2013-08-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Henryków 2013 ->>>> Blogowy debiut ;) (czytano: 1398 razy)
No i tak to wyszło że to będzie pierwszy wpis na mym blogu. Zobaczymy jak to wyjdzie z prowadzeniem go, gdyż nawet Ja wiem jak to jest z mym słomianym zapałem. Generalnie w tym roku dopiero zacząłem jeździć sobie na zawody, no ale zacząłem grubo bo od razu od połówek. Czasy bardzo przyzwoite 1:51 i 1:38. Chyba nie ma czego się wstydzić prawda? Ale były to starty w moich rejonach. No może Grodzisk 100km ale dało się dojechać bez noclegu. Dlatego Henryków będzie prze zemnie ( jak to się pisze !? ;)) ) długo pamiętany, gdyż od mojego kochanego Rogoźna dzieli go aż 261km ( dane z biletu PKP ). Co mnie przyciągnęło? Szczerze nie wiem, stwierdziłem że w wakacje fajnie byłoby jeszcze wystartować - tak przed Piłą - i padło na Henryków i Ciechocinek. 6h jazdy pociągiem nie wymordowało mnie na tyle by zwykły deszczyk miałby mi przeszkodzić w zwiedzaniu urokliwych jak się okazało okolic. Mimo mapy niestety zbłądziłem, ale przy okazji oddałem plecak w pobliskich Witostowicach - gdzie miałem nocleg - i powędrowałem z powrotem do Henrykowa. Wspaniała, urokliwa wioska. I fajni ludzie ;-) No i coś czego zaczyna brakować w Wielkopolsce. Spokój. I to przez duże S. Nie wiem czy 20km marszu dzień przed zawodami to dobry pomysł, no ale twardzi żyją dłużej ;-) Korzystając że jestem wcześniej odebrałem sobie pakiet startowy - jak się okazało trafiłem w dziesiątkę. Ludzie nigdy nie nauczą się że warto przyjechać wcześniej. Nazajutrz była mega kolejka, choć organizacja i tak poradziła sobie i skaptowała ludzi. Wstalibyście o 9 gdyby ktoś dzwonił w wolny dzień? Tamci ludzi wstali. Start zaczął się 6 minut później, ale i tak musiało znaleźć się parę "gburów", którzy chcieli pogwizdać. Tacy są wszędzie. Szkoda że akurat gdzieś obok mnie. Ruszyli my. I zaczęła się "orka". Podbiegi straszne. Choć równie piękne jak wymagające. Co chwila ostra góra, i z górki i tak dalej i tak dalej. Ścięgna czuje jeszcze teraz w Poniedziałek o 00:24. Tabliczka "Woda 200M" - pierwszy raz widziana prze zemnie okazała się bomba, bo już wszyscy biegacze ustawiali się i robili miejsce i nie było przepychanek i tak dalej. Ja postanowiłem sprawdzić ile wytrzymam bez wody. Dałem rade 11km. Nawodnienie 1,5h przed biegiem to bardzo dobry pomysł ;-) W Ciechocinku spróbuje nawodnić się 1h przed biegiem. Zobaczymy jak to będzie. Pogoda marzenie. Padało do ok.9:45 i na 10km wyszło ładne słoneczko. Akurat jak skończyłem bieg strażacy zaczęli "dowadniać" biegaczy. Czas: 1:41:54. Wyśmienity jak dla mnie. Usłyszałem od głównego organizatora że to trening przed maratonem. Chciałbym. Jeszcze nie wiem czy podołam, a maraton to moje marzenie. Kończąc pozdrawiam Pana organizatora który na starcie nie dał rady swej maszynie ;-) Chciałem podejść pomóc, ale ktoś mnie już wyprzedził. No i pozdrawiam konduktorów. Jeden stwierdził że coś tam czytał o darmowym powrocie ale nic nie wie. Czyli jak zwykle olew. Na szczęście kłopotów nie było i cały i szczęśliwy dotarłem do Rogoźna. Za rok jeśli matury dopiszą wracam, ale tylko pod warunkiem spania w Witostowicach. Stamtąd blisko do Sydney ;-)
Pozdrawiam
Wojtek ;-)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |