2014-07-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Toskańska wieś (czytano: 1004 razy)
Na toskańskiej wsi w prowincji Grosseto spędziliśmy drugi z lipcowych tygodni. Trzy dni plażowaliśmy, trzy dni zwiedzaliśmy, udało mi się trzy razy pobiegać. Wymagało to wczesnej pobudki, po potem robiło się strasznie gorąco i duszno. I słońce paliło niemiłosiernie. Biegałem wiejskimi, głównie asfaltowymi dróżkami, mijając bardzo niewiele samochodów, nielicznych rowerzystów i żadnych biegaczy. Kilku biegaczy wiedziałem w okolicach plaż - KILKU przez cały tydzień! Jedynym powszechnie widzianym sportem było kolarstwo. Spotykałem wiele kilkuosobowych peletonów profesjonalnie ubranych i wyposażonych kolarzy w każdym wieku.
W Toskanii najfajniejsze są przestrzenie oraz zapachy. Ciągnące się pola słoneczników, sady oliwne, łąki, urozmaicane liniami pinii lub cyprysów wzdłuż starych dróg. W oddali zaś widać co kilkanaście kilometrów wzgórza z malutkimi średniowiecznymi wioskami.
Najlepiej wspominał będę właśnie bieg ze wsi Sticciano Scalo (42 m n.p.m., 636 mieszkańców) do jej położnej na wzgórzu starszej siostry - Sticciano Alto (303 m n.p.m., 50 mieszkańców). Całego biegu było raptem 4 km pod górkę i tyleż w dół. Wioska na górze zapomniana przez współczesność, chłopiec z książką, trzech robotników wymieniających okno, kilka śpiących kotów. Na mecie na dole czekali na mnie stali i niezbyt świeży klienci baru Sport, ale za to świeże wydanie La Gazzetta dello Sport, napar ze świeżo zmielonej kawy, świeży rogalik i świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy.
Odświeżyłem się więc jeszcze zanim wziąłem prysznic.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu (2014-07-22,14:53): nic tylko pozazdrościć pięknych okoliczności przyrody. Dla mnie biegowo-urlopowym urozmaiceniem była bałtycka plaża na Rozewiu. No i bardzo ładne zdjęcie dałeś :) Pozdrawiam Prus (2014-07-25,09:43): Bóg zapłać za miłe słowa!
|