Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [4]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hoplita
Pamiętnik internetowy
Biegusiem w górę i w dół

Arkadiusz Szymański
Urodzony: 1977-01-10
Miejsce zamieszkania: Warszawa
3 / 6


2015-07-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Bieg im. Stanisława Tyma na XXX piętro PKiN (czytano: 645 razy)

 

Bieg im. Stanisława Tyma na XXX piętro PKiN 04.07.2015

Start typowo rozrywkowo-regeneracyjny.
W tym roku wbiegałem (wchodziłem) na Rondo 1 w Warszawie oraz Sky Tower we Wrocławiu. Nie jestem schodobiegaczem, nie trenuję na klatkach schodowych ale lubię ten wysiłek związany z szybkim pokonywaniem pięter. Lubię też ten specyficzny smak w ustach na samej górze, smak żelaza.
Tym razem wiedziałem, że będę raczej wchodził, oszczędzał kolana po poprzednich startach. Założenie jednak było jak zawsze: nie dać się nikomu wyprzedzić podczas wchodzenia. Do tej pory to się udawało.
W dzień startu żar lał się z nieba. Ponieważ na miejsce przyjechałem w stroju „bojowym”, w szatni zostawiłem jedynie koszulkę do przebrania i ruszyłem na rozgrzewkę. Najpierw dwa okrążenia Pałacu – co ciekawe okazało się, że jedno kółko ma 1 km. Zrobiłem dwa, pierwsze wolne, drugie bardziej dynamiczne. Następnie rozciąganie i ruszyłem na start, ponieważ na pasie widniał numer 14, co oznaczało, że startuję jako… 4-ty (a okazało się nawet, że jako 3-ci, jedna osoba nie dotarła). Numery 1-10 były zarezerwowane dla elity.
Startowaliśmy co 15 sekund. Chwila koncentracji i w drogę. Start był z placu przed budynkiem, następnie wbiegnięcie do Pałacu i… w dół. Aby dobiec do klatki schodowej należy wbiec na poziom na którym są windy. Teraz już tylko w górę.
Do 6-go piętra klatka schodowa jest bardzo szeroka, następnie zmieniamy ją na nieco węższą i z inną wysokością schodów. Do 15 piętra udaje mi się nie przechodzić w marsz – czyli do następnej zmiany schodów. Tym razem stopnie są już jak w typowym bloku, a ja zaczynam szybko iść. Około 20 piętra mijam kolegę, z którym zamieniamy kilka słów (chyba jednak miałbym siłę jeszcze biec) i powoli zbliżam się do końca. Kilka pięter przed finiszem wolontariusz jeszcze mnie dopinguje do wysiłku, wiec zaczynam ponownie podbiegać i wpadam na metę. Tu dostaję medal, butelkę wody i mogę przez chwilę razem z Moją Lepszą Połówką - która wbiegła tuz za mną - podziwiać z tarasu widokowego panoramę Warszawy. Czas poniżej 5 minut. Dobrze, źle? Nie oceniam. To był start rozrywkowo-regeneracyjny. Za rok tu wrócę.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Admin
10:40
Raffaello conti
10:39
przemek300
10:26
stanlej
10:02
gruszken
10:01
maratonczyk
09:59
zulek
09:31
Jerzy Janow
09:22
Wojciech
08:57
kuc
08:46
mariuszkurlej1968@gmail.c
08:43
ProjektMaratonEuropaplus
08:41
karhumek
08:36
zbychu1972
08:35
klewiusz
08:21
michu77
08:18
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |