2016-06-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jak wylać dziecko z kąpielą... (czytano: 2280 razy)
Wbrew temu co myślałam wcześniej, nie jest to wcale takie trudne. Można to zrobić bezwysiłkowo i zupełnie po prostu. Bo czemu nie. Wystarczy nie pomyśleć.
Rzecz wyglądała tak:
24 czerwca, jak wszystkie inne dzieci, mój najmłodszy syn wrócił ze szkoły. Ze świadectwem. Z promocją do następnej klasy. Ze średnią ocen 5,0.
I z nosem na kwintę.
Tu muszę dokonać dygresji wprowadzającej.
Junior dość dużo chorował w ciągu tego roku. Zdarzały mu się też dni, kiedy nie szedł do szkoły, choć powinien. Ja, jako matka bardzo zasadnicza i starająca się nauczyć swoje dzieci odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji własnych decyzji, tych konkretnych nieobecności nie usprawiedliwiałam nigdy, wychodząc z założenia „Nie chcesz, kochane dzieciątko, iść do szkoły bądź nie jesteś w stanie wstać, bo za późno poszedłeś spać? Trudno. Ale musisz ponieść tego konsekwencje i ja ci tego dnia nie usprawiedliwię. Tak samo jak nie usprawiedliwiłby ci takich sytuacji pracodawca.” Tej zasadzie jestem wierna od zawsze, a moi synowie od zawsze twierdzą, że jestem drobiazgowa i bez sensu robię im problemy. Podobno mamy ich kolegów w podobnych sytuacjach bez słowa protestu piszą usprawiedliwienia. Chciałabym wierzyć, że moje dzieci się mylą.
Reasumując: moje dziecię w ciągu tego roku szkolnego w wyniku zwykłych chorób, takich ze zwolnieniem od lekarza i 39 stopniami gorączki przechorowało blisko dwa i pół miesiąca.
Ale... moje dziecko jest ambitne i postanowiło, że będzie miało dobre oceny. A jak już postanowiło, to konsekwentnie dążyło do osiągniecia celu. Nawet jeżeli było chore. Po prostu uzupełniało zaległości i już. Bo to naprawdę da się zrobić, wystaczy chcieć.
Żeby w miarę wiernie nakreślić sylwetkę juniora, muszę uczciwie dodać, że jest nieprawdopodobnym gadułą. Zadaje tysiące pytań. Wchodzi w interakcje z kolegą, który chętnie wchodzi w interakcje z absolutnie każdym. Jednocześnie jest chłopcem skorym do pomocy (taki charakter), od trzech lat konsekwentnie pracuje jako wolontariusz przy Półmaratonie Jurajskim i imprezie mikołajowej dla dzieci. Po prostu, jak już wspomniałam, lubi pomagać.
Mój syn postawił sobie ambitny cel. Postanowił, że na koniec roku będzie miał średnią ocen 5,0. Założony cel osiagnął, mając tym samym drugą średnią w swojej klasie. Był z siebie dumny. Mówił, że pod koniec już mu się niezbyt chciało, ale postanowił nie odpuszczać.
Ja też byłam i w dalszym ciągu jestem z niego dumna.
Ale wróćmy do dnia 24 czerwca.
Młody z ręką w gipsie, a oprócz tego elegancki jak stróż w Boże Ciało – biała koszula, krawat, e.t.c., poszedł do szkoły po świadectwo.
Wrócił jak zbity pies.
Dlaczego?
Przecież miał wszelkie powody do radości.
Ano dlatego, że zwyczajem naszej szkoły jest wyczytywanie nazwisk najlepszych uczniów z danych klas i wręczanie im świadectwa w zestawie z nagrodą książkową na uroczystym zakończeniu na sali gimnastycznej. Jego nie wyczytano. Trzy osoby z jego klasy, które miały słabsze oceny od niego – tak. No cóż, junior nie miał świadectwa z paskiem. Miał tylko dobre zachowanie. Wysoka średnia nie miała tu żadnego znaczenia. Być może szkoła nie przewidziała sytuacji, że dziecko może mieć świetne oceny i tylko dobre zachowanie. Nie wiem tego. Nie chodziło tu też o nagrodę, bo przyniesienie kolejnej książki do domu, w którym książki już się nie mieszczą, jest jak noszenie wody do studni. On po prostu miał bardzo silne poczucie niesprawiedliwości jaka go spotkała, bo słabsi od niego byli wyczytani na środek, a on, mimo lepszych ocen, nie.
Miałam, nie ukrywam, problem z wytłumaczeniem mu dlaczego tak się stało. W końcu powiedziałam „Możesz w przyszłym roku odpuścić, albo uznać, że uczysz się tylko dla siebie. Jeżeli szkoła nie chce tego docenić, trudno.” Młody wybrał tę drugą opcję, postanawiając, że w przyszłym roku spróbuje mieć jeszcze wyższą średnią.
A ja zrewidowałam swoje poglądy.
Chyba zacznę mu usprawiedliwiać absolutnie wszystko.
Bo, jak się okazuje, bardzo łatwo jest wylać dziecko z kapielą i pozbawić go wiary w sprawiedliwą ocenę.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Truskawa (2016-06-28,11:20): Nie rozumiem tej sytuacji. Przecież ocena z zachowania chyba wchodzi do średniej, czy nie? Jeśli chodzi o nieobecności, robię dokładnie tak samo i nienawidzę szczerze rodziców, usprawiedliwiających wszytko jak leci, niezgodnie z prawdą. Zulus (2016-06-28,16:23): Nie wiem,czy jakoś pomogę, ale jestem w podobnej sytuacji: jak wiecie,ukończyłem w styczniu prestiżowe Maktoum Cup,co dało mi kwalifikację na mistrzostwa świata i wcale pokaźną sumkę dirhamów,o sławie pierwszej polskiej pary finiszerów nie wspominając, ale 79-miejsce punktów w rankingu światowym nie nawaliło (tylko 3 pkt.),natomiast w rankingu krajowym nie zostałem w ogóle sklasyfikowany, bo twórca nie przewidział tak odległego miejsca. Dotychczasowy rekord frekwencji w Polsce to 77 koni w całych zawodach,we wszystkich konkursach-tam startowało ok. 230 koni w jednym. Truskawa (2016-06-28,22:02): To też masz przesrane. :)) jacdzi (2016-06-29,17:10): Gaba, pociesz Juniora! Ksiazke mu sam ufunduje i na mistrzostwa teamu przywioze. Powiedz mu ze znasz takiego jednego ktory kiedys mimo sredniej ocen okolo 5,0 wylecial dyscyplinarnie ze szkoly i to w trzeciej liceum, no wciaz zyje i ma sie dobrze ;-) Chyba mam sie dobrze?
mamusiajakubaijasia (2016-07-01,01:08): No to niezły zawodnik z Ciebie był, Jacku:) Magda (2016-07-01,13:04): Pierwsza myśl- biedny Jerz, co za niesprawiedliwość!
Jednak po głębszej analizie- sorry, taki mamy klimat. Chociaż dumna jestem z Jerza i podziwiam Jego wytrwałość, to jedyne co mogę powiedzieć to "witamy w świecie dorosłych". Przede wszystkim, jeśli coś będzie niesprawiedliwe, to jeśli zmienisz zasady i zaczniesz usprawiedliwiać wszystko jak leci. Uważam, że to było dobre podejście, było stosowane równo wobec wszystkich, więc nie powinnaś tego teraz zmieniać. Jerz przekonał się, jak przykre są konsekwencje pewnych zaniedbań, nawet jeśli oprócz tego oceny były na medal. I tak samo jest w dorosłym życiu. Możesz być super programistą, ale jeśli będziesz sobie bimbać i nie wyrobisz się w terminie- stracisz pracę i twój czas nie zostanie opłacony. Możesz być świetnym fachowcem od kafelkowania, ale jeśli będziesz ludzi wpuszczać w maliny i nie podchodzić poważnie do terminów- nie będziesz miał klientów. To nie tylko oceny, to całokształt. Jerz odebrał właśnie bardzo ważną lekcję. Mam nadzieję, że nie pójdzie to na marne, bo jak wiadomo- każda lekcja będzie tak długo powtarzana, dopóki się jej nie nauczymy (*dekalog bycia człowiekiem). Jedyne co, to masz argument, gdy nie będzie mu się chciało rano wstać, albo będzie chciał dłużej siedzieć w nocy: "jeśli nie pójdziesz, nie napiszę ci usprawiedliwienia i znowu nie będziesz wyczytany". Tyle. Na nagrody pracujemy nie tylko wynikami i inteligencją, ale całą naszą postawą... Sheng2 (2016-07-11,07:35): Gaba - właśnie poniósł konsekwencje swoich nieobecności. Żeby mieć pasek trzeba mieć zachowanie przynajmniej bardzo dobre. Tak więc to jest zapewne wynik jego wyborów: spanie - zamiast szkoły. mamusiajakubaijasia (2016-07-11,18:03): Tomku, nie chodzi o pasek. Tutaj nie mam miejsca na watpliwości. Spał i pasek przespał:) Natomiast nigdzie w regulaminie szkoły nie ma zapisu, że nagrody tylko dla tych z paskiem. I to jest ta kwestia, której nie rozumiem. To znaczy nie tego, że nie ma w regulaminie, ale tego, że jeżeli nie ma, to w zasadzie " czemu nie".
A tak naprawdę to w dalszym ciągu nie będę mu usprawiedliwiać spania, bo zrobiłabym rzecz po pierwsze bardzo złą, po drugie krzywdzącą go (w dalszej perspektywie), a po trzecie totalnie sprzeczną z moimi zasadami.
Nauka kosztuje, jak to mówią:)
|