2020-04-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój Everest (czytano: 898 razy)
W dniu 26 kwietnia o godzinie 12.00 wziąłem udział w wydarzeniu „Zdobądź swój Everest”. Polegało to na pokonaniu 8848 m czyli wysokości najwyższej góry świata Mount Everestu – w moim przypadku biegnąc. Aktualnie było to dla mnie wyzwanie gdyż po operacji w styczniu i znalezieniu się na SOR tydzień temu nie byłem przygotowany do biegania tak jak w czasie minionych sezonów. Zresztą teraz treningi były z wiadomych powodów mocno ograniczone. Do wzięcia udziału zmobilizował mnie szczytny cel imprezy tj przekazaniu części środków wpisowego na pomoc dla szpitala oraz własna motywacja powrotu do sprawności biegowej. Postanowiłem przebiec ten dystans tak jak typowe niedzielne wybieganie z tym by nie tylko pokonać równowartość wysokości góry ale też by zbiec z niej. Zejście z góry jest pewnie ważniejsze niż jej zdobycie ponieważ pochłania w ekstremalnych warunkach wiele ofiar. Ale każda motywacja do biegania jest słuszna. Udało mi się pokonać dystans 12:88 km tak, że dotarłem przynajmniej do któregoś obozu względnie bazy wyjściowej. Biegnąc wirtualny wierzchołek pokonałem w miejscowości Zawady. Skojarzyłem go ze znanym polskim himalaistą i pasjonatem innych aktywności Andrzejem Zawadą. Myślę, żę człowiek dopóki żyje dopóki ktoś o nim myśli, więc to był taki skromny ukłon w stronę zdobywców gór wysokich.. Samo zdobywanie Mount Everestu zajęło ludzkości około 12 lat i pochłonęło 31 istnień ludzkich póki pierwszych 2 alpinistów stanęło na wierzchołku tej pięknej góry. Nazwy jakie przypisuję się jej mówią same za siebie „ Śnieżny Szczyt Bogini”, „Bogini Matka Kraju” – Chomo – Lungma, „Śnieżnobiała Królowa Matka”, „Góra Widziana z Dziewięciu Kierunków”, „Bogini Białych Śniegów” itp. Nazwę Mount Everest wprowadzono w 1856 roku dla uczczenia pamięci płk George Everesta. Obecnie zmagamy się z innymi wyzwaniami i ograniczeniami ale pamiętnie o swoich pasjach jest bardzo ważne i daje siłę do dalszej walki z własnymi słabościami. Chociaż nie były to typowe zawody to jednak dały mi poczucie zadowolenia i przeżycia czegoś fajnego. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę ograniczania tkwią w naszej głowie bo pokonanie tego dystansu na obecnym etapie było dla mnie pewnym wyzwaniem. Pobiegłem trasą w większości po dzikich polach i tylko piach pod nogami typowy dla pory późno letniej uświadomił mi, że i dokuczliwa susza jest też wyzwaniem z jakim będziemy się mieli uporać. Tej energii jakie daje bieganie w dzisiejszych czasach będziemy musieli jeszcze dużo potrzebować !
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |