2014-10-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Podgoricki Maraton (czytano: 2013 razy)
Choć kraj mały, to nie przeszkodziło to biegaczom z całej Europy stanąć na starcie zawodów rozgrywanych w stolicy Czarnogóry, Podgoricy. Na liście startowej znalazłam, biegaczy ze wszystkich krajów byłej Jugosławii, a także Hiszpanii, Rosji, Armenii, Wielkiej Brytanii, czy tych bardziej orientalnych takich jak Chiny, Japonia, Kanada, USA… najmilej zaskoczyła mnie ilość Polaków startujących w Podgoricy. My Polacy już tak mamy, nie potrafimy usiedzieć w swoim kraju, lubimy odkrywać to co nieznane Pozdrowienia dla wszystkich , którym oczywiście gorąco kibicowałam, bo sama wystartowałam tylko na 5 km, więc czasu miałam aż w nadmiarze. Szkoda tylko ,że te 5 km było potraktowane po macoszemu, o ile startujący w połówce i maratończycy mieli chipy, o tyle na 5 km musieli radzić sobie sami mierząc sobie czas netto i brutto. Czego tu się spodziewać, skoro opłata startowa na 5 km wynosiła zaledwie 1 euro ( W Czarnogórze walutą jest Euro, czego oczywiście przed przylotem nie sprawdziłam i na lotnisku gorączkowo próbowałam wymienić Euro na czarnogórską walutę, którą okazało się Euro … niewiedza…). Ku mojemu zdziwieniu, gdyż po ponad tygodniowej labie od biegania, ba od aktywności w jakiejkolwiek formie, która spowodowałaby pojawienie się choć kropli potu, przebiegłam ten dystans w 18:56 i otarłam się o rekord życiowy.
Czarnogóra to bardzo mały kraj, którego liczba ludności wynosi, tyle co liczba mieszkańców Wrocławia. Na mapie Europy jako niezleżne państwo widniej dopiero od 2006 roku. Mimo to Crna Gora (po czarnogórsku) może poszczycić się zarówno pięknymi plażami nad wybrzeżem Morza Adriatyckiego, jak i szczytami Gór Dynarskich sięgającymi ponad 2000 m.n.p.m. To by było na tyle z powtórki historyczno – geograficznej.
Same zawody, nie można powiedzieć, że były zorganizowane z rozmachem, ale miały w sobie jakiś dziwny urok, który trącał trochę zawodami organizowanymi w Polsce, w czasach komuny. No tak, ale co ja mogę o tych czasach wiedzieć, w sumie niewiele, tylko tyle co widziałam w TV i słyszałam z opowieści. Generalnie w Czarnogórze można wyczuć klimat żywcem wyjęty z „Misia” czy „Czterdziestolatka”, który zderza się z XXI wiekiem reprezentowanym przez wielkie centra handlowe i modnie ubrane fashionistki przypominające modelki ze stronnic „Vouga”. Podobnie było z zawodami. Na starcie stanęli Kenijczycy, którzy zajęli trzy pierwsze miejsca w maratonie, wśród kobiet triumfowały Serbki, Olivera Jevtic i Ana Sobutic, które zebrały na podium gromkie brawa, a trzecie miejsce zajęła Kenijka, Priscah Jemuta Bartenge. Pogoda nie sprzyjała osiąganiu dobrych wyników, biegaczom zamiast walczyć z rywalami i słabościami własnego ciała, przyszło walczyć z wiatrem o sile potężnego jesiennego halnego. Z resztą Podgorica swą lokalizacją nieco przypomina Zakopane. Każdy biegacz dostał po dwa numerki , na przód i tył, a do tego pakiet startowy, więc nie ma na co narzekać. Trasa była dość dobrze zabezpieczona, przez kordon czarnogórskiej policji. Można powiedzieć że był to kameralny maraton, który na start przyciągnął pełną mozaikę zawodników z niemal każdego zakątka Europy, a nawet świata, w tym liczne grono polskich biegaczy, ze mną włącznie.
Niestety po zawodach musieliśmy opracować plan jak dostać się z powrotem do Niemiec, gdyż samolot którym przylecieliśmy z Brukseli do Podgoricy zaprzestał kursować aż do wiosny, a ja do wiosny czekać nie mogłam, tak więc postanowiliśmy pojechać autobusem do Skopje, a stąd lot do Eindhoven. Wszystko pięknie, tylko nponad 350 km trasę autobus, a nawet dwa ( w Kosowie była przesiadka) pokonały w 10 godzin! Na autobus trzeba było czekać aż do 20, biorąc pod uwagę, że start miałam o 8:30 rano, mogło to być trochę uciążliwe, ale kibicowanie innym umiliło czas oczekiwania. Po drodze do Skopje pokonaliśmy ośnieżone szczyty tutejszych gór, co zrobiło piorunujące wrażenie, tym bardziej, że autobus którym jechaliśmy miał na liczniku niemal 800.000 km i zapewne łyse opony. Poza tymi drobnymi utrudnieniami z wycieczki i z zawodów jestem zadowolona Starty w tych rejonach to jak podróże w czasie, a do tego za małe pieniądze,Czarnogóra to jeden z tańszych państw w Europie
Chociaż wyników na 5 km pewnie nie zobaczę na stronie, bo chyba nikt tego nie zarejestrował, o tyle na fotke się załapałam :)
A poniżej link do strony zawodów, gdyby ktoś chciał pobiegać na Bałkanach
http://www.maraton.co.me/0index.php
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Krzysiek_biega (2014-10-28,22:17): gratuluje zaliczenia kolejnej stolicy.
|