Mam spore opory przed tym, by zacząć ten artykuł od słów „A jednak Maraton Warszawski odbędzie się!!!”. Prawda jest taka, że Maratonu Warszawskiego – imprezy, w której od lat ścigali się najbardziej wytrwali miłośnicy biegania – w tym roku nie będzie. To wiemy już od kilku miesięcy. Problem w tym, że kilkorgu z nas zachciało się sprawdzić, czy do zorganizowania maratonu w Warszawie potrzeba przede wszystkim pieniędzy, czy raczej determinacji, chęci, pomysłów i czego tam jeszcze. No więc dobrze – Maraton Warszawski jednak odbędzie się!!! Ale po kolei...
Najpierw fakty. Proponujemy Wam udział w imprezie umieszczonej w opakowaniu zastępczym z napisem „Maraton Warszawski”. Termin: 26. października 2002 roku. Start: godzina 16.00 z Placu Zamkowego. Brak limitu czasowego. Organizatorzy: sami biegacze. Jeśli to Was zainteresowało, to czytajcie dalej.
Oczywiście na początek mamy dla was dobrą i złą wiadomość. Zacznijmy od tej złej, a raczej od tych złych. Zapomnijcie w tym roku o biciu rekordów życiowych. Nie stać nas na to. Nas, to znaczy tak zwanych orgów. Nie stać, bo z oczywistych przyczyn nie mamy budżetu na zamknięcie kilkunastu kilometrów ulic, więc biegać będziemy po miejscach wyłączonych na stałe z ruchu samochodowego, a kawałek może nawet po chodniku (ale będzie to mały kawałek). Niemożność pobicia życiówki zostanie wam być może zrekompensowana przez fakt, że impreza odbędzie się w jednej z najładniejszych części Warszawy – na Starym Mieście, w okolicach Teatru Wielkiego i Grobu Nieznanego Żołnierza.
Drugą złą wiadomość już w zasadzie znacie – nie mamy kasy - co oznacza, że do wydania mamy tyle, ile zbierzemy z wpisowego. Zapomnijcie więc o bramie z napisem START i META i aucie z napisem „KONIEC WYŚCIGU”. Numer startowy, napoje, coś na ząb, na końcu medal, dyplom, puszka piwa. Na więcej nie starczy. Na szczęście opiekę medyczną udało się załatwić bezpłatną, wiele wskazuje na to, że pomogą nam też harcerze, więc nikt nie umrze z wyczerpania, ani nie zgubi się w parku.
I jeszcze jedno – naprawdę nie wiemy, jaka będzie frekwencja. To zależy głównie od was. Liczymy na kredyt zaufania z waszej strony. Wiemy, że oferujemy niewiele, ale gwarantujemy, że powodzenie tegorocznego „partyzanckiego” wydania MW da nam mnóstwo energii do tego, by za rok każdy z Was mógł pobiec w Maratonie Warszawskim z prawdziwego zdarzenia. Może najlepszym w historii? Mamy na to naprawdę wielką ochotę.
Teraz pora na dobre wiadomości. Po pierwsze – jesteśmy zapaleńcami, bardzo chce nam się zrobić coś fajnego, poza tym każdy z nas biega w maratonach. Znacie nas ze wspólnych startów, a także z forum www.bieganie.pl. Wierzymy, że sukces imprezy takiej jak maraton nie jest wprost proporcjonalny do wielkości budżetu, tylko do pomysłów, wiary w sukces, ale i dobrego zarządzania. Co więcej, wierzymy, że mamy trochę ciekawych pomysłów na to, jak zrobić dobrą imprezę biegową (choć większości z nich nie uda się jeszcze w tym roku wdrożyć).
Po drugie - jeszcze nie zaczęliśmy się sprzeczać między sobą o to, kto z nas jest ważniejszy.
Po trzecie – na razie nikt nie rzuca nam kłód pod nogi (przynajmniej oficjalnie).
Po czwarte – celem imprezy jest przede wszystkim wspólna zabawa, w którą postaramy się wciągnąć też przechodniów. To, że start w maratonie (i bieganie w ogóle) to przyjemność, wiemy chyba tylko my, biegacze. Teraz spróbujemy zacząć przekonywać o tym innych. Zadanie na lata, ale kiedyś trzeba zacząć. Zainteresowanych odsyłam do regulaminu.
Po piąte – nie obiecujemy wam wiele, więc i w niewielu punktach możemy nawalić. Woda na pewno będzie niegazowana, z trasy nikt was nie zdejmie (chyba, że policja za bieganie w krótkich majtkach w końcu października). Gwarantujemy na pewno dobrą atmosferę.
Po szóste wreszcie – ten bieg jest dla wszystkich. To jedna z niewielu okazji do tego, by wystartować w maratonie i kilku innych konkurencjach równocześnie. Tego dnia chodzi nam o to, by wszyscy dobrze się bawili. Jeśli się to uda, to znaczy, że zadanie zostało wykonane.
P.S.
Jak zapewne zauważyliście, start ma miejsce o godzinie 16.00, co pod koniec października wiąże się z szybkim nadejściem zmroku. To nasz pierwszy pomysł na fajny maraton, jaki udało nam się wdrożyć, bo nie wiązał się on z żadnymi wydatkami. Podobno najbardziej pamiętny maraton olimpijski w historii miał miejsce w roku 1960 w Rzymie. Wszystko dlatego, że odbywał się po zmroku. My postanowiliśmy w tym roku przekonać was o urokach Warszawy by night. Zapraszamy i życzymy dobrej zabawy. Także po biegu...
|