2019-04-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| TYDZIEŃ 16 (czytano: 2119 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://wmaci2019.domtel-sport.pl/?seria=1&runda=1&konkurencja=KHMAR_35&dzien=2019-03-30&impreza=6
Jestem siedemnasty na Świecie :-)
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kilometraż tygodniowy 80km. Waga startowa po zluzowaniu 68kg. Wtorkowe BC2 (12km) w tempie 4:05min/km. Przy tętnie średnim 155ud/min.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Ubiegły tydzień zakończyłem sobotnim startem w półmaratonie w Mistrzostwach Świata. Tak, nie pomyliłem się. Halowe Mistrzostwa Świata Masters w Lekkiej Atletyce TORUŃ 2019. (8. WORLD MASTERS ATHLETICS CHAMPIONSHIPS INDOOR).
Zająłem w nich 17 miejsce w kategorii M45.
Ogólnie na 503 startujących dobiegłem 86-ty.
Ze startu jestem bardzo zadowolony. Pobiegłem dokładnie tak, jak sobie zaplanowałem. Uzyskałem wymarzony wynik 1:20:56. NOWY REKORD ŻYCIOWY!!! Taki był plan :-)
Plan i rzeczywistość często się od siebie różnią, ale tym razem stało się inaczej. Przed zawodami wymyśliłem, że przebiegnę te zawody tempem 3:50 min/km. Jest to okrągła liczba, która pozwoliłaby mi na złamanie czasu 1:21:00h. Wbiłem to sobie do głowy i powtarzałem w myślach.
Zrobię wszystko, żeby to tempo utrzymać do końca.
Na początku biegu było łatwo. Potem zmęczenie rosło. Na ostatnich 5 km okropnie wiało. Asfaltowa ulica trójpasmowa nie ochraniała przed wiatrem. Myślałem, że mi się nie uda. Te finiszowe 5 km biegłem sam. Nikogo nie było przede mną i nikogo za mną. Wcześniej na trasie były całe wagoniki biegaczy. Często można było się gdzieś wpleść w międzynarodowe towarzystwo, ale nie na tym wystawionym na wiatr pasie startowym. Tutaj trzeba było walczyć. Przed sobą miałem dwóch zawodników. Chyba Ukraińca i Włocha. Wydaje mi się, że walczyli o miejsce w kat. M60. Szli równo, a ja powolutku się do nich zbliżałem. Czyli albo oni słabli, albo ja przyspieszałem. Wiedziałem, że muszę wytrwać. Na ostatnich 500m było głośno i gwarno, kibice szaleli… To mi bardzo pomogło, więc wydusiłem z siebie resztki sił na mocny finisz. Docisnąłem na maksa. Spojrzałem na zegarek! Nie mogłem uwierzyć. Z przodu 1:20!!!
--------------------------------------------------------------------------------------------
Po chwili usłyszałem z megafonów, że nadbiega nowa Mistrzyni Świata Masters w Półmaratonie W45 Ewa Huryń. Nie mogłem uwierzyć. Moja Ewa mistrzynią świata!!! Łał. Udało jej się. Cały czas wierzyłem, że jej się uda. Pokonała Węgierską Mistrzynię Simine Staicu. – olimpijkę z życiówką w maratonie 2:29:59 h!!! Jak ona tego dokonała?! Cud! Cuda się zdarzają!!! Węgierka pewna zwyciężczyni, liderka, dała się ograć i ostatecznie dobiegła na metę druga z dużo gorszym od Ewy czasem. Cuda się zdarzają :-) Magia, czary… Nie wytrzymała nerwowo? Widać było po niej, że jest bardzo rozżalona, że nie wygrała. Węgierka chodziła nadąsana i obrażona na cały świat. Na podium cały czas była naburmuszona. A Ewa tryskała szczęściem. I wcale się jej nie dziwię. W końcu nie każdy może zostać Mistrzem Świata.
Do maratonu 2 tygodnie. Teraz nic nie mogę zepsuć. Może szczęście znów się do mnie uśmiechnie? Zobaczymy.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora henry (2019-04-02,11:13): Moje gratulacje , ja jestem 11 w mojej kategorii. Ewa to fenomen , mogła wygrać nawet w kategorii + 35. zbig (2019-04-22,21:29): Ty Heniek jesteś były zawodowiec. Ja tylko weteran amator.
|