2014-05-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Czyżbym stawał się wyrafinowanym biegaczem? (czytano: 1577 razy)
Przeczytałem wpis Izy, najpierw miał być krótki komentarz a potem pomyślałem „już dawno nic nie napisałem na swoim, może w końcu urodzi się coś sensownego” i zacząłem pisać.
Co do wpisu Izy . Jak zacząłem czytać, przed oczyma stanęła mi córka Kasia sprzed kilkunastu lat, dla niej Beskidy to były głupie pagóry, istniały tylko Tatry, przychodziła niedziela (a czasami sobota jak były w planie dwa dni) i wstawanie przed czwartą, przed siódmą byliśmy już pod Tatrami, i dawaj bracie/siostro w górę. Bywały lata, że chodziliśmy po Tatrach ze dwadzieścia dni w roku, a jeden wypad był w zimie. Kasia zaliczając na 16-te urodziny ( taki prezent urodzinowy dostała od tatusia) Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem mogła powiedzieć „byłam w Tatrach w zasadzie wszędzie”. Zresztą nigdy nie mówiliśmy Tatry, tylko Taterki bo w ten sposób mogliśmy wyrazić swój emocjonalny stosunek do tych gór.
Jeden wyjazd w zimie, reszta w lecie, to zasady dla Tatr, Beskidy zaliczaliśmy wiosną i jesienią, tradycyjnie w weekend kwietniowo/majowy najpierw dla rozgrzewki Groń Jana Pawła II a na następny dzień Turbacz, to była nasza inauguracja sezonu turystycznego. Beskid Śląski, Żywiecki, Mały, Makowski, Gorce, Sądecki, Pieniny mamy schodzone prawie tam i z powrotem. Myślę, że gdyby dzieci nie zaczęły żyć „po swojemu” ja nigdy nie zostałbym biegaczem. Najpierw próbowałem chodzić sam, ale było to zbyt nudne i tak odkryłem bieganie. Oczywiście to grube uproszczenie ale generalnie tak to można ująć.
Ten rok wg moich zamiarów jest ostatnim w którym tłukę tyle startów. Ubiegłorocznym wyjazdem na BMW Frankfurt Maraton „odkryłem” zagraniczne biegi, w tym roku dołożyłem Salzburg Marathon i najprawdopodobniej Maraton w Ostrawie. Mam już sprecyzowane zamierzenia na przyszły rok, będą to tylko dwa zagraniczne Maratony, do jednego zaraził mnie Mazurek, a co mi tam, jak szaleć to szaleć, wybieram się do Reykjaviku. Wylot tylko na maraton byłby rozrzutnością w związku z tym wydam jeszcze więcej kasy zaliczając trekking, a dokładniej autorodeo po Islandii. Jeśli tym sierpniowym wyjazdem nie zbankrutuję to na listopad zaplanowałem ( przymierzałem się nawet w tym roku ale co za dużo to niezdrowo) Desert Maraton. Do tego dojdą dwa krajowe maratony tradycyjnie biegane przeze mnie Cracovia i Poznań, no i półmaraton w Rudawie. I jeszcze jako ambasador Festiwalu Biegowego a mam nadzieję być nim nadal, coś tam zaliczę w Krynicy. 6 startów w roku a bywało, że tyle miałem w miesiącu.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2014-05-20,13:25): niezłe i ciekawe plany, szczególnie z tą Islandią... jacdzi (2014-05-20,21:09): Plany super, znajac Cie jednak wiem ze na tym nie poprzestaniesz i startow bedzie znacznie wiecej. Gory, dla mnie z kolei to Karkonosze. Od dziecinstwa po kilkanascie razy w roku... Pokochalem je i inne pasma gorskie odkrywalem dopiero w doroslym zyciu. Truskawa (2014-05-20,22:16): :)
|