2019-02-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Tydzień 8 i 9. (czytano: 459 razy)
Jestem trochę podłamany. Przedostatni parkrun pobiegłem bardzo słabo. Trochę to wina pogody – śnieg na trasie, jednak w większości moja. Nie upilnowałem wagi i przytyłem do 71,5kg. Pobiegłem zawody powyżej 19 min. Zająłem tylko 3 miejsce.Podczas kilkudniowego wypadu nad morze (ferie z synem) skatowałem się treningami i walką z bałtycką bryzą. Zbyt wiele biegania mnie zajechało. Efekt był taki, że psycha mi nieco siadła. Zawsze w takich momentach kilka razy powtarzam jak mantrę słowa:
BITWA PRZEGRANA, WOJNA BĘDZIE WYGRANA.
NIE PODDAWAJ SIĘ I WALCZ.
W ostatnią sobotę i kilka poprzedzających ją dni doszedłem z wagą do ponownie do 69,0kg i parkrun wygrałem. Czas 18,23 min. Wróciłem. Dwa tygodnie przebiegane z tyg. kilometrażem z granicach 100km. Jednak brak postępów (w skali sezonu treningowego) mnie nie cieszy. W niedzielę zamierzam wystartować w atestowanym biegu na 10km, a jestem w totalnej rozsypce. Kompletnie nieprzygotowany.
Jakoś to będzie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |