2014-09-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 32 Wrocław Maraton - Walka z Demonami... (czytano: 1409 razy)
Cierpiałem. Umierałem. Dobiegłem.
Już jest po. Wygrałem. Wygrałem sam z sobą.
Wygrałem z demonem Zwątpienia.
Wygrałem z demonem Zmęczenia.
Wygrałem z demonem Bólu.
Wygrałem!
Przegrałem z Czasem. Ale czas jest względny.
To nie był mój dzień, nie moja pogoda. Coś poszło nie tak.
Byłem ja, demony i dystans. Nierówna walka.
Demony zaatakowały już na 15 kilometrze. Wlewały złe myśli do mojej głowy.
Ból wbijał igły w moje mięśnie, a dystans nie chciał się zmniejszać.
Na 27 kilometrze ból przeprowadził frontalny atak. Uderzył ze zdwojoną siłą.
Zgiął mnie w pół, ale nie powalił. Za sprzymierzeńca obrał sobie słońce.
Ból myślał że już jest po sprawie. Widziałem jego uśmiech.
Rozbił moje ciało, ale nie pokonał mojej woli.
To jeszcze nie koniec.
Wola była silniejsza.
Pokonała ból, pokonała zmęczenie, pokonała dystans.
Upragniona ostatnia prosta.
Wygrałem sam ze sobą. Wygrałem ze swoimi słabościami. Wygrałem z demonami.
Tylko ten czas…
Ty mnie pokonałeś.
Do następnego razu. Szykuj się, bo będę chciał wyrównać rachunki.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2014-09-16,18:08): On skubaniec ma czas i na pewno stanie do walki...W moim przypadku zawsze jest pół kroku przede mną :)
|