Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 637/431448 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/2

Twoja ocena:brak


Relacja z Ultramaratonu Chudy Wawrzyniec
Autor: Krzysztof Dołęgowski
Data : 2012-08-16

Zdjęcia: Piotr Dymus

Miały być piękne widoki, była klimatyczna mgła i sporo błota – pierwsza edycja biegu górskiego na 80 i 50 km na długo pozostanie w pamięci uczestników. Trasy wytyczono malowniczymi górskimi ścieżkami i szlakami granicznymi Beskidu Żywieckiego. Pogoda uczyniła bieg prawdziwym wyzwaniem.

11 sierpnia był wyjątkowym dniem. Zwłaszcza jeśli chodzi o pogodę, która pokrzyżowała plany wielu uczestnikom Ultramaratonu Chudy Wawrzyniec. Dni poprzedzające były ciepłe i słoneczne, a w prognozę pogody, która głosiła, że ma być zaledwie 10-11 stopni i ma padać przez praktycznie cały dzień – nikomu nie chciało się wierzyć. Na starcie pod Gminnym Ośrodkiem Kultury w Rajczy zgromadziło się 270 osób. Wystartowali o 4 nad ranem przy pierwszych kroplach deszczu. Biegli do Soli i w kierunku Zwardonia, na graniczny szlak do Wielkiej Raczy, Przegibka i na Wielką Rycerzową, gdzie mieli podjąć ostateczną decyzję o tym czy zmierzyć się z trasą 50+ czy 80+.

Wielu uczestników na starcie miało mocne postanowienie, że z Wielkiej Rycerzowej pobiegną dalej granicą. Strugi deszczu, mgła i niska temperatura dawały się jednak we znaki i część osób zbiegła krótszą drogą do mety – przez Muńcuł, długim, trudnym szlakiem.

Podczas biegu można było podziwiać najróżniejsze zastosowania złoto-srebrnego koca ratunkowego, który był wyposażeniem obowiązkowym każdego zawodnika. Jedni konstruowali z niego kamizelki, inni wpychali do butów, a jeszcze inni – wykorzystywali w charakterze rękawiczek.

Drożdżówki, kanapki, ciastka i owoce na punktach żywieniowych znikały w bardzo szybkim tempie. Największym powodzeniem cieszyła się jednak gorąca herbata. Obie trasy były bardzo wymagające. Błoto, krótkie ale bardzo strome podejścia, techniczne zbiegi po śliskich kamieniach i długi dystans czyniły z nich wyzwanie. Ludzie dobiegali na metę zmęczeni i zziębnięci ale szczęśliwi.

Na dystansie ok. 52 km, bo tyle dokładnie liczyła trasa 50+ znaleźli się zarówno szybcy ścigacze, jak Piotr Hercog, który zwyciężył z czasem 4:45, jak i debiutanci w biegach ultra, dla których już samo pokonanie trasy było zwycięstwem. Z Wielkiej Rycerzowej do mety przez Muńcuł pobiegły 184 osoby. Na 80+ (ok 85 km) znaleźli się raczej doświadczeni biegacze ultra, którzy byli pewni swoich możliwości nawet w tak trudnych warunkach. Jako pierwszy na mecie długiego dystansu pojawił się Jacek Michulec z Żywca, pokonując 85 km w czasie 8:58. Osiemdziesiąt pięć kilometrów pokonały 74 osoby w tym 6 kobiet.

Wyniki:

Trasa 50+

Mężczyźni:

1. Piotr Hercog 4:45:15
2. Marcin Świerc 5:09:48
3. Piotr Karolczak 5:21:35

Kobiety:
1. Justyna Frączek 6:06:54
2. Magdalena Janowska 6:41:11
3. Iza Cieluch 7:06:09

Trasa 80+

Mężczyźni:

1. Jacek Michulec 8:58:35
2. Slawomir Matras 9:51:34
3. Paweł Pakuła 10:00:09

Kobiety:
1. Ewa Majer 11:19:30
2. Iwona Turosz 11:56:28
3. Marzka Janerka-Moroń 13:17:00

Krzysztof Dołęgowski



Komentarze czytelników - 18podyskutuj o tym 
 

BiegaczAmator

Autor: BiegaczAmator, 2012-08-17, 10:56 napisał/-a:
Wawrzyniec to mój pierwszy dystans dłuższy niż maraton i do tego trail. Bardziej przemierzony szybkim krokiem niż przebiegnięty, z dwoma przerwami na zupkę i na grzańca. Owszem, nasz duet nie był najszybszą ekipą, ale za to na pewno najweselszą :)
Ale takie były założenia: na luzaku przebyć dystans i zobaczyć o co w ogóle w tym chodzi.
I teraz już wiem i rozumiem ludzi, którzy mówią, że klepanie asfaltu ich nie interesuje. Dla mnie wniosek jest jeden: czas zacząć przygotowania na przyszły rok na Rzeźnika, a po drodze dla sportu i statystyki zaliczyć jakieś dwa maratony po ulicach.

Co do samego wawrzyńca: świetna organizacja, bardzo dobrze oznaczona trasa (skądinąd bardzo wymagająca, zwłaszcza w taką pogodę). Medal mógłby być bardziej...... trwały? Ale ten, który mam i tak jest szczególny w mojej kolekcji, bo dla mnie oznacza początek nowego myślenia o bieganiu.

 

BiegaczAmator

Autor: BiegaczAmator, 2012-08-17, 11:04 napisał/-a:
Wiedziałem, wiedziałem, że widziałem tam Szmajchela na starcie, w sali przy stoliku do ping-ponga...
Tylko czemu myślałem, że to przecież niemożliwe?

 

szmajchel

Autor: szmajchel, 2012-08-17, 11:26 napisał/-a:
To ja również jestem ciekawy odpowiedzi na to pytanie? Dlaczego niemożliwe? ;)

 

BiegaczAmator

Autor: BiegaczAmator, 2012-08-17, 11:35 napisał/-a:
Bo przełaj nad Rusałką (a chcąc nie chcąc z tym Cię głównie kojarzę) a trail ultra w górach, kilkaset kilometrów od Poznania raczej nie od razu da się pokleić :)
Z drugiej strony fakt, że JA też tam byłem, powinien sprowadzić proces myślowy w mojej głowie na bardziej właściwe ścieżki..
Może po prostu byłeś za mało podobny do siebie o tej 3:30 rano ?? :)
Stare powiedzenie mówi, że jak ktoś Cię nie poznaje, to znak, że będziesz bogaty. I tego się trzymajmy!

 

szmajchel

Autor: szmajchel, 2012-08-17, 13:17 napisał/-a:
No to jest to jakieś wytłumaczenie ;)

 

serbio

Autor: serbio, 2012-08-17, 22:20 napisał/-a:
Ja również wyszedłem z założenia że jak na pierwszy taki bieg to trzeba zmierzyć się z dystansem i zobaczyć czy taka forma rekreacji mi spasuje.
Calosć przeszła moje namilsze oczekiwania i podobnie jak u Ciebie ten ciężko zdobyty medal nadał początek nowemu myśleniu o bieganiu.
Coś w tym jest że po takim biegu klepanie po asfalcie staje się mało interesujące i powiem nawet że nudne.
Calość podsumowuje na plus,praca biura,nocleg,trasa ,duży ukłon dla organizatorów.Co do minusów to tylko dwa oznaczenie trasy po 40km.Tak wiem że mówiono o tym że tam nie będzie i trzeba biec po słupkach granicznych ale nawet tych słupków trzeba było szukać a jak się biegnie przez 40km po tasiemkach to w głowie one zostają.A jak się jeszcze biegnie samotnie przez przeszło 15km to myśli różne przychodzą co do trasy.
Napotkani turyści za Oszustem ojciec z synem na moje pytanie czy ktoś tędy biegł odpowiedzieli mi że tak i te same pytanie wszyscy im zadawali.Sądzę wiec że zawodnicy na tym odcinku nie do końca byli pewni że biegną dobrą trasą.Drugą rzeczą na minus to PK6 przełęcz Glinka.Tylko 50 osób mogło się cieszyć gorącą herbatą tak bardzo przydatną w tym czasie dla reszty zabrakło.
Dobra, koniec tego malkontectwa za rok się spotkamy jestem bardzo zadowolony z ukończenia i że taki bieg powstał w naszych Beskidach.

 

Andante78

Autor: Andante78, 2012-08-18, 09:32 napisał/-a:
W pełni się zgadzam, ale jestem pewien, że organizatorzy wyciągną odpowiednie wnioski. Słupki słupkami, ale trasę można było po prostu pomylić nie raz. U mnie się złożyło, ze drugą część trasy biegłem w samozwańczych trzy - czteroosobowych teamach (których skład ulegał jednak zmianom), a i tak kilka razy musieliśmy się zatrzymywać na konsultacje i studiowaniu mapy (notabene jej rozłożenie przy tej pogodzie było prawdziwym wyzwaniem). Nie obyło się też bez pytań do przypadkowo napotkanych nielicznych turystów, mniej więcej o treści jak u Ciebie.

 

johnyd

Autor: johnyd, 2012-08-18, 14:25 napisał/-a:
Zaintrygowała mnie dziewczyna uwieczniona na awatarze z artykułu Krzysztofa, która to drugie miejsce na dłuższej trasie zajęła, a której z widzenia zupełnie nie kojarzę - to 22-letnia Iwona Turosz z Leżajska. Jeśli to debiut, to gratuluję wyniku! Z ciekawości sprawdziłem, czy jakiś inny sport jej towarzyszy - srebrny medal mistrzostw Polski juniorów w karate kyokushin! Lepiej nie zabiegać drogi...

 

johnyd

Autor: johnyd, 2012-08-22, 01:33 napisał/-a:
Twarzy tej biegaczki faktycznie nie kojarzę, ale dredy dobrze pamiętam z Zakopanego - tak to jest jeśli poznaje się zawodników w chwili bycia wyprzedzanym ;) - o debiucie nie może być mowy, ale i tak gratuluję wyniku! A przy okazji, mam pytanie do tych biegaczy, którzy wywodzą się z różnych szkół sztuk walki (a wiem, że po górach biegają tacy, co trenują obok karate także kung fu, taekwondo czy muay thai) - sądziłem, że jeśli ktoś ma dobre wyniki w walce wręcz, gdzie znaczenie ma szybkość, to jest świetnym sprinterem i co najwyżej dobrym wytrzymałościowcem - z kolei komuś będącemu bardzo dobrym długo/ultra-dystansowcem a kiepskim szybkościowcem, sporty walki nie leżą. To chyba jednak nie do końca prawda - czy ktoś zna ludzi z obu środowisk i ma głębsze pojęcie?

 

Katarina

Autor: Katarina, 2012-08-22, 12:26 napisał/-a:
pokusiłabym się o stwierdzenie, że ... nie ma reguły.

a już na pewno nie jest tak, że dobre wyniki w sztukach walki osiągają tylko typy sprinterskie

 

 Ostatnio zalogowani
młodyorzech
20:44
VaderSWDN
20:26
Henryk W.
20:24
Stonechip
20:01
crespo9077
19:53
Grzegorz Kita
19:29
chris_cros
19:23
maraton56
18:51
grzk66
18:40
benek88
17:59
akatasz
17:58
zwojtys
17:12
INVEST
17:12
bobolo500
17:11
Raffaello conti
17:10
Rychu67
15:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |