2008-10-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Pierwsza setka?...niestety nie,ale i tak jestem zwycięzcą (czytano: 1666 razy)
Jestem szczęśliwy oraz czuje się zwycięzcą,może i nie pokonałem 100km, ale i tak przebiegłem więcej niż mogłem. Dla mnie liczy się takie zwycięstwo gdzie jestem szczęśliwy. Zacznę od początku mojej przygody czyli pierwszej setki. Dowiedziałem się o biegu we wrześniu. Przyjaciel namówił mnie na ten bieg,powiedział "spróbuj,warto". Więc myślałem o tym,najpierw tak sobie,później z pełną powagą.Zgodziłem się,choć nie całkiem byłem pewny,zamiast trenować zacząłem myśleć o biegu, i tydzień przed biegiem zrobiłem ostatnie 10km na Żorskim biegu. I tak przyjaciel załatwił nam transport ze swoimi kolegami,którzy także wybierali się na bieg.I pojechaliśmy. Na szczęście nie zgubiliśmy się i trafiliśmy do szkoły,gdzie był nocleg. Ja postanowiłem sobie spać w aucie,kierowca się zgodził,więc bez problemu,nawet dał mi koc. Cały czas myślałem,jak to będzie w czasie biegu,przed biegiem i po biegu. Myślałem o osobach,które na mnie liczyły i dały mi wiarę w ten sukces. W szczególności myślałem o dwóch osobach,moim wujku,który powiedział "będę z ciebie dumny,jeżeli przebiegniesz więcej niż maraton i gdy będą jakieś przeszkody,będziesz wiedział kiedy skończyć". I nie zawiodłem go. Drugą osobą,którą nie chciałem zawieźć była moja wspaniała koleżanka,która wiedziała że dam z siebie wszystko,powiedziała "Ja wierzę w ciebie,w twoją siłę,że pokonasz lęki i słabości,że i tak będziesz zwycięzcą, bo ile trzeba mieć motywacji i odwagi by się podjąć tego".Jej także nie zawiodłem,wierzyła,że mam ducha walki oraz w wiem kiedy się poddać. Wiem jedno,gdybym był uparty i biegł więcej,mógłbym na zawsze pożegnać się z bieganiem. Ukończyłem 55km,ale to nie znaczy "tylko" ani "aż",ale na tyle bym mógł śmiało powiedzieć jestem zwycięzcą. Poczułem smak 100km i wiem,że to ogromne wyzwanie nie tylko dla mnie,ale dla każdego maratończyka. Cieszę się z ukończenia biegu,mam nadzieję,że zdążę wyzdrowieć na kolejne biegi. Na 100km wybiorę się za 2 lata,gdy będę mocno i solidnie trenował. Dziękuje wszystkim,którzy wierzyli we mnie w szczególności mej wspaniałej koleżance i wujkowi. Każdy z nas pokonuje pewne przeszkody,ale trzeba to robić z głową,jak ja i wiedzieć,kiedy przeszkoda nas przerasta. teraz wiem,jak trenować i co robić by za te 2 lata przebiec setke. Bardzo się cieszę,z tego biegu ponieważ był to mój pierwszy start poza województwem śląskim oraz największy start w życiu. Każdy z nas może to przebiec,ale trzeba trenować z głową i wiedzieć jak. Ja się trochę przeliczyłem i niestety nie jestem wstanie normalnie chodzić,ale wiem już kiedy się poddawać,by także być zwycięzcą.Powinniśmy być szczęśliwy po każdym biegu i czuć się zwycięzcami,nawet gdy tak,jak ja wrócicie do domu z kontuzją. Pamiętajcie,że na bieg trenujemy tygodniami,lecz gdy nie biegniemy z głową,wtedy leczymy kontuzje miesiącami.Jeszcze raz dziękuje wszystkim za wiarę we mnie,nie wiem jak bez was bym to przebiegł.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora lukas1906 (2008-10-28,21:03): Tego typu długodystansowe biegi uczą nas przede wszystkim pokory. Nie powinno się mówić "na pewno dam radę przebiec 80 czy 100km". Trzeba obserwować swój organizm i wiedzieć kiedy powiedzieć DOŚĆ. Ayos (2008-11-01,18:19): Moje gratulację i duży szacunek przede wszystkim - ja sam bym się obawiał bardzo takiego startu.
Moim zdaniem... Ty się nie poddałeś tylko... zakończyłeś swój bieg w odpowiednim dla Ciebie miejscu ;)
Życzę powrotu do zdrowia i pozdrawiam.
|