbiórka pieniędzy dla węgierskiej fundacji Borsohaz, która zajmuje się rehabilitacją niepełnosprawnych dzieci. Ale nasze hasło powinno brzmieć raczej: Tęsknisz za przygodą? Zaciągnij się do Spartan! W czasie wyjazdu do Budapesztu przygód nie brakowało, więc wracałem syty wrażeń i emocji. Nudna i standardowa była pierwsza część wyprawy.
Nikt pociągu nie wykoleił ani samolotu nie porwał. Weselej za to na Modlinie gdzie wystający kabelek ładowarki do komórki wkręcił się w rolki skanera walizek. Nie dość, że kabelek mi się urwał to jeszcze skaner uszkodził. Celnicy pożegnali mnie sępimi spojrzeniami, a ja wylądowałem o 23:50 w obcym mieście z rozładowaną komórką na której miałem wszystkie ważne telefony, adresy noclegów, trasy dojazdów i mapy miasta. W dodatku zerwał się siekący deszcz.
Jakoś dojechałem do centrum, gdzie z pamięci wygrzebałem nazwę ośrodka z noclegiem, a nawet ulicę. Budapeszt niestety ma dwie takie same ulice. Jedna w centrum druga na peryferiach. Niestety trzeba było jechać do 22 dzielnicy. Taksówkarz zawiózł mnie tam entuzjastycznie. Stawka 18 tys. forintów za kurs była dostatecznym wytłumaczeniem entuzjazmu. Możecie więc sobie wyobrazić z jakim entuzjazmem ja witałem rano Spartan na starcie. Sam Maraton przygotowany z rozmachem, długa tradycja, świetna organizacja.
Zdaje się przy tym, że staliśmy się dla nich kimś w rodzaju gości honorowych. Już w momencie przebierania zbierały się grupki podekscytowanych widzów ze ślicznymi Węgierkami. Grupki urosły w tłumek odprowadzający nas wśród braw do linii startu. Niestety nikła znajomość węgierskiego pozwoliła mi tylko przypuszczać, że imię naszego zespołu wielokrotnie pojawiło się w zapowiedziach spikera.
Jak zwykle w takich przypadkach człowiek nerwowo sprawdza czy wszystko jest. Oczywiście coś tam się sypie. Płaszcz zawadza, ochraniacze opadają, buty się rozwiązują, hełm uwiera. Nie wyobrażam sobie kilometra w rynsztunku, a co dopiero 42. Wreszcie strzał i w zwartej formacji - w szeregu, w 14 osób i dwa rowery obstawy ruszyliśmy w drogę. Tu ogromny szacun do Węgrów. Właściwie cała długość trasy obstawiona widzami, którzy na nas widok wpadali w iście dziki entuzjazm. Pokrzykiwania, oklaski, gwizdki i uśmiechy pięknych Węgierek. Pogoda z początku wyśmienita, lekki chłodek, mgiełka. Biegło się jak we śnie.
Wiecie co widać w wizjerze hełmu? Plecy towarzysza przed sobą, a jak się skręci głowę to entuzjastyczny tłum z pięknymi Węgierkami. Jedynie na strefach bufetu można było na chwilę ściągnąć hełm i chłonąć fenomenalne widoki.
Jednak na 17 kilometrze nogi i pogoda się przecierają. Robi się gorąco w butach, a słoneczko zaczyna przygrzewać w kaski. Na płaszczach szkarłatem zaznacza się pot. Kilometry zaczynają się wlec, formacja pomimo pokrzykiwań Roberta i Janusza rozłazić, na wodopojach coraz trudniej utrzymać dyscyplinę. I wtedy wjeżdża nasza tajna broń. W dwa rowery wpadają nasze dziewczyny z obstawy podłączają basy i z głośników płynie spartańska muzyka. Krok sam się wyrównuje, ramiona prostują. Przerzut włóczni do dłoni, w której jest już tarcza i można przebijać piątki z biegaczami z naprzeciwka, kibicami i pięknymi Węgierkami.
Trasa równiutka, może ze trzy podbiegi na wiaduktach. Jedynym minusem jest masa pętli i powtórek. W zasadzie cały czas mijamy się z biegnącymi z przeciwka innymi biegaczami. Imponowały dobrze zaopatrzone i wystawione co 3 kilometry stanowiska z wodą.
Mijają kolejne kilometry. Obok ponoć Dunaj, Parlament, Wzgórze Gelerta, kolejne pomniki węgierskich bohaterów poubieranych w szlacheckie kontusze. Niestety w wizjerze widać nieodmiennie plecy kolegi. Jedyna okazja na inne widoki do niesienie sztandaru. Wtedy zamiast pleców widać tłumy pięknych Węgierek, oznaczniki kilometrowe, napisy i bramy. Wreszcie jesteśmy na 37 kilometrze. Nogi jak z kitu, tarcza i włócznia ciążą. Coraz niechętniej poprawiam ochraniacze.
Zapętlone podbiegi w parku wyrzucają nas na ostatnią prostą. Z głośników płynie marsz. Jeszcze raz prostujemy sylwetki, dłoń mocniej zaciska się na uchwycie tarczy. Z piekących płuc wyrywa się spartańska pieśń. Przy ogłuszającym dopingu równo trzaskają stopy. W zwartej formacji z rozwiniętym sztandarem pokonujemy ostatnie metry. Wreszcie meta, można zdjąć kask klęknąć na asfalcie, pocałować medal i bruk. A dalej już tylko sława, wywiady, wizyty w zakładach pracy i uśmiechy pięknych Węgierek… :)
SPARTANIE W POZNANIU
13 października 2013 r. siedmioosobowa grupa Spartan (w tym 2 Spartanki) pobiegła, wraz z blisko 6 tysiącami innych biegaczy, w 14 Poznań Maraton. W ubiegłym roku biegliśmy tam w pełnym rynsztunku i dużą grupą wspierając poznańskie Przedszkole Orzeszek. Dzięki naszej akcji udało się zakupić niezbędny sprzęt, który dziś służy rehabilitacji niepełnosprawnych dzieci. Tym razem Spartanie realizujący swoje plany sportowe biegli na wynik. Ktoś debiutował, ktoś kończył Koronę, ktoś łamał kolejną barierę.
Było super! Organizacja na najwyższym poziomie, fajne Expo, pogoda dopisała. Efekt? Wszyscy Spartanie pobili swoje życiówki! Precyzyjnie - dwójka je ustanowiła, a piątka poprawiła. Najlepszy Spartanin pobiegł 2:58:27! Jesteśmy wszakże biegaczami.
Ponieważ po Expo paradowaliśmy w koszulkach, to spotykaliśmy się z wyrazami sympatii i wsparcia od biegaczy, kibiców, ale także od sław polskiego biegania i nawet samego Dyrektora Maratonu Macieja Mielęckiego. Pozdrawiamy! Wzruszeni takim przyjęciem postanowiliśmy podziękować za sceny. Kiedyś jeszcze wrócimy do Poznania!
INFORMACJE
Zapraszamy serdecznie na naszą strone internetową www.spartaniedzieciom.pl i fan page na Facebooku. Gorąco zachęcamy do użycia opcji „Lubię to” - to ważne abyśmy widzieli Wasze wsparcie. Dzięki!
Informujemy, iż od początku miesiąca trwa zbiórka na dogoterapię, czyli terapię dla dzieci z porażeniem mózgowym z udziałem specjalnie do tego celu szkolonych psów. Za pośrednictwem naszej strony można dokonywać wpłat. Nasze hasło brzmi: „Zrobiłeś życiówkę? Wpłać Spartanom złotówkę! Nie zrobiłeś życiówki? Wpłać Spartanom dwie złotówki!”. Oczywiście po złotówce mogą być nawet i dwa zera :) Za każdą wpłatę dziękujemy z głębi spartańskich serc! Do zobaczenia na biegowych trasach.
Pozdrawiamy serdecznie – Spartanie Dzieciom.
foto - materiały własne oraz strona internetowa Budapest Marathon |
| | Autor: Mars, 2013-10-22, 21:33 napisał/-a: Ja widziałem w realu Biegaczy z grupy Spartanie Dzieciom tylko raz – podczas XII Cracovia Maraton w tym roku. Widziałem jak Biegacze oczekujący na start maratonu rozstępowali się na obie strony, aby zrobić przejście Spartanom do przodu peletonu. Przechodzili blisko mnie. Robi to niesamowite wrażenie, każdy w hełmie, tarczy i z włócznią w ręku. I w takim rynsztunku, z takim obciążeniem zamierzają przebiec 42 km. To naprawdę duży wyczyn. I widziałem ich potem wiele razy na trasie. Na metę przybiegli kilkanaście minut przede mną, więc nie miałem już okazji zobaczyć na żywo finiszu.
To jedyna mi znana w Polsce grupa Biegaczy, którzy biegając, startując w maratonach i innych biegach pomagają osobom w trudnej sytuacji życiowej. Spartanie pomagają dzieciom. Celem ich biegania jest charytatywność, zbiórka pieniędzy dla konkretnego dziecka i chwała im za to.
Chwała Spartanom za to, że im się chce, że ich wysiłek pokonywania trasy maratonu w spartańskim stroju nie idzie na marne, i że każdy ze Spartan realizując swoją pasję biegania jednocześnie pomaga słabszym.
Bieganie, jako pasja przynosi człowiekowi satysfakcję. Ale gdy biegając pomaga dzieciom to ta satysfakcja jest znacznie większa niż podwójna :-) I ważniejsze od czasu na mecie jest szczęście i uśmiech dziecka, który jest bezcenny.
Start grupy Spartan w maratonie w Budapeszcie to bardzo dobry pomysł. To dobra promocja tej charytatywnej inicjatywy zagranicą. Niech się Węgrzy uczą od Polaków w jaki sposób można pomagać :-) Tym bardziej, że przyjęcie Spartan przez węgierskich kibiców było okraszone obfitymi brawami, oklaskami i wiwatami. A to na pewno skutecznie motywowało do dalszego biegu.
Oby realizowali swoją misję jak najdłużej, bo cel biegania Spartan jest szczytny.
| | | Autor: evi, 2013-10-24, 22:25 napisał/-a: Rosną spartańskie serca czytając takie komentarze :-)
Mam nadzieję, że tak właśnie jesteśmy postrzegani... jako charytatywna grupa biegaczy, a nie przebierańcy w bliżej nieokreślonym celu....
Chcemy biegać jak najdłużej... i to zależy tylko od nas.
Chcemy jak najefektywniej pomagać dzieciom niepełnosprawnym... a tu już duża rola pozostałych biegaczy i kibiców, bo to Wasza hojność decyduje o wynikach naszych zbiórek. Gdyby każdy uczestnik imprez w których startujemy podzielił się 1 (jedną) złotówką, już byłoby pięknie... A czy ktoś zauważyłby brak 1 zł w portfelu? | | | Autor: jacek50, 2013-10-27, 16:44 napisał/-a: trzymać
startując w krakowie widziałem grupę spatan
mają cel, a przy okazji nadają koloryt biegom
i tak dalej trzymać ;-) | | | Autor: Arti, 2013-10-27, 22:48 napisał/-a: Wyrazy szacunku, biegałem w Budapeszcie i lubi tam przygrzać słońce a jeszcze w pełnym stroju Spartana to prawdziwy wyczyn za co słowa uznania.
Bardzo fajny pomysł aby pobiec również w innym państwie, podwójnie pożyteczna akcja, pomogliście na miejscu dziewczynce i dodatkowo może po waszym wyjeździe ktoś podchwyci pomysł, zorganizuje coś podobnego i będzie pomagał przez cały rok na miejscu.
Zatem pełne poparcie i tak trzymać !
| | | Autor: emka64, 2013-10-28, 21:58 napisał/-a: Dla mnie Spartanie to jedna z pozytywnych stron biegowej społeczności. Pozytywnie nastawieni do ludzi, chociaż ich widok budzi respekt :)
Ale tak na poważnie to szacunek za to co robicie, bo każda akcja nabiera sensu jeśli jest długofalowa, choć z drugiej strony wymaga poświęcenia, no ale tacy są Spartanie ! | | | Autor: Mahor, 2013-11-04, 18:36 napisał/-a: Czytając wszystkie wpisy o Naszych Spartanach skapnęła mi łezka a będąc mężczyzną ale jeszcze nie Spartaninem,wcale się tego nie wstydzę.Mam kłopot...jak tu pozdrowić Spartan,przecież nie łezką...może uśmiech... | | | Autor: Spartanie Dzieciom, 2013-11-04, 21:58 napisał/-a: LINK: http://www.spartaniedzieciom.pl
Drogie Biegaczki i Drodzy Biegacze, Szanowni Kibice,
Bardzo dziękujemy za miłe słowa i wyrazy wsparcia. Robimy swoje i biegamy dalej dla chorych dzieci, dla radości kibiców, dla uznania biegaczy, którymi przecież jesteśmy, no i ku własnej satysfakcji, bo to wielka radość móc pomagać.
Zapraszamy na naszą stronę oraz fanpage na FB. Do zobaczenia na biegowych trasach.
Pozdrawiamy
Spartanie Dzieciom
PS. W tym roku w pełnym rynsztunku biegniemy jeszcze w Półmaratonie Świętych Mikołajów. Zapowiada się duża spartańska grupa. | |
|
| |
|