Trochę w ostatniej chwili zwołano w Warszawie Galę Lekkoatletyczną i przyznam się że w pierwszej chwili nie wzbudziła w nas większego zainteresowania. Była połączona ze spotkaniem klubów biegacza, które pierwotnie miało się odbyć w Spale tak jak i finał Grand Prix w przełajach. Krótki okres przygotowań pachniał prowizorką która zniechęcała do wyjazdu. Jednak tak się złożyło że z Kosą w tym czasie mieliśmy w stolicy kurs, a on dodatkowo zawody psich zaprzęgów w Białołęce, więc Galę włączamy do pobytu. Tuż przed koncertem zjawiamy się w Sali Kongresowej (zapewne po raz pierwszy i ostatni – kasa). Nie było czasu szukać znajomych twarzy bo na scenie już pojawiają się twarze ... powszechnie znane. Całość poświęcona Tomkowi Hopferowi i spotkaniu pokoleń. Legend Wunderteamu z młodą grupą lekkoatletyczną Elite Cafe. Galę prowadzi Kasia Dowbor z synem i Januszem Kalinowskim. Zapraszają do ujawnienia się obecnych na sali gwiazd sportu i zapowiadają oddanie ich w przerwach koncertu Skaldów, Trubadurów i Czerwonych Gitar w nasze ręce. Gdy tylko to możliwe robimy fotki i kompletujemy autografy. W kuluarach szaleje Kosa. Po chwili z kilkoma mistrzami pije już z jednego kieliszka tz. jednego kubka kawy Elite. Z Markiem Plawgo zgadują się że jego była dziewczyna mieszka w bloku Kosy. Jaki świat jest mały.
Drugiego dnia nie możemy wziąć udziału w całości imprezy w Białołęce. Po psach zjawia się tam tylko Kosa. W biegu jako biegacze dajemy plamę. Startuje niespełna 100 osobowa grupa, a w biegu integracyjnym jeszcze trzykrotnie mniejsza. Za to pod koszem trwa zabawa. Rywalizują drużyny muzyków, biegaczy i Elite Cafe. Ci ostatni szczególnie za sprawą Anny Ksok, Pawła Czapiewskiego i Sebastiana Chmary spuszczają wszystkim srogie lanie. Nawet będąc w Spale takiego zagęszczenia gwiazd sportu na 1 m2 nie widziałem. Kto nie był niech żałuje. Z Białołęki przemieszczamy się na Torwar, wszak trwają tam MŚ w podnoszeniu ciężarów. Jesteśmy pod wrażeniem. Wstęp za darmo i znów światowe gwiazdy na wyciągnięcie ręki. Dosłownie. Jakaś dziewczyna prosi mnie o przesunięcie się bo zasłaniam jej widok. Na moje szczęście grzecznie się dostosowuję, bo za chwilę pojawia się u jej boku Szymon Kołecki. Polecam ten sport do oglądania. Wbrew pozorom jest bardzo widowiskowy. Po ostatnich podejściach na pomoście przebiegamy na drugą stronę Łazienkowskiej by obejrzeć jeszcze trwający już mecz Legia-Zagłębie.
Od 21 w sobotę i w niedzielne przedpołudnie dyskutujemy już tylko o problemach światka biegowego. Jednomyślnie uważamy że nie jest dobrze. Głównie za sprawą starszych joggerów – malkontentów. Musimy sami ich eliminować, zwracać uwagę i gonić tych, którzy z powodu braku przysłowiowej kiełbasy potrafią rozpętać aferę i wylać kubeł pomyj na organizatorów. Żeby tylko tyle. Są wśród nas tacy, którzy potrafią pisać skargi do najwyższych (dosłownie) władz państwowych, na krzywdę która ich spotkała na jakimś biegu. Takim zachowaniem nie zachęcamy młodzieży do biegania, bądźmy więc uśmiechnięci i radośni. Tyle w wielkim skrócie o pobycie w stolicy (nie mylić ze stolicą biegową) Prezesa i Kosy. PS Kosa z psem -albo odwrotnie- zajęli drugie miejsce.
|