2010-04-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 5 Carrefour Półmaraton Warszawski (28.03.2010) (czytano: 1543 razy)
Moja przygoda z Półmaratonem Warszawskim zaczęła się dokładnie rok temu. Być może w 2009 roku debiutowałbym tutaj na dystansie 21.097 km, ale choroba pokrzyżowała te plany. Wybrałem się jednak na Starówkę by pooddychać atmosferą tej imprezy, porobić zdjęcia i porozmawiać z ludźmi znanymi dotąd z internetowej strony Maratonów Polskich. Pierwszy raz oglądałem taką imprezę i bardzo chciałem w przyszłości pobiec tutaj, w moim mieście. Od tego czasu minął rok, warszawskie ulice przemierzałem przy okazji kilku innych imprez (Nocny Bieg Powstania Warszawskiego, Maraton Warszawski, Bieg Niepodległości itp.) i w końcu doczekałem się swojego debiutu na warszawskiej trasie półmaratonu. 5 Carrefour Półmaraton Warszawski był moim 5 startem w półmaratonie i przyznam się wiązałem z tym biegiem spore nadzieje na poprawienie dotychczasowych wyników.
Od rana atmosfera biegowego święta. Plac Zamkowy i Krakowskie przedmieście opanowane przez biegaczy. Od razu przypomina mi się ubiegły rok, oraz to co się działo tutaj we wrześniu podczas maratonu. Po prostu trzeba tutaj być, nie zważając na wygórowane koszty opłaty startowej i niedociągnięcia organizacyjne (mikroskopijne 4 namiociki służące za szatnię – po dwa dla pań i panów, oraz beznadziejną organizację depozytów). To da się poprawić i wierzę, że organizatorzy wezmą sobie to do serca jeżeli zależy im faktycznie na dużej frekwencji biegowej braci. Dodam ZADOWOLONEJ BIEGOWEJ BRACI! Nie będę jednak wybrzydzał, bo poza tymi uchybieniami impreza zrobiona była naprawdę dobrze. Doskonała organizacja na trasie, kilka sympatycznych grup muzycznych, jedna super niespodzianka w postaci orkiestry policyjnej. Na pochwałę zasługują wolontariusze obsługujący punkty z wodą i izotonikami – nie sądzę by komukolwiek zabrakło tutaj napojów. Jeżeli dodam do tego kibiców, którzy z racji ładnej pogody licznie pojawili się na trasie biegu, to niech żałują Ci co nie zdecydowali się pobiec w Warszawie.
A wracając do moich nadziei na dobry start, nie do końca udało mi się je spełnić. Bieg ukończyłem z nową życiówką 1:54:28 netto (1795 miejsce na 3529 osób) jednak pozostał spory niedosyt. Zawiodłem na ostatnich kilometrach. Do 15 kilometra moje międzyczasy pozwalały mieć nadzieję na wynik w granicach 1:50:00
3 km 0:15:13 (netto) 0:16:16 (brutto)
6 km 0:31:01 (netto) 0:32:04 (brutto)
9 km 0:46:03 (netto) 0:47:06 (brutto)
12 km 1:02:20 (netto) 1:03:23 (brutto)
15 km 1:19:00 (netto) 1:20:03 (brutto)
18 km 1:36:46 (netto) 1:37:49 (brutto)
Ostatnie 3.097 km i niestety było jeszcze gorzej. Na mecie 1:55:31 (brutto), 1:54:28 (netto).
Byłem zawiedziony, jednak pomimo prób przyspieszenia na trasie nie byłem w stanie nic zrobić. Czułem się jakbym miał w nogach o wiele więcej kilometrów niż to, co pokazywały mijane tabliczki. Cóż przy okazji kolejnego półmaratonu będę miał sobie coś do udowodnienia, a po 5 Półmaratonie Warszawskim pozostaje mi cieszyć się nową życiówką. Pocieszające jest to, że 4 godziny po biegu namówiony przez córkę przejechałem kilkanaście kilometrów rowerem i nie sprawiło mi to żadnych problemów :-)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2010-04-10,09:17): No wiesz???? Życióweczkę, "wylatałeś" i jesteś niezadowolony???? gratki:)))
|