|
Kliknij tutaj aby obejrzec material
| | Autor: Admin, 2025-04-27, 17:34 napisał/-a: Tak, a Fiaty 126P biją na głowę dzisiejsze samochody. Zawsze można żyć sentymentem :-) Nie będę dyskutował nad wyższością jednym świąt nad drugimi; ma prawo oczywiście Pan tak uważać. Ja też lubię kameralne imprezy. | | | Autor: Romek111, 2025-04-27, 19:32 napisał/-a: Porównuje Pan ten bieg do jazdy Mercedesem? dobre, szkoda że ten Mercedes jest bez klimy, ogrzewania i elektrycznych lusterek. 11 maja biegnę w Nowej Soli za 100zł:startowy z gadżetami,koszulka,ciepły posiłek i owoców w opór plus losowanie nagród i to jest ten fiat126. | | | Autor: Romek111, 2025-04-27, 20:56 napisał/-a: Jedni wolą syf z McDonalda a drudzy zdrową żywność. | | | Autor: M@rlon, 2025-04-27, 20:56 napisał/-a: Zamknięcie biura godzine przed startem nie bylo dobrym pomyslem, po pierwsze trzeba bylo nieco wczesniej przyjsc, po drugie punktualnie o 19:30 wyszyscy zostali wypedzeni z namiotu na zimno. Pogodę o tej porze roku trudno przewidziec ale mozna bylo to trochę przeciągnąc w czasie, 15-20min robilo róznicę | | | Autor: Admin, 2025-04-28, 07:42 napisał/-a: Nie wydaje mi się, żeby 4 tysiące osób zmieściło się w namiocie. Ani jeden tysiąc. To raz, a dwa - jeżeli biuro zawodów byłoby czynne do 20:30, to wszyscy przyszliby odebrać pakiety startowe o 20:15 i nie zdążyliby tego zrobić - co oznaczałoby, że byłaby afera, że nie zdążyli na start. W tej wielkości imprez pisanie w regulaminie, że można odebrać pakiet na 5 minut przed startem jest niezwykle ryzykowne dla organizatora. | | | Autor: Admin, 2025-04-28, 07:43 napisał/-a: A widzi Pan w mojej wypowiedzi markę Mercedes, czy sobie Pan tylko dopowiada pasujące swojej logice elementy? Pozdrawiam :-) Tylko boje się, że przed moim pozdrawiam dostawi Pan sobie "Nie" i wyjdzie Nie Pozdrawiam.
Co do Nowej Soli - i fantastycznie, tak jak uwielbiam. Więc jeżeli ktoś kocha kameralne imprezy, to po co startuje w wielkich wydarzeniach biegowych? Mi tłok przeszkadza i związane z nim komplikacje: więc nie startowałem od wielu lat w żadnej imprezie na wiele tysięcy biegaczy. Proste i skuteczne rozwiązanie by nie musieć potem wylewać żółci. Nie lubisz tłoku? Nie startuj w tłoku - będziesz szczęśliwszy. | | | Autor: Ryszard N., 2025-04-28, 15:00 napisał/-a: Dyskusja w tym wątku jest dowodem na rozbuchany konsumpcjonizm.
Po kolei.
1. Bieg, jego organizacja to produkt. Elementarna zasada w marketingu mówi że produkt powinien tyle kosztować ile jest w stanie zaakceptować klient.
2. Rozumiem, że uczestnicy imprezy biegowej posiadają zdolność czytania regulaminów. Tam pisze ile kosztuje produkt, i co w ramach tej ceny otrzymuje klient. Kupujemy produkt lub nie kupujemy.
3. Jeżeli zapisy na bieg kończą się w szybkim tempie to oznacza, że były ograniczenia organizacyjne lub, że cena produktu była zbyt niska.
4. Maniera obdarowywania uczestników różnej maści gadżetami często dowodzi dramatycznemu poszukiwaniu klientów.
5. Biegałem na całym świecie i z doświadczenia wiem, że takie historie jak koszulki, pasta party,
to towar do kupienia. Pakiet startowy to numer startowy, agrafki, napoje po drodze i woda na mecie.
6. Wypisywanie dupereli o kąpielach na mecie ma charakter czysto kabaretowy. Kąpiel przy jakiej ilości uczestników,
200, 2000, 5000? Aby poszło sprawniej, Panie z Panami?
7. Jeżeli chodzi o katering na mecie. Uważam ,jak większość, że kiełbasa powinna być długa.
| | | Autor: Admin, 2025-04-29, 08:51 napisał/-a: Dziękuję za ten komentarz :-) Jak wykąpać jednocześnie 5000 osób? Nie wiem, ale nie chciałbym ani w tym uczestniczyć ani na to patrzeć. | | | Autor: Arti, 2025-04-29, 23:55 napisał/-a: Biegłem chyba wszystkie największe maratony świata no może oprócz Tokyo. Za metą jedynie depozyt i czasami torebka z jabłkiem. Jeżeli ktoś chciał obiad to zwyczajnie szedł się stołować w pobliskiej knajpie ponieważ opłata startowa jak sama nazwa wskazuje to opłata za start.
Tak było w Londynie, Paryżu, Nowym Yorku, Atenach, Rzymie i kilkudziesięciu jeszcze innych. A np. w Chile dostałem jabłko i wodę i mogłęm usiąść gdzieś na plaży. Natomiast na Hawajach za metą o dziwo były racuchy i to wszystko.
Natomiast w Norwegii po biegu 48h który kosztował ponad blisko 500zł jakieś 10 lat temu więc sporo, wygonili mnie z hali bo przecież w niedzielę jest wolne i nikt nie będzie dłużej pracować więc wygoniono mnie na zewnątrz na deszcz ;)
We wszystkich tych biegach, które wpisowe opiewają na blisko 1000 zł i więcej dostawałem numer i agrafki.
Ale wiecie co ? Każdy był tego wart bo było to spektakularne wydarzenia sportowe a jak płaciłem za udział , za start i możliwość biegniecia i ścigania się przez centrum najwspanialszych miast.
A co do kąpieli i nawiązaniu do Michała.....w Berlinie teoretycznie można się wykąpać dla 50 000 osób ale też ani mi się nie chce to widzieć ani uczestniczyć. Namioty, sodoma i gomora, ocierające się spocone ciała kobiet i mężczyzn czasami w tym samym namiocie, ściśnieci jak sardynki. Raz widziałem , raz się kąpałem i starczy.
Co do cen i podwyżek...przez ostatnie 10 lat nie zauważyłem i nie słyszałem aby podwyżka w związku z większymi kosztami utrzymania, kosztami produkcji czy inflacją powodowała wzrost jakości. Chyba,że jest to podwyżka podwyżki to może wtedy ;)
Nasze polskie biegi w porównaniu do europejskich są naprawdę na najwyższym poziomie.
Acha w Dubaju tym z milionowymi nagrodami na pustyni też po maratonie nie było żadnych prysznicy a biegliśmy w jakiś 40 C ;)
ps. ale żeby nie nie było...doskonale rozumiem gdy ktoś po takim biegu wraca pociągiem itp. ale trzeba też zrozumieć ,że czasami budżet lub infrastruktura nie pozwalają na zapewnienie np. prysznicy i ja to rozumiem.
| | | Autor: Admin, 2025-04-30, 11:51 napisał/-a: Od siebie dodam, że na zagranicznych biegach maratońskich spotykam też sytuację, że na starcie nie ma ubikacji. Chcesz kibelek? To zarezerwuj sobie hotel blisko startu. To oczywiście ekstremalna sytuacja, ale pokazuje jak daleko w Polsce utarło się dbać o biegaczy. Nakarm, zaopiekuj się, a potem jeszcze umyj.
Na mecie wielkiego maratonu w Hamburgu, który wszyscy oceniają jako mega hit na kilkanaście tysięcy osób i posikani wracają do domów - dostałem jabłko. I co w tym złego? Nic.
Prawda jest też taka, że 99 procent uczestników to nie przeszkadza, natomiast zawsze znajdzie się jeden procent takich, którym i tak będzie źle, bo są nieszczęśliwi z zasady. | |
|
|
| |