2013-10-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 46:05 (czytano: 1576 razy)
Czterdzieści sześć minut, pięć sekund. Brutto to wygląda jeszcze gorzej 46:13.... To mój najlepszy wynik na "dychę" w tym roku, przy życiówce 40:54 wygląda naprawdę mizernie... Potem było jeszcze gorzej, leśna dycha Artemisu 49:24... a błotnisty Bieg dla Maćka 47:50. Nawet w niezbyt udanym pod względem wyników roku 2012, było "trochę" lepiej. Przyszła pora wykręcić jakiś przyzwoity czas na ulubioną "dyszkę".
Zwłaszcza że jest ku temu okazja, a ściślej mówiąc nawet dwie okazje. Jutro biegnę Lubin, atestowana, niełatwa uliczna dycha. Ten sam Lubin, w którym dwa lata temu nabiegałem 39:01, niestety wtedy nie było atestu i niestety brakowało 150-200m. Bieg od tamtej pory rozrósł się niesamowicie, jutro na starcie stanie pewnie z 1500 osób. "Masakra"! jak to mówi dzisiejsza młodzież. Bieg rozpoczyna się od dwóch pętli bieżni stadionu... Ciekawe czy na stadionie będą już jakieś "duble":). Czuję, że jak się w miarę dobrze nie ustawię, to przez połowę dystansu utkwię w korku biegnących wolniej niż 5min/km:). Plan minimum jest niezbyt wygórowany trzeba poprawić najlepszy wynik w tym roku, z czasu poniżej 42 minut będę cholernie zadowolony, a z czasu poniżej 43 minut będę tylko zadowolony:)
Tydzień później Ostrów Wielkopolski, cztery pętle, na każdej niedługi podbieg na wiadukt, atest. Dwa lata temu zrobiłem tam do dziś aktualną życióweczkę (40:54 brutto), jeśli nie uda się w Lubinie dobrze pobiec, to tam spróbuję się zrewanżować. Na życiówki jeszcze trochę za wcześnie, ale chciałbym zrobić jakiś niezły czas:).
Czytam tę notkę, tylko czasy, życiówki, tempo itd. Wpadam w jakąś chorobę:). A raczej to niegroźny (mam nadzieję) nawrót choroby...:):)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |