Wpis otwierano: 4768 razy | | WYDARZENIE | 4. Luboński Bieg Niepodległości | Tymi przyciskami możesz poprawić dane, dodać pliki oraz zamieścić wyniki zawodów -> |
| <- Tymi przyciskami możesz dodać bieg do swojej listy startów i kibicowań |
MIEJSCE | Luboń Zaloguj się aby zobaczyć dokładną lokalizację | | DATA | 11-11-2014 (wtorek) | | LICZBA UCZESTNIKÓW | Zaloguj się aby zobaczyć informacje. | | DYSTANSE | 10 km | | TELEFON | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | EMAIL | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | STRONY INTERNETOWE | Zaloguj się aby zobaczyć informacje | | ELEKTRONICZNE ZGŁOSZENIA | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | DYSCYPLINY | Biegi
| | PLIKI | Zaloguj się żeby otworzyć pliki. | regulamin.pdf | | regulamin.pdf | | | OPŁATY STARTOWE | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | WYKRES FREKWENCJI | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | HARMONOGRAM WYDARZEŃ | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | DOTYCHCZASOWI ZWYCIĘZCY | Pole dostępne tylko dla kampanii reklamowych. | | WYNIKI | Więcej wyników znajdziesz w dziale WYNIKI
| | GALERIE ZDJĘĆ | Powyższa lista przedstawia prawdopodobne galerie zdjęć odszukane na podstawie daty i lokalizacji zawodów. Aby dokładnie przeszukać dostępne w naszym serwisie galerie zdjęć skorzystaj z działu ZDJĘCIA
Jeżeli chcesz dodać galerię zdjęć z tych zawodów - wypełnij FORMULARZ | | UCZESTNICY | | DODATKOWE INFORMACJE | | | |
|
Zaloguj się żeby zobaczyć więcej informacji.
|
| | Autor: jarekwronki, 2014-11-11, 15:34 napisał/-a: wyniki OPEN
http://super-sport.com.pl/wyniki/20141111_LUBON_OPENALL.pdf | | | Autor: Czacha - Night Runners/RF, 2014-11-11, 16:37 napisał/-a: LINK: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=
Zapraszam do lekturki :-) | | | Autor: biegowaamatorszczyzna, 2014-11-11, 17:14 napisał/-a: LINK: http://biegaczamator.blog.pl/
Na początku, jak to mam w zwyczaju szybkie odpowiedzi na wczorajsze komentarze. Daria super, że doping się przydał. Michu, tym razem w Kościanie była ekstraklasa. Insetto co do odrzutowego biegacza, to chyba jednak byłeś Ty. Robercie, powodzenia w Biegu Sylwestrowym. Więcej do komentarzy nawiążę po powrocie już do domu, gdyż jestem u rodziców czekając na start, a ognie mnie rozpalają. No już w domu więc trochę bardziej mogę nawiązania do komentarzy rozszerzyć. SpotrOs, co do Kościana masz rację, tylko w samych superlatywach można się wypowiadać. Było super, a drobne niedociągnięcia czy mankamenty, cóż zdarzają się w najlepszej rodzinie. Insetto, co do planów i możliwości poprawiania wyników. Cóż jest jeden drobny szkopuł. Ja mam już 43 lata i u mnie taki przyrost możliwości już aż w taki sposób nie następuje. Z fizycznymi uwarunkowaniami ciała ludzkiego się nie wygra. Można coś poprawić, coś nadgonić, ale pewnych barier nie przeskoczę. Robercie, co do mgły czy smogu, to także w stronę mgły bym się kierował. Co do pierwszych komentarzy, pod dzisiejszym tekstem to odpowiem na nie zgodnie z prawidłami mojej piszącej sztuki w dniu jutrzejszym..
Dzisiaj pobudka zgodnie z planem. Przez chwilę patrzyłem na szarobury welon chmur nieboskłon oblekły. No cóż zapowiadało się chłodno. Ale zapowiadało się dosyć krótko, gdyż temperatura na termometrze szybko szła do góry. Postanowiłem nie zrobić tego błędu, co dwa dni temu w Kościanie o pójść na start tylko w jednej warstwie. Gdyż lepiej w chłodzie, niż w upale. Wczoraj odebrałem pakiet. Nie było z tym problemu. Na sali było pusto, sporo stolików, pod tym względem pełna kultura. Co prawda sam pakiet, jak już pisałem, taki ubogi jak nasza Ojczyzna, kiedy z rozbiorów powstawała. Kiepskiej jakości numer startowy, chip, izotonik i to wszystko. Ale tak naprawdę dzisiaj to nie ma znaczenia. Za jakieś pół godziny pójdę do strefy startu ( mam od rodziców koło 200 metrów) i w tłumie napędzanym ogniem patriotycznego szału, po odśpiewaniu hymnu, pobiegniemy w hołdzie Tym, którzy swoje życie oddali, byśmy my mogli w naszym języku się porozumiewać, czując łączących nas wszystkich więź narodową. Może pojechałem trochę patriotycznie i mało modnie, ale już w takich, a nie innych wartościach mnie wychowano.
Pełna relacja będzie za parę godzin, ale będzie. Chyba, że legnę jak Ci dla których pobiegnę.
Zgodnie z planem od rodziców wyszedłem w okolicach godziny 11. Do strefy startu, miałem przysłowiowy żabi skok, praktycznie w linii prostej może 150, góra 200 metrów. A szedłem od tyłu zbliżając się do miejsca, gdzie wszystko miało się zacząć. Po drodze mijałem rozgrzewających się biegaczy. Muszę przyznać szczerze, że mimo wewnętrznego ognia mnie napędzającego, czułem lekkie znużenie biegowe. W końcu w tym roku, od kwietnia do dnia dzisiejszego pokonałem 5 razy trasę półmaratonu i 10 razy po dziesięć kilometrów. Dzisiaj przyszedł czas na dychę numer 11 anno domini 2015. Co jak dla ryczącego 43-latka jest już wcale nie do końca lekkim obciążeniem. Ale co myślałem sobie idąc tysiące oddawało życie dla Ojczyzny, a ja w hołdzie dla nich nie pobiegnę? Co ja cienias jestem?. Tak więc motywując się w taki sposób kierowałem się na miejsce mojego biegowego katharsis. Po chwili doszedłem w miejsce, gdzie tłum biegaczy już się kłębił, ustawiał, rozgrzewał czy rozmawiał. Przepychając się do mojej strefy spotykałem po drodze znajomych z parkrun, a także wyjazdowych tras. Był więc Bogdan z którym kilka wyjazdów już zaliczyliśmy, widziałem Marka w stronę wybranej przez siebie strefy idącego, byli znajomi panowie z którymi motywacyjne piątki przybijałem, były nasze piękne parkrun panie które równie motywacyjnie w policzki cmokałem. Spotkałem znajomego z pracy, z którym także po biegowemu się przywitaliśmy. Widziałem się z Januarym, ze Sławkiem. Można powiedzieć sami znajomi biegają dzisiaj w Luboniu. Nad kłębiącym się tłumem unosił się głos prowadzącego sprawnie informacje przekazujący. No i doszliśmy do najbardziej podniosłego momentu dzisiejszego biegu. Padła komenda do Hymnu i każdy ustawiony w najbardziej wg siebie odpowiedniej pozie śpiewał, ewentualnie w zadumie słuchał słów i muzyki z głośników płynącej. Pierwszą zwrotkę hymnu na moje oko odśpiewało koło 70%stojących, drugą może koło 50%, trzecią już śpiewał gdzieś co czwarty, a ostatnią tylko nieliczne wyjątki. Oczywiście nikogo tutaj nie oceniam, ani nie piętnuje, ale może czasem warto słowa najważniejszej dla każdego Polaka Pieśni sobie przypomnieć.
No, ale już nie wnikam głębiej, by wszystkim nie podpaść, tylko kontynuuję dzisiejsze skrobanie. Po hymnie zapłonął patriotyczny ogień nad głowami biegaczy, a nasze dusze wypełniło tak znane pragnienie ruszenia, by pobiec. I po odliczaniu od 10 do 1 rusza nieprzebrana różnobarwna rzeka przed siebie. Ustawiłem się w strefie na początku 50 minut, gdyż uważałem, że przy obecnym stanie fizycznym na załamanie tej granicy nie ma szans, ale trzeba tylko dobiec. Pogoda była idealna. Akurat w momencie startu słońce wyszło zza chmur, aby drogę biegnącym dzielnie rozjaśniać. Muszę przyznać, że tłum biegaczy był olbrzymi. Na nie do końca szerokich lubońskich uliczkach przyjmował postać rwącej rzeki wypełniającej całe uliczne koryto. Biegliśmy prosto, innym razem wchodziliśmy w zakręty o zróżnicowanym stopniu zakręcenia. Na pierwszych dwóch, może trzech kilometrach mijaliśmy trzy punkty muzyczne. Najpierw młodzież z kolumn puszczała obecnie modną muzykę, potem w okolicach rynku najpierw stał kapela z instrumentami dętymi, której frontman ostro nas wspomagał, a na końcu znowu kolumny, z których leciały wyjątkowo na wyobraźnię wpływające patriotyczne utwory . Co prawda Pierwszej Brygady akurat nie słyszałem, ale dreszcze na skórze pod wpływem tych dźwięków, które akurat wtedy były puszczane miałem. Potem co prawda muzyki nie było, aż do ostatnich kilometrów, a za to tu i ówdzie stały grupki ludzi mocno nas wspierając. Przybijałem znowu piątki chłonąć w ten sposób moc osoby przybijającej.
I znowu widzę oznaczenia poszczególnych kilometrów. Nie sprawdzam międzyczasów, czując że nie jest tak dobrze, jakbym chciał żeby było. Ale co najważniejsze jakoś było. Nie forsowałem tempa, ot biegłem w spokoju i na luzie. W głowie dźwięczało mi we wszystkich tonacjach hasło: tylko dobiegnę a nie legnę A cała reszta nie miała znaczenia. Biegnąc trzymałem się poszczególnych grup biegaczy. Czasem jedne mi odjeżdżały,, znaczy odbiegały, inne z kolei mi udało się wyprzedzić. Taki jeden wielki biegowy kociokwik. Widziałem kilka osób, które przechodziły z trybu biegowego w chodzony. Mimo pewnej wewnętrznej słabości powiedziałem sobie : nie, chociaż drepcząc z nogi na nogę, ale pobiegnę, a nie będę szedł No więc co było robić: biegłem. Biegliśmy wszyscy razem taką wyjątkową rzeką, czując wyjątkową atmosferę biegu. Gdyż była tu atmosfera, której nie sposób spotkać gdzieś indziej.
I już mijał półmetek. W myśląc mój wieczny tekst: jeszcze tylko parkrun i meta. Jednak słabość mnie dopadała i nie chciała puścić. Na szczęście stawy i nogi po operacjach wspierających w Reh Med-zie sprawiały się bez zarzutu. A jak nogi dają radę, to reszta ciała nie ma nic do gadania. I znowu widzę kolejne oznaczenia kilometrów. Nie gonię czasu, ale biegnę swoje. Po drodze zdarza mi się mijać osoby, u których widzę wcale nie malutką słabość. Staram się każdego lub każdą motywować. Innym razem mijają mnie z piskiem swojego sportowego obuwia na nawierzchni pokonywanej trasy Ci, którym coś się nagle przypomniało. Że np. musza coś jeszcze szybko wykonać. Tych nie muszę motywować, trzeba tylko usunąć się z prostej biegowej, by nie zostać niechcący wdeptanym w ziemię. I jeszcze jeden ostry wiraż i widzę już wieżyczkę Kościoła. A to oznacza, że jeszcze koło 3 kilometrów do mety. I znowu biegniemy tą samą drogą co na początku. I po raz kolejny czuję dreszcze słysząc patriotyczne słowa z głośników płynące. I jeszcze jeden, drugi zakręt. W powietrzu czuję tak charakterystyczny zapach mety. Mimo narastającej słabości zaciskam zęby, robię klasyczny żabi wytrzeszcz ślepi, czuję ze to już za chwilę, że muszę. I już widzę ostatnią prostą. Biegnę resztkami sił, ale biegnę. Widzę Roberta z którymi przybijam piątkę. I już ostanie metry. Bramka mety rośnie mi w oczach. Wreszcie jest, dobiegam, przez wolontariusza mam wieszany na piersi medal . Obracam go przez chwilę w palcach. Z jednej strony husarz, z drugiej także i słowa
Słowa pierwszego naszego hymnu, z którymi na ustach jak powiada tradycja nasze rycerstwo spuszczało bęcki Krzyżakom po Grunwaldem. Bogurodzica. Wczytując się w słowa czuję jak zmęczenie odpływa. Bo warto było. Nie dla mnie tym razem. Dla wszystkich tych, którzy na kartach naszej ponad tysiącletniej historii, prezentację swojego brutalnie przerwanego życia krwawymi literami zapisali.
Na mecie zjadam rogala i wracam do rodziców. Nie biorę już udziału w części konsumpcyjno- pożegnalnej. Na wygraną w losowaniu czegokolwiek się nie nastawiam, gdyż to nie moje tematy. Niektórzy mają szczęście w te klocki, inni nie. Na telefon przychodzą mi wyniki: 50 minut i 58 sekund netto. Czyli jedna ze słabszych moich dziesiątek. Ale czas dzisiaj nie miał znaczenia. Dobiegłem nie ległem, a teraz w spokoju i z godnością mogę dogorywać | | | Autor: lszymanski, 2014-11-12, 11:39 napisał/-a: PLUSY:
+ strona internetowa, za całość.
+ aktualizacja informacji na stronie biegu i portalach społecznościowych (a nie jak to była w większości imprez sportowych, że strona zaniedbywana, a portale społecznościowe aktualizowane).
+ proste, konkretne zasady zapisów na bieg.
+ umiejscowienie Biura Zawodów na sali gimnastycznej.
+ sprawny odbiór pakietu startowego, sprawny depozyt.
+ pytanie przy odbiorze pakietu startowego: Czy będę na losowaniu nagród? Mnie nie było, więc nie zostałem zapisany na karteczce do losowania i tym sposobem nie przedłużałem losowania nagród. Bardzo fajny pomysł na sprawna organizację.
+ atrakcje dla dzieci :)
+ miejsce startu: odgrodzone, pilnowane przez ochroniarzy, oznaczenie stref startowych, polskie flagi na latarniach.
+ HYMN POLSKI!
+ godzina startu 11:11 - idealnie, każdy taką godzinę startu zapamięta.
+ nowa, zmieniona trasa, a szczególnie brak długiej ostatniej prostej do mety.
+ KIBICE na trasie! Duża, głośna ilość kibiców na trasie, szczególnie w okolicach 8km. Muzyka patriotyczna na trasie (chyba w okolicach kościoła - księża też nieźle dopingowali :) ).
+ woda na 5km, sprawne wydawanie.
+ medal, z roku na rok coraz lepszy.
+ ciepła herbata na mecie i rogalik, najlepszy zestaw na świecie :)
+ ciepła woda pod prysznicem.
MINUSY:
- klasyfikacja wg czasu brutto.
Podziękowania dla Organizatorów, Wolontariuszy, Sponsorów i Kibiców za 4. Luboński Bieg Niepodległości 2014 i do zobaczenia w 2015 (o ile zdążę się zapisać, przy takiej popularności tego biegu) :) | | | Autor: pterodaktyl, 2014-11-12, 12:06 napisał/-a: MINUS:
-TOYOTA hybryda w formie przeszkody - a nie miał być to bieg z przeszkodami, ale jakoś tak wyszło. ;-) | | | Autor: STRUS, 2014-11-12, 13:40 napisał/-a: dla tych co nie wiedzą co z tą Honda Hybrydową...ładne autko za duzą kasę z wyswietlaczem stało 30m przed startem-i nie ruszyło..dla niektórych to była przeszkoda..wniosek-nie kupujcie takich aut??pozdrowienia
| | | Autor: marek100384, 2014-11-12, 18:04 napisał/-a: Jest gdzieś więcej zdjęć z biegu??? | | | Autor: henry, 2014-11-14, 15:34 napisał/-a: Dzisiaj dowiedziałem się , że po biegu była kontrola antydopingowa i dodatkowe nagrody dla Polek i Polaków i okazało się ,że w biegu nie wystartował żaden Kenijczyk czy Ukrainiec. Może by inni organizatorzy zrobili podobnie. | | | Autor: STRUS, 2014-11-14, 17:19 napisał/-a: Heniu..to nie zapowiedziana kontrola antydopingowa wystraszyła kenijczyków...a wielkosć nagród..tzn.były tak niskie ze nie warto im tam było biegać.A dla naszych szybkobiegaczy została stworzona osobna klasyfikacja gdzie nagrody były większe...dla mnie osobiście-a FE!!
a to fragment regulaminu i wielkość nagród:
Klasyfikacja generalna kobiet i mężczyzn - 5 pierwszych osób otrzymuje następujące nagrody:
1 miejsce 400zł
2 miejsce 300zł
3 miejsce 250zł
4 miejsce 200zł
5 miejsce 150zł
Dodatkowe nagrody dla najlepszych Polek/Polaków (nagrody dublują się z klasyfikacją generalną)
1 miejsce 700zł
2 miejsce 500zł
3 miejsce 300zł
Jak ja bym był KENIJCZKIEM-TEŻ bym nie biegał za 400zł..i chyba bym się pogniewał.
a co do kontroli antydopingowej-dotyczy wszystkich zawodników..
ostatnio modna jest nagonka na zawodników zagranicznych,dla mnie to nie fair,pamietam jak nasi zawodnicy jezdzili na zachód i kosili wszystko co się da!!i nikt nie miał do nich pretensji....temat ostatnio modny na forach-ale dla mnie cos nie tak...pozdro-dla wszystkich biegaczy z POLSKI,UKRAINY,KENII i innych
| | | Autor: henry, 2014-11-14, 18:12 napisał/-a: Janusz ja rozumiem sam jeździłem na zachód i coś tam wygrywałem , ale Niemcy , Holendrzy i inni mogą przyjechać do polski na biegi i przyjeżdżają. Nikt z polskich zawodników nie jeździ na Ukrainę czy do Kenii aby coś wygrać , ponieważ oni nie mają prawie żadnych biegów z nagrodami. Oni tylko korzystają z naszej hojności w zamian my nic z tego nie mamy.Zobacz ostatnie biegi w Goleniowie sama Kenia. | |
|
|