2014-10-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Porażka (czytano: 1389 razy)
Ja poniosłem w niedziele największą porażkę w swojej karierze... ;-( Z powodu różnych problemów osobistych, braku motywacji i słabej w ostaniach miesiącach kondycji psychicznej i fizycznej, zszedłem na 23km z trasy Maratonu Warszawskiego.
Ciężko mi się podnieść. Ostro przepracowałem ostatnie 12 tygodni (870km w nogach), to bardzo boli ;-(może za mocno (5x na tydzień trening - nie czułem się dobrze).
Zdarzyło mi się to po raz pierwszy ;-(
To był mój trzeci start w biegu maratońskim.
Nastawiłem się i trenowałem na czas 3.40 - 3.45.
Na połówce miałem czas 1:53,48.
Niestety od początku nie biegło mi się dobrze.
Myśl o zejściu z trasy pojawiła się w okolicach 15km. Kiełkowała i kiełkowała...nagle na 23 km głowa powiedziała dość, choć fizycznie nie czułem się źle. Głowa powiedziała, że na dziś to koniec... ;-(. Dziś jak przeliczam wynik to miałem jeszcze szansę na 3h48. W tamtym momencie w głowie miałem myśli, że jestem już grubo powyżej czasu 3h50. Psychika spłatała mi figla...
Dziś mija 3 dni od tego przykrego zdarzenia.
Nie dociera to do mnie.
Tyle starań, tyle wyrzeczeń i jestem z niczym. To miał być jedyny w tym roku maraton. Niestety nie udało się. BOLI.
Na razie nie umiem się pozbierać. Nie mam siły na bieganie...
Wczoraj po paru głębszych, w głowie pojawiła się myśl, żeby jeszcze się podnieść i powalczyć 12.10.2014 r. w Poznaniu, ale dziś już ta myśl umarła. Zwyczajnie się nie czuję, gdyż nadal mam te same problemy, które miałem wcześniej ;-(.
Znalazłem się na zakręcie sportowym...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2014-10-01,16:46): Chciał nie chciał jesteś maratończykiem.O tym że będziesz walczył jestem przekonany.Za kilka dni będziesz myślał inaczej.:) Piotr Fitek (2014-10-14,10:19): porażki się zdarzają, ważne aby wyciągnąć lekcje z nich. Teraz czekam na nowy wpis, w całkowicie innym nastroju :)
|