Zacznę nietypowo...
Czuję się NAJRADOŚNIEJSZYM człowiekiem na świecie!!!
A jakże inaczej może czuć się człowiek, który wygrał Konkurs na NAJLEPSZE PRZEBRANIE podczas „V Sylwestrowego Biegu Radości w Krakowie”? – czuję się jak najszczęśliwszy BIEGACZ pod słońcem! :-)))
Od samego początku, jak tylko przyszedłem do Biura zawodów – do samego końca, gdy wyszedłem z niego po wyjściu z rozdania nagród i zaśpiewaniu na zakończenie przez wszystkich biegaczy kolędy „Cicha noc”, dało się odczuć wspaniałą atmosferę jaką stworzyli Organizatorzy i biegacze KKB „Dystans”! Widać było, że bardzo zależy im na dobrej opinii, witali wszystkich serdecznie, rozmawiali z przyjezdnymi biegaczami, a podczas biegu dali dobry przykład i sami też biegli w bardzo radosnych przebraniach, promieniując radością biegu!
Na starcie stanęło 270 uczestników. Jeszcze nigdy nie było tylu zawodników na biegu sylwestrowym pod Wawelem! – i w dodatku jeszcze nigdy tylu z nich nie poprzebierało się jak w tym roku! Myślę, że to głównie dzięki dobremu kontaktowi przez Internet, który Organizatorzy mają z biegaczami, potrafili oni zachęcić nas do przyjechania.
Jury konkursu na najlepsze przebranie musiało nagrodzić 10 biegaczy z najbardziej pomysłowymi strojami. Ostatecznie, wybrano najładniej przebraną dziesiątkę. Jury miało twardy orzech do zgryzienia, bo pomysły biegaczy były wielce artystyczne, egzotyczne, wymyślne i starannie dopracowane. Oprócz tej pierwszej dziesiątki, przynajmniej jeszcze kilkudziesięciu innych mogłoby śmiało stanąć wśród tych nagrodzonych za najlepsze przebranie! Konkurencja bowiem była naprawdę mocna! Gdy biegłem koło znakomicie prezentującego się ze swoim pojazdem „Flinstona” lub koło „tatusia” ciągnącego za sobą wózek z córeczką, liczyłem po cichu na to, że na mecie może dostanę chociaż szampana! ;-) Jednak, wygrałem – dziękuję Jury za docenienie! Ta nagroda zobowiązuje mnie do jeszcze większego rozpropagowywania „radości biegania”! :-) Już teraz cieszę się, że widać było w Krakowie, że coraz większej ilości z nas – amatorskich biegaczy – udziela się ta wspaniała „RADOSĆ BIEGANIA”! Nawet mało kto z nas patrzył na mecie na zegarek! – nie zawsze czas liczy się na mecie... :-) najbardziej liczy się udział! To mnie najbardziej cieszy!
Po zmianach, które nastąpiły w Krakowskim Klubie Biegacza „Dystans”, klub ten przeszedł wręcz organizacyjną metamorfozę!!! Zorganizował bieg na ocenę celującą! – i jak dla mnie – pobił on organizacją wiele biegów, które w zeszłym roku otrzymały wyróżnienia biegowe z naszego serwisu biegowego „MaratonyPolskie.PL”. A było wręcz wszystko, co biegaczowi mogłoby się „zamarzyć”, nawet z „nawiązką”, podczas tego typu imprez.
Poniżej, najważniejsze pozytywy, które zapamiętałem z „V Biegu Radości w Krakowie”: każdy z uczestników, który opłacił w terminie bieg (200 osób), dostał piękny pamiątkowy medal i dostał numerek startowy ze swoim imieniem! Biuro świetnie zorganizowane, bardzo blisko od startu i mety, darmowy parking, na trasie oblodzone miejscami alejki na podbiegach były posypane piaskiem, było dużo nagród i pakietów losowanych wśród biegnących. Dla wszystkich był też super pakiet wraz z ręczniczkiem z napisem klubu „Dystans” (w sam raz na wyjazdy na biegi!), na mecie szampan dla każdego przebierańca i róża dla każdej pani (!) gorący posiłek i picie, na rozdaniu nagród herbatka góralska „z prądem”, a kto chciał do picia kofeinę, to na korytarzu była do kupienia pyszna kawa z automatu. Spiker Zenek – najlepszy komentator ze wszystkich biegów, w jakich do tej pory brałem udział.
Bieg „radości” (10 km) przypominał najlepsze parady na świecie! Został rozegrany na bulwarach Wisły. A start i meta zawodów były w okolicach słynnej groty Smoka Wawelskiego. Oprócz mnie, przebranego za „murzynka”, byli także: „Flinston” ze swoim pojazdem (drugi w konkursie na najbardziej pomysłowy biegowy strój sylwestrowy), seksowna pani Mikołajowa (trzecie miejsce) kominiarz z drabiną na ramieniu (czwarte miejsce), klown z balonikami (piąte miejsce). Biegli też Meksykańczycy, Mikołaje, tatuś ciągnący za sobą wózek z córeczką, Napoleon Bonaparte, panna młoda, pan młody (na bosaka!), wróżka, diabełki, bałwanek, aniołek, biegacz przebrany za kobietę, pszczółki i inne owady, polski kibic, bramkarz Jerzy Dudek, króliczek, spiderman, batman, szympans, Czerwony Kapturek, Dartanian, szlachcic, pirat, mumia, biegaczka w piżamie, biegaczka z filmu „Kiepscy”, biznesmen, żołnierz (ten akurat był prawdziwy!), mnóstwo różnych przebrań oraz wiele innych postaci z filmów i bajek, które powodowały, że wzdłuż trasy zatrzymywali się ludzie, zwłaszcza zagraniczni turyści, machali do nas, dopingowali i robili zdjęcia. A po drodze robili sobie razem z nami zdjęcia. To była wspaniała promocja miasta Krakowa i naszego kraju!
Jak to się mówi... nagrody były „wypasione”! :-) Oprócz nagród za pierwsze trzy miejsca w klasyfikacji generalnej, były wspomniane nagrody dla 10-ciu najciekawiej przebranych biegaczy, na mecie szampany dla przebierańców i dla każdej pani - róża od pani Ewy, która rozdawała ją w czapce św. Mikołaja, była również nagroda dla najstarszego i najmłodszego uczestnika biegu oraz losowanie nagród wśród uczestników biegu. A że nagrody były „wypasione”, niech świadczy o tym tylko jedna nagroda, którą dostałem jako „murzynek” za I-miejsce: dostałem plecak „Salomon - light H30”, zaproszenie o wartości 100 zł do Restauracji „IL CALZONE” w Krakowie i kasę w gotówce wartości 250 zł! W dodatku, miałem jeszcze szczęście w losowaniu i dostałem podkoszulek, bandanę i kamizelkę odblaskową. W głowie nie mieści mi się, że przywiozłem aż tyle nagród! :-)
Negatywów nie widziałem... ani nawet najmniejszego. ;-)
Życzę sobie, żeby było coraz więcej biegów, w których moglibyśmy wszyscy cieszyć się BIEGANIEM!!! Żeby mogły brać w nim udział całe Rodziny (!!!) wraz z dziećmi – zarówno jako kibice, jak i jako uczestnicy biegu. I cieszyć się bieganiem swoim, jak i bieganiem swoich bliskich... A ja, cieszyć się tym, że bieganie łączy wszystkich bez wyjątku! – zarówno dzieci, rodziców, znajomych, ludzi biednych, bogatych, brzydkich, ładnych, grubych, chudych, wszystkich stanów społecznych i zawodowych, a nawet duchownych...
Niech żałują ci, którzy nie przyjechali na Sylwestrowy bieg do Krakowa, bądź przebrali się tylko w zwyczajny strój do biegania... może tylko poza jego zwycięzcą; bo najszybciej pokonał ten dystans Andrzej Lachowski. Czasem 31 minut i 14 sekund ustanowił nowy rekord „Sylwestrowego Biegu Radości” w Krakowie.
Coś czuję, że za rok Bieg Radości prześcignie swoją pomysłowością i wynalazczością biegnących przebierańców wszystkie zabawy karnawałowe na świecie! :-) i tylko ja będę miał jeszcze mocniejszą konkurencję! ;-)) Ale cieszę się, że Kraków już stał się stałym punktem w kalendarzu każdego z nas, kogo cieszy bieganie! – musimy jeszcze zachęcać innych, żeby przyjeżdżali i zobaczyli te pozytywne zmiany! Można śmiało stwierdzić, że od kilku dni Kraków stał się „radosną stolicą biegową” Polski!
Szczerze gratuluję Organizatorom bardzo udanej imprezy!
|