2012-06-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Chi-Running – mniej to więcej (czytano: 1103 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://truchtam.wordpress.com/2012/06/27/mniej_to_wiecej/
Kilka tygodni temu wpadła mi w ręce książka Danny Dreyer’a pt. Chi Running. Zwykle sceptycznie podchodziłem do “supersposobów” na poprawienie czegokolwiek bez włożonej pracy i wysiłku. Takie na początku wydawało się Chi-running. Wydawca promując książkę pisze: “Chi Running to alternatywa dla biegania siłowego. Opiera się na liczącej wieki zasadzie tai-chi: „mniej to więcej”. Dzięki tej technice zostaniesz swoim najlepszym przyjacielem, nauczycielem i przewodnikiem”. Tym razem postanowiłem spróbować, a dzisiaj dotarłem do końca…
Z perspektywy czasu twierdzę, że książka jest dobrze napisana i daje wiele cennych wskazówek, którym – po przemyśleniu – trudno zaprzeczyć. Dotyczą ułożenia ciała, jego pochylenia w trakcie biegu, pracy nóg i rozluźniania mięśni. Jednak teoria to jedno, a praktyka to zupełnie inna sprawa… Stosować te porady w jest już dużo trudniej, chyba że ktoś na codzień żyje wg zasad tai-chi Na szczęście podręcznik zawiera ćwiczenia pomagające nauczyć się tego sposobu biegu, omawia najczęstsze dolegliwości z jakimi można się spotkać po treningu i sposoby na pozbycie się ich.
Po cierpliwym chi-bieganiu zauważyłem postępy, a truchtanie faktycznie stało się znacznie przyjemniejsze. Szczerze zachęcam do wypróbowania tej techniki na sobie. Zapomniałem dodać… W książce jest też trochę filozofii, ale w ilości lekkostrawnej dla europejczyka
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu bmorski (2012-06-28,12:22): Gratuluję postępów w poznawaniu tajników sztuki biegania zgodnego z filozofią Tai Chi. Na kolejnym poziomie pojawi się zapewne umiejętność lewitowania, a wtedy GP Powiatu Pilskiego masz w kieszeni ;o)
|