Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [36]  PRZYJAC. [21]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Novik
Pamiętnik internetowy



Urodzony: 1978-05-12
Miejsce zamieszkania: Szczecin
19 / 26


2012-01-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Brrr.... (czytano: 1245 razy)



Najgorszy trening w tym roku zdarzył mi się właśnie wczoraj. Zaczęło się niewinnie od zwykłego niechciejstwa na wyjście – w głowie przelatywały mi argumenty w stylu: jest już późno, zimno, jutro sobie pobiegasz. Ale jutro (czyli dziś;-)) w planie jest drugi zakres na „stadionie”. Dobra – wyszedłem. Biegnę, ale nie czuję się dobrze. Ciężkie nogi, ciężkie ciało jakby rozleniwione jednym dniem przerwy w bieganiu. Nic – myślę – zaraz wejdę na obroty – i biegnę spokojnie dalej. Ale jest coraz gorzej - boli pięta, boli kostka. Po trzecim kilometrze już mi się nie chce. Do tego podejrzenie, że amortyzacja w butach jest historią przeradza się w pewność. Wyłączył się zegarek – z trybu treningu powrócił samoczynnie do pokazywania godziny. Czy to z powodu chłodu czy wynik przebywania przez chwilę w rękach córki?? Fatalna sprawa, robię jeszcze jedno okrążenie i wracam. Jak już jednak zapociłem ciuchy to robię dwa – tak czy owak pralkę trzeba włączyć. Może uda się trzecie? NIE - czuję, że teraz to już nie ma przebacz – muszę wrócić. I wracam. Od zaplanowanych skipów odwodzą mnie zwieracze, które postawiły ultimatum – jak zaczniesz, to nie ręczymy za siebie!! Ulegam sile argumentu – być „zasranym biegaczem” to nic miłego;-)) Paskudny trening – wykonany zaledwie w 60%, mam nadzieję, że to jednorazowy przypadek. A buty swoją drogą czas już kupić nowe…

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Raffaello conti
23:33
runner
23:31
szczupak50
23:10
milosz2007
23:04
SerhiyUA
23:01
janeta75
22:54
fencerman
22:54
alex
22:46
andreas07
22:41
wiolaP
22:39
rys-tas
22:36
benfika
22:28
romangla
22:17
oksanka
22:15
gruszken
21:56
Roadrunner
21:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |