2022-07-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| VI Świerczyniecki Bieg Uliczny (czytano: 107 razy)
Szukając płaskiej "dychy" w czerwcu/lipcu natrafiłem na tę imprezę. Bieg blisko Tychów - całkiem płaski - wydawał się udanym wyborem.
Obawiałem się pogody, bo na początku lipca szanse na upał był całkiem duże a chciałem po raz drugi w tym roku spróbować złamać 40 minut.
Prognozy zapowiadały pochmurny dzień i temp ok 20 stopnie, więc całkiem nieźle jak na lipiec.
Impreza kameralna, przy miejscowej OSP, piknik.
Początek szybki, pierwsze 3 km po 3.54, coś czułem, że może za szybko al trasa równa lub lekko opadająca. Tempo wydawało się kontrolowalne. Kolejne 3 km w granicach 4,02 ale już czułem, że szybciej biec nie mogę a co gorsze nagle wyszło słońce i zrobiło się dużo cieplej. Bardzo długa prosta i od 6 km teren leciutko zaczął się unosić. Kolejny km 4.11 i jakaś narastająca blokada, za ciepło i nogi coraz cięższe. By złamać 40 min, trzeba było ostatnie km pobiec po 4.00. Następny kilometr średnio 4.11, kolejny 4.23 i już wiedziałem, że z łamania nici. Ostatni km już w cieniu pod lasem wyszedł 4,03 ale ostatecznie tylko 40,36.
Nie wiem czego zabrakło, może biegów ciągłych na wyższej intensywności, może innego rozkładu sił. Na 10 km mało jest przestrzeni na kalkulacje, kilka sekund może decydować w jedną lub drugą stronę. Jeszcze w tym roku spróbuje, tym razem jesienią, by już pogoda nie przeszkadzała ( złej baletnicy)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |