2012-11-15
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ...jest dobrze a...będzie jeszcze lepiej... (czytano: 1342 razy)
...wczorajszy dzień był dla mnie bardzo udany...głównie z jednego powodu, aczkolwiek dla mnie, bardzo istotnego...
...hmmm...i z tegoż to powodu...niesiony wszechogarniającą radochą...zaliczyłem wczoraj ponad 12 kilosków :)...w sumie to musiałem nawet się z lekka przyhamować, bo...hmmm...chciałem jeszcze trochę dołożyć ;), ale...na to przyjdzie jeszcze czas :)...
...a cóż to za istotny powód?...co takiego sprawiło, że ogarnęła mnie taka radocha?...
...otóż w dniu wczorajszym był Światowy Dzień Cukrzycy i...także wczoraj miałem wizytę u mojej Pani Diabetolog...ta wizyta była o tyle szczególna, że...w pewnym sensie...miała podsumować i ocenić naszą półroczną współpracę...
...Pani Jolanta wywróciła moje wcześniejsze leczenie do góry nogami, ale...co najważniejsze...dokonała tego po długiej rozmowie ze mną i wysłuchaniu mnie, czego wcześniej nie doświadczyłem...
...przez te pół roku współpracy bardzo dużo się u mnie zmieniło...ubyło mnie 14 kilogramów, ruszam się regularnie, dawki insuliny zostały zredukowane i dostosowane do mojego trybu życia ( hmmm...wcześniej było odwrotnie )...zaliczyłem półmaratoński debiut...hmmm...wróciła radość życia :)...
...na wyniki badań czekałem jednak z nerwowością...dużą nerwowością...
...odzwierciedleniem prawidłowego leczenia cukrzycy jest badanie hemoglobiny glikowanej ( HbA1c )...jej prawidłowa wartość to poniżej 6,5%...hmmm...nigdy nawet nie zbliżyłem się do tej granicy...zastanawiałem się, jak będzie tym razem...gdy trafiłem do obecnej Pani Diabetolog miałem HbA1c na poziomie 9,7%...masakra...
...kiedy ujrzałem wynik wczorajszego badania, to...aż podskoczyłem z radości...takiego wyniku nie miałem jeszcze nigdy - 5,5% :)))...REWELACJA!!!...
...teraz jedynie żałuję, że...nie trafiłem do Pani Jolanty kilka lat wcześniej...wtedy z pewnością mój stan zdrowia byłby w znacznie lepszym stanie...a szczególnie nogi...
...hmmm...mimo to...te moje nogi...jakoś wczoraj dały radę "stuknąć" te 12 kilometrów :)...
...wcześniej każda wizyta u lekarza dobijała mnie straszliwie...niby człowiek się starał...przestrzegał zaleceń a...efekty były do "duszy"...
...teraz "zza chmur wyjrzało słońce" i...niech tak już zostanie :)))...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2012-11-15,11:05): Wojtku....prawda, że takie wiadomości uskrzydlają, wraca do nich chęć do życia????...w miniony piątek...równie milusią wiadomość na temat mojego "raczka" się dowiedziałam:)) Truskawa (2012-11-15,14:07): Kocham panią Jolantę. :)) Cieszę się Wojcieszku, że się naprostowało. A te 12 widziałam na endo. Rewelka. :) kudlaty_71 (2012-11-15,17:05): ...oj prawda Marysiu :)... kudlaty_71 (2012-11-15,17:07): ...ja także się cieszę Iszko :) i...również kocham Panią Jolantę ;)))... shadoke (2012-11-15,19:07): Moja mama na szczęście od razu trafiła do "takiej pani Jolanty" i przez to nigdy nie musiała zażywać insuliny, bo wszystko udaje się regulować dietą, tabletkami i aktywnością fizyczną:)A Tobie powiem, że lepiej późno niż później i nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło;)...i... TAK TRZYMAJ! kudlaty_71 (2012-11-16,09:20): ...Iwonko...ja niestety od samego początku musiałem być na insulinie, ale...skoro teraz jest lepiej, to...tak będę trzymał :)... Gulunek (2012-11-17,08:28): I tak Trzymaj :) kudlaty_71 (2012-11-17,09:11): ...jasne Marku...jasne :)))...
|