2012-05-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Żywot biegacza marudnego (czytano: 2542 razy)
Żywot biegacza marudnego
Biegający maruda jest nieodzownym elementem każdego biegu-od 100m po maraton.
Bez Niego nie ma prawa odbyć się żaden start, dzięki Niemu życie orgów nie jest nudne.
Jeszcze nie wymyślono takiej rzeczy, której marudnik nie potrafiłby skrytykować, ponadto zawsze jest zdecydowany wyrazić niezadowolenia, złożyć protest, zażądać wyjaśnień, domagać się sprostowania i uwzględnienia swoich racji i opinii.
Oto przykładowy list protestacyjny wysłany do organizatora biegu:
„Jako biegacz z wieloletnim stażem, mający na swym koncie multum startów, czuję się zobowiązany do stanowczego i zdecydowanego zaprotestowaniu przeciwko traktowaniu mojej osoby w sposób skandaliczny i lekceważący.
Już w ubiegłym roku apelowałem do organizatorów, aby kolejny bieg odbył się w sobotę, a nie w niedziele, gdyż mam fatalny dojazd PKS i w domu jestem dopiero po 23.00, a przecież w poniedziałek na 7 do pracy.
I co? I nic!
Moje sugestie zostały zlekceważone, powiem więcej: czuję się „olany” przez Komitet Organizacyjny-bieg znowu był w niedzielę.
A co za idiota wymyślił, żeby start był równo o 12 to ja już naprawdę nie wiem!
Przecież każde dziecko wie, że w samo południe jest największy upał, który fatalnie wpływa na stan zdrowia zawodników, nie sprzyjając ustanawianiu życiówek i rekordów trasy.
Mam podstawy sądzić, że jest to celowe działanie określonej ( i znanej mi) grupy ludzi, która postawiła sobie za cel wpłynąć negatywnie na mój stan zdrowia, doskonale wiedząc o moich problemach z chronicznym zapaleniem oskrzeli.
Czy to przypadek, że mojego pakietu startowego szukano ponad 6 minut podczas gdy pakiety innych odnajdywały się natychmiast?
Bezczelnością było także przyznanie mi numeru 1363,bo nie jest przecież tajemnicą, że nie lubię „13”, a tu nie dość, że 13 jest na początku numeru, to jeszcze dodatkowo suma cyfr daje też 13! Kolejny przypadek? Wątpię.
A teraz co do samego biegu: Dlaczego nie pozwolono mi startować z pierwszego szeregu, tylko kazano przesunąć się do tyłu, gdzie było ciasno, tłoczno i duszno? Żądam też kategorycznie ustalenia i przykładnego ukarania zawodnika, który obraził mnie okrzykiem „no i gdzie się dziadek pchasz, no gdzie?”.
Po raz kolejny zostałem obrażony na trasie przez grupę kibiców, którzy dopingowali mnie po chamsku okrzykami „dawaj dziadek, dawaj!”.
Tak się jakoś „dziwnie” składało, że po mojej, lewej, stronie szosy było o wiele więcej dziur i nierówności, niż po prawej. Czy mam uwierzyć w kolejny przypadek?
Może ktoś mi zechce łaskawie odpowiedzieć dlaczego na punkcie żywieniowym zabrakło bananów, a były tylko jabłka i woda? Przecież każde dziecko wie, co się dzieje z żołądkiem po zjedzeniu surowego jabłka i popiciu go wodą!
I czyj to był pomysł, żeby kibelki ustawić na kilometrach parzystych? Jeden Bóg wie co ja przeżyłem na 7 km, szczere pole, zero krzaków, ludzi od cholery i ciut ciut, a ten cały Stoperan to jeden wielki szajs-miał działać, a nie działał. Więcej go nie kupię, niech sobie go wsadzą w …
Kolejne pytanie: dlaczego nikt z biegaczy nie zwrócił mi uwagi, że mam rozwiązane sznurowadło i biegnę bez chipa? To ja, jak ten głupi jaki, wróciłem się prawie kilometr, żeby znaleźć ten wichajster, bo zawiść współbiegaczy była ponad ludzką życzliwością. Wstyd, panowie i panie, po prostu wstyd!
Pomijam już milczeniem fakt bezczelnego wyprzedzania mnie przez jakichś małolatów i gówniarzy i ich prostackiego poganiania mnie w stylu „biegniemy,biegniemy, nie śpimy!”.
Po raz nie wiem już który miałem do czynienia z indolencją organizacyjną na mecie. Kolejny bieg i kolejny brak medali. Czy to tak trudno wybić jeden więcej, żeby wystarczyło dla wszystkich? Może wreszcie ktoś pomyśli, że może choć raz chciałbym ten kawałek blachy otrzymać od jakiejś Ważnej Osoby tuż po biegu, a nie tydzień później, w domu ,od listonosza!
A z tymi posiłkami regeneracyjnymi to już sobie całkiem jaja robicie!
Albo jakiś kawałek kiełbasy (po 6.50/kg) albo kawałek udka kurczaka i jedno ciepłe piwo!
To ja się pytam: a co to jest jedno udko dla takiego chłopa jak ja!?? Nie po to jechałem 250 km, żeby głodny wracać! A plastikowe noże i widelce to możecie dawać dzieciom w przedszkolu, a nie osobom z moją pozycją zawodową i prestiżem społecznym!
Kolejny skandal dotyczy losowania nagród. Dlaczego ten grubas (numer startowy o 1 wyżej od mojego) wygrał odkurzacz, ta ruda szpetna (numer niżej) wygrała chomika- a ja nic???
A jeśli myślicie że za rok też tu przyjadę, to macie rację.
Będę tu startować tak długo, aż wreszcie uwzględnicie moje rady, propozycje i sugestie, bo tylko dzięki mnie ten bieg może nabrać odpowiedniej rangi i perfekcji organizacyjnej.
Cieszy mnie to, że się cieszycie, że znowu się spotkamy.”
Wasz na zawsze Marudnik.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu henioz (2012-05-24,14:02): henioz (2012-05-24,14:05): Jurek, nadaję Ci zaszczytny tytuł SUPERMARUDY !!!!! ;))))) stanlej (2012-05-24,19:10): Świetny artykuł Michał1980 (2012-05-25,08:31): Rewelacja, czytam i umieram ze śmiechu :):):) piotrbp (2012-05-25,09:46): calkiem slusznie. Nalezalo by tez zwrocic szczegolna uwage na dobor pogody w dniu startu. ;) wiewiorka (2012-05-30,21:14): ;-)))Boskie, a szczególnie moment z szpetną rudą :-))
|