2013-05-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bilans maja (czytano: 794 razy)
Raptem kilku kilometrów zabrakło mi w maju do granicy przyzwoitości dla maratończyka, jaką uważam że jest pułap pół tysiąca kilometrów. Wyszło mi 495,5km i to z dwoma mocnymi startami (zwłaszcza pod Pietrynę było wyostrzenie i mała redukcja).
Jutro wybieram się na spiroergometrię. To chyba to samo co badania wydolnościowe, tylko używają bardziej naukowej nomenklatury. Do tej pory miałem jedne takie badania (http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=35848). Tym razem też nic nie muszę za to płacić, dlatego się wybieram :)
Od poniedziałku po 8 miesięcznym rozbracie wznawiam współpracę z trenerem. Raptem 2 ukończone cykle maratońskie to zdecydowanie za mało żeby zaufać własnemu nosowi. Poza tym wolę żeby ktoś z boku przypatrywał się temu co wyczyniam, tak żeby to miało ręce i nogi i aby było bezpieczne dla organizmu.
Do Monachium zostało 4,5 miesiąca. Myślę że powinno wystarczyć na 2:35. Niech tylko zdrowie dopisuje :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Sylw3g (2013-06-01,00:49): 2:35 to naprawdę ambitny cel jak na wynik z dychy. Może być ciężko. Powodzenia! Blackdog (2013-06-02,09:34): Widzę że postawiłeś sobie wysoko poprzeczkę. Ja obstawiam 2:39:20 ale będę trzymał kciuki. Nie znam profilu tej trasy. Wrzuć jakiś link na stronkę tego maratonu. Owocnych treningów życzę! maurice (2013-06-08,09:31): czy cel ambitny? być może.. ale w końcu nie po to się zasuwa na treningach by nie wchodzić na wyższy poziom
|