2012-09-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Z biegu na bieg oraz lepiej...:) (czytano: 1088 razy)
"Bieganie jest dobre na wszystko. Zarówno w sferze fizycznej,psychicznej i duchowej". Do tej pory nie przekonywało mnie to. Bieganie było dla mnie nudą. Nie lubiłam uprawiać tego sportu,a jeśli już to robiłam to tylko dlatego, że bardzo dobrze poprawia kondycję. Jednak unikałam tego częściej niż trenowałam. Tak było do tej pory.
Teraz już nie mogę tak powiedzieć. Mimo, że mój staż biegowy jest dość krótki a na koncie mam dopiero 3 imprezy sportowe poświęcone tej dyscyplinie.Dopiero 3, bo wkręciły mnie totalnie i już w kalendarzu szukam kolejnych.
Zaczęło się dość niewinnie dzięki całej mojej kochanej rodzince. 7 stycznia 2012roku brat wybierał się do Mogilna na VII Bieg WOŚP. Chciałam pojechać z nim, zobaczyć jak po raz drugi (jego przygoda z bieganiem rozpoczęła się troche wcześniej) dobiega na mete po 10km. Wtedy właśnie padło to zmieniające moje dotychczasowe życie zdanie "Może pobiegniesz ze mną?"... Broniłam się. Wzięłam to za dobry żart...ale jednocześnie zaintrygowało mnie to. Jednak wiedziałam, że nie trenowałam więc jakim cudem mam przebiec 10km? Wymyślałam setki powodów, żeby się nie zgodzić. Brak stroju, brak butów, brak treningów...Jednak zaraz za moim Bratem wstawili się rodzice. "Trenujesz karate już tyle czasu, nie dasz rady pobiec?" No i to był cios poniżej pasa:) Zgodziłam się. Miałam wielkie obawy co do tego, czy uda mi się przebiec nie przekraczając czasu maksymalnego wyznaczonego do ukończenia biegu. Nie wiedziałam jeszcze jak biega się na takim dystansie. Jak rozkłada się siły. Czy dam rade i czy nie zatrzymam się. Tego właśnie obawiałam się najbardziej. Nie wiem czemu. Wkońcu to był mój debiut więc nic by się nie stało, gdybym chociaż raz stanęła na trasie.
Jednak ku mojej wielkiem radości ani nie zatrzymałam się ani nie dobiegłam ostatnia. Ba- nawet czas jaki uzyskałam był poniżej godziny (niewiele mniej, ale zawsze to coś -00:59:11).
Niestety moja radość po trwała krótko i wróciłam do tego co kocham najbardziej, czyli karate, pływanie i rower. Bieganie znowu stanowiło tą część treningów, którą unikałam. Aż do maja. Wtedy pływanie zastąpiłam bieganiem i wkręciłam się na dobre 27 maja wystartowałam w kolejnych zawodach. V Bieg Zamkowy w Truniu, który ukończyłam z czasem 00:56:32. Tym razem towarzyszyli mi koledzy z klubu. Mogę chyba powiedzieć, że dzięki mnie również zaczęli poważniej myśleć o bieganiu. Z czego bardzo się cieszę i dodaje mi to tylko skrzydeł.
Od tamtej pory biegałam częsciej, choć ze względu na wakacje brakowało jeszcze systematyczności. Starałam się biegać co drugi dzień. Pomimo braku szczególnego planu treningowego udało mi się znowu poprawić swój czas podczas ostatnich zawodów w Brzozie (III Bieg Trzeźwości- 00:51:25). Teraz na horyzoncie pojawiły się kolejne zawody. Liczę na to, że do tego czasu uda się utrzymać treningi co drugi dzień dołączając do tego karate. Założyłam sobie pewien dość ambitny cel, o którym narazie nie chce mówić. Jesli wszystko pójdzie zgodnie z planem- będę jeszcze szczęśliwsza niż jestem obecnie
Dziś z ręką na sercu mogę stwierdzić, że polubiłam bieganie. Polubiłam całą tą atmosfere na treningach i na zawodach. Pokochałam tą adrenalinę i radość z ukończenia biegu. Ta radość jest tym większa im bardziej jestem świadoma, że z każdym pokonanym kilometrem zbliżam się do pokonywania swoich słabości i barier. To uzależnia...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Everett (2012-09-05,16:47): Bieganie to wspaniały sport, wróciłem do niego skruszony po kilkunastu latach :) Powodzenia!!! a.Klimczak (2012-09-05,22:27): Cieszy mnie fakt, że bieganie sprawia komuś przyjemność. Z tym trzeba uważać, by się nie uzależnić, bo potem tej radości już nie ma.
|