Wiem, że jeszcze za wcześnie na przyznawanie Filipidesów i Złotych Biegów. Jednak to czego byłem świadkiem podczas Crosu Miedzy Mostami ,przeszło me najśmielsze wyobrażenie o organizowaniu biegów masowych.Przyjechałem tylko z racji tego że we Wrocławiu mam ojca (zresztą to moje miasto ukochane tu sie wychowałem )i jakoś to czasowo pogodziłem.W drodze myślałem że ten bieg (0 wpisowego 0 nagród) to jakaś polska kaszana biegowa, obawiałem sie też wstydu ze strony syna ktory też zglosił akces biegania w tej imprezie, a jest bacznym obserwatorem życia biegowego w polsce.
Już sama sesja zapisywania była preludium dalszych wspanialych chwil tej imprezy.
Każdy otrzymał numemr startowy + agrafki ,była wywieszona w kilku miejscach informacja o trasie jak rownież jej mapka.Przed sama linia startowa dyrektor biegu informował o samej trasie jak rownież o tym co potem ,czyli o komunikacie końcowym ,napojach już po biegu.Zaskoczyło mnie totalnie że każdy kilometr jest oznaczony (a na wielu maratonach jest co 5 km) biegało sie 2 pętle,otym rownież dyrektor nie zapomniał informując jednocześnie że pierwszą petlę zawodnicy biegną za samochodem organizatorów.
W kwesti organizacyjnej na szczyty wspieła sie wrocławska straż miejska która rownież swym udziałem zapewniła lad i porzadek uczynila wiele by tą imprezę uznać za udaną.
Szczytem wszelkich wygód dla amotorskich biegaczy było to co czekalo ich na mecie.Darmowy gorący!!! prysznic,gorące napoje,komunikaty końcowe. Niestety do tych ostatnich nie doczekalismy .Wracając już z tego amotorskiego biegu ponad 200 km samochodem cały czas zadawałem sobie pytanie że jednak można zorganizować imprezę na profesjonalnym poziomie.I wcale nie trzeba biadolić że niema sponsorow itd.
Jednocześnie widząc zaangażowanie samych organizatorów w atmosferę tworzenia tej imprezy chciałoby sie powiedzieć wielu orgom imprez biegowych w polsce jedzcie do Wrocławia na Cros miedzy mostami i uczcie się ,uczcie się i jeszcze raz uczcie się jak to powinno byc faktycznie podczas imprez biegowych.Wystartowalo okolo 120 zawodników ponoć orgowie liczyli na więcej ,potym co widziałem i czego doświadczyłem jestem pewien że w następnym krosie weżmie udział ponad 200 amatorów biegania i to nie tylko z Wrocławia.
A sam bieg? jak to bieg o tej porze roku, trzeba było wykazywać się niesamowitym refleksem by nie wywinać przyslowiowego "orła". Godne podkreślenia jest rownież i to że nie było skracania trasy bo się nie dało.I tu rownież zasługa orgów.A na trasie zacięta acz fer rywalizacja na mecie natomiast wyrazy uznania dla tych z którymi się przed chwilą scigało.Fakt nieduża imprezka biegowa a będzie się ją pamiętało latami i w takich wam oraz sobie życze startować jak najwięcej razy. |