2015-07-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg im. Stanisława Tyma na XXX piętro PKiN (czytano: 646 razy)
Bieg im. Stanisława Tyma na XXX piętro PKiN 04.07.2015
Start typowo rozrywkowo-regeneracyjny.
W tym roku wbiegałem (wchodziłem) na Rondo 1 w Warszawie oraz Sky Tower we Wrocławiu. Nie jestem schodobiegaczem, nie trenuję na klatkach schodowych ale lubię ten wysiłek związany z szybkim pokonywaniem pięter. Lubię też ten specyficzny smak w ustach na samej górze, smak żelaza.
Tym razem wiedziałem, że będę raczej wchodził, oszczędzał kolana po poprzednich startach. Założenie jednak było jak zawsze: nie dać się nikomu wyprzedzić podczas wchodzenia. Do tej pory to się udawało.
W dzień startu żar lał się z nieba. Ponieważ na miejsce przyjechałem w stroju „bojowym”, w szatni zostawiłem jedynie koszulkę do przebrania i ruszyłem na rozgrzewkę. Najpierw dwa okrążenia Pałacu – co ciekawe okazało się, że jedno kółko ma 1 km. Zrobiłem dwa, pierwsze wolne, drugie bardziej dynamiczne. Następnie rozciąganie i ruszyłem na start, ponieważ na pasie widniał numer 14, co oznaczało, że startuję jako… 4-ty (a okazało się nawet, że jako 3-ci, jedna osoba nie dotarła). Numery 1-10 były zarezerwowane dla elity.
Startowaliśmy co 15 sekund. Chwila koncentracji i w drogę. Start był z placu przed budynkiem, następnie wbiegnięcie do Pałacu i… w dół. Aby dobiec do klatki schodowej należy wbiec na poziom na którym są windy. Teraz już tylko w górę.
Do 6-go piętra klatka schodowa jest bardzo szeroka, następnie zmieniamy ją na nieco węższą i z inną wysokością schodów. Do 15 piętra udaje mi się nie przechodzić w marsz – czyli do następnej zmiany schodów. Tym razem stopnie są już jak w typowym bloku, a ja zaczynam szybko iść. Około 20 piętra mijam kolegę, z którym zamieniamy kilka słów (chyba jednak miałbym siłę jeszcze biec) i powoli zbliżam się do końca. Kilka pięter przed finiszem wolontariusz jeszcze mnie dopinguje do wysiłku, wiec zaczynam ponownie podbiegać i wpadam na metę. Tu dostaję medal, butelkę wody i mogę przez chwilę razem z Moją Lepszą Połówką - która wbiegła tuz za mną - podziwiać z tarasu widokowego panoramę Warszawy. Czas poniżej 5 minut. Dobrze, źle? Nie oceniam. To był start rozrywkowo-regeneracyjny. Za rok tu wrócę.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |