Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 600 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Tryptyk Ursynowski - Bieg III
Autor: Janek Goleń
Data : 2001-12-23

22 grudnia odbył się ostatni w sezonie 2001 bieg na 10 km po Lesie Kabackim. Był to też trzeci i ostatni bieg Tryptyku Ursynowskiego. Warunki były już typowo zimowe - kilkustopniowy mróz i dość gruba pokrywa śnieżna. Nie było już tak ślisko jak przed trzema tygodniami. Kilkudziesięciu zawodników ubranych w białe koszulki Catalina Group (nałożone oczywiście na coś cieplejszego) stanęło na starcie. Było wśród nich także pięciu niewidomych i niedowidzących zawodników, tym razem bez charakterystycznych zółtych koszulek, wraz z przewodnikami. Ja wraz z Jackiem Popko, znanym też jako Mifor, prowadzę Grzesia Powałkę. Pokrywa śnieżna nie pozwala na zbyt szybki bieg, ale bez niespodzianek posuwamy się do przodu. Mniej więcej na drugim kilometrze mija nas Janek Michalik prowadzony przez Emalona. Wiem, że trochę dalej z przodu biegnie też Piotrek Jankowski prowadzony przez po raz pierwszy uczestniczącego w akcji Danielo Ferrarisa. Poza tym w biegu uczestniczą też znacznie szybsi prowadzeni: Ryszard Sawa i Wiesiek, z którymi biegną Robert Drewnowski, Wojtek Szota i Przemek Cieślak. Był jeszcze nieznany mi zawodnik, który trzy kilometry przed metą przejął od Danielo, który zawalczył o lepszy wynik, prowadzenie Piotrka. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem.

Przyklejamy się do poprzedzającego nas zespołu Emalona i Janka i przez większą część biegu im towarzyszymy.
Obficie przyprószony śniegiem las pięknie wygląda przy spokojnej, przejrzystej pogodzie, ale Grzesiowi mogę tylko o tym opowiadać. Co jakiś czas mijają nas narciarze i to zazwyczaj dobrze nam znani - biegacze, którzy nie przepuścili okazji i przesiedli się na biegówki. Bronek Kobrzyński wyprzeda nas w stroju Mikołaja (z mikołajową czapą biegł też Maciek Stańczyk). W końcówce biegu Janek Michalik z Emalonem urywają się nam. Finiszujemy z czasem nieco ponad 57 minut. Na mecie czeka na nas gorąca herbata. Idziemy szybko do samochodów. Jacek Domański bohatersko w slipach myje się po biegu śniegiem. Miała też miejsce akcja ratownicza, kiedy to samochód jednego z naszych kolegów zsunął się z drogowego nasypu. Przy pomocy linki holowniczej, ciągnącego ją samochodu i kilkunastu biegaczy udało się nam wyciągnąć go na drogę.

Jedziemy do szkoły na Hirszfelda (w towarzystwie tajwańskiego biegacza), przebieramy się i udajemy się na miejsce uroczystości końcowej. Przemawia Janusz Kalinowski, w niezbyt jasnych barwach rysując perspektywę sponsoringu imprez biegowych w nadchodzącym sezonie. O styczniowym piętnastokilometrowym biegu na Chomiczówce oraz o Biegu Chińskim (5 km) przypomina ich współorganizator Tadeusz Andrzejewski, prosząc by uczestnicy z Warszawy zapisali się do biegu w przeddzień imprezy w sobotę, by rozładować trochę zatory przy stolikach (biuro obu imprez w sobotę będzie czynne od godziny 13.00). Ogłoszeni zostają zwycięzcy cyklu biegów przy Kopie Cwila a potem dzielimy się chyba po raz pierwszy w historii kabackich biegów opłatkiem. Jest też czerwony barszcz i śledzie w śmietanie. MKCafe zafudowała każdemu uczestnikowi dzisiejszego biegu paczkę kawy lub herbaty. Zbieram załogę Edka (Grześ, Piotrek i Ryszard) i jedziemy.

Kolejny sezon na Kabatach zakończony. Kilkanaście biegów na tej najpiękniejszej warszawskiej trasie za nami.
O najróżniejszych porach roku, w rozmaitych warunkach atmosferycznych można tu było pooddychać lasem.
Niebawem znów się tu spotkamy - 5 stycznia będzie Bieg Trzech Króli. Wyniki dzisiejszej imprezy już kilka godzin po jej zakończeniu były dostępne w Bieganiu w Warszawie, jest tam też fotoreportaż.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Wojciech
17:51
Prezes
17:38
radosc
17:30
entony52
17:22
VaderSWDN
17:21
Stonechip
17:14
bur.an
17:06
Zielu
16:56
mabole
16:55
StaryCop
16:16
cumaso
16:03
platat
15:43
Pawel63
15:34
gora1509
15:21
panpanda
15:18
rezerwa
14:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |