Grupa studentów stołecznej AWF pobiegła w niedzielę w Run Warsaw dla Otylii
Jędrzejczak i jej brata Szymona, który w sobotę zginął w wypadku drogowym, w samochodzie prowadzonym przez mistrzynię olimpijską. Pięciokilometrową trasę ze startem i metą przy Pałacu Prezydenckim pokonało ponad 8 tys. osób.
"Ogromnie współczujemy naszej koleżance ze studiów - Otylii i jej rodzicom. Pobiegliśmy dziś dla niej, z myślą o niej i jej bracie. Był także studentem
naszej uczelni, na pierwszym roku wychowania fizycznego" – powiedziała redaktor naczelna pisma studentów Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego "Nowa gAWFa" Anna Maria Kalinowska.
Tego się nikt nie spodziewał. Na kilka dni przed rozpoczęciem Run Warsaw zabrakło numerów startowych. Wydano wszystkie, mimo że przygotowano z wielką nawiązką - 10 tysięcy.
W najśmielszych przewidywaniach nie sądziliśmy, aby mogło zgłosić się do biegu 10 000 osób. Przygotowaliśmy tyle koszulek i medali. Mieliśmy jeszcze rezerwę tysiąca, bowiem zakładaliśmy, że nie wszyscy z różnych powodów wystartują. Nie mamy jeszcze dokładnych danych, ile osób dobiegło do mety, ale z pewnością ponad 8 tysięcy" - poinformował szef imprezy z ramienia firmy Nike Krzysztof Odliwański.
Mistrz olimpijski, świata i Europy w chodzie, a od stycznia szef sportu w TVP Robert Korzeniowski był na mecie wzruszony, mówiąc: "Odniosłem ojcowski sukces. Biegłem z córką Angeliką, a na końcówce mieliśmy razem finiszować. Ale ograła mnie. Na ostatnich metrach było po mnie, a jednocześnie cudownie. Sport jednoczy pokolenia. Uścisnąłem na trasie setki dłoni – tych młodzieńczych i mocno spracowanych. Czułem się jakbym był w wielkiej rodzinie".
Korzeniowski jest zdania, że od takich przedsięwzięć, promujących zdrowy styl życia, nie ma już odwrotu. "Ci, którzy tak świetnie bawili się na całej trasie, wezmą z pewnością udział w następnych imprezach. Dołączą nowe osoby, a telewizja wspomagać będzie ten ruch mając oparcie w dyrektorach, jedynki" Macieju Grzywaczewskim czy "dwójki" Barbarze Bilińskiej oraz innych, którzy uczestniczyli w Run Warsaw".
Mistrz chodu był niepocieszony, że dla jego olbrzymiego czworonoga (50 kg) "Laky", rasy rodezjan ritchback, który uwielbia biegać, nie było tak wielkiej koszulki. Natomiast Julia Kołodko, absolwentka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej była rozżalona, że jej owczarkowi francuskiemu o imieniu "Chester" nie dano na mecie medalu.
"Z moją dolegliwością kręgosłupa nie bardzo mogę biegać, ale przytruchtałam bez problemów pięć kilometrów. Musiałam reprezentować ojca, który służbowo jest w Amsterdamie, a tydzień temu startował w maratonie w jakimś afrykańskim kraju" - powiedziała córka byłego wicepremiera i ministra finansów.
Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Alejami Jerozolimskimi, Marszałkowską, Królewską, podążało w niedzielne, słoneczne południe wielu czołowych przed laty i obecnie sportowców. Lidia Chojecka przyznała, że miała przed startem wielką tremę, bo w takim tłumie jeszcze nie biegała. Anna Rogowska, której towarzyszył Jacek Wszoła, była bardzo zadowolona, że pokonała 5 km równym tempem w 28 minut.
"Gdyby takie tempo utrzymałbym przez 42 km 195 m to ... - zamarzył mistrz olimpijski w skoku wzwyż z Montrelu (1976) Jacek Wszoła. - Chyba za rok wezmę udział w maratonie. To mój nowy cel. Biegam sukcesywnie po 8-10 km od paru miesięcy. Mam już jakieś przygotowanie, ale to za mało".
Klasę pokazali aktor Zbigniew Buczkowski i minister sportu Jerzy Ciszewski, który wygrał m.in. z Krzysztofem Kosedowskim, Pawłem Nastulą i wieloma innymi zawodnikami, a także ze swą 17-letnią córką Zuzanną.
"Fantastyczna, profesjonalnie zorganizowana impreza, na świetnej trasie, za co uznanie należy się władzom stolicy. To, że w tym świecie, kiedy w kresie weekendu dominują telewizja, internet, piwo, udało się wyciągnąć z domów i pubów ponad osiem tysięcy osób, jest ogromnym sukcesem. Wierzę, że w następnych latach będzie jeszcze większa frekwencja, a takie imprezy powinny odbywać się nie tylko w Warszawie" - ocenił Jerzy Ciszewski.
|