Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 534 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Lubliniec w...Konszasie (Republika Konga)
Autor: Krzysztof Bąk
Data : 2006-10-16

Artykuł dotyczy X Biegu o Nóż Komandosa, któregy odbył się jednocześnie w Lublińcu koło Częstochowy oraz na misjach pokojowych w Iraku i Republice Konga [przyp.Admin]

Na początku chciałbym podziękować tym wszystkim chłopakom z Opola, Warszawy, Gliwic i Lublińca, którzy pomogli mi w organizacji i zabezpieczeniu całego przedsięwzięcia.

Trasa była wyznaczona dokoła lotniska N’Dolo, gdzie już ścieżki są tak wydeptane przez biegaczy, że każdy zna wszelkie wersje tras. Nasza była poprowadzona częściowo po betonie ale większość po trawie i miałkim piachu. W newralgicznych punktach byli porozstawiani ludzie którzy pilnowali, aby nikt nie skracał, a w razie jakiejś kontuzji zawodnika mogli wezwać pomoc medyczna.

Trasa oznaczona co kilometr z dwoma punktami z woda i dwoma punktami medycznymi. Pogoda dopisała, bo rano nie było gorąco jak dzień wcześniej ale duszność dawała o sobie znać. Temperatura około 32 stopni, wilgotność prawie 90%. Dla Kongijczyków to normalka, a dla nas walka o przetrwanie.

Cieszę się z tego, że udało nam się zorganizować bieg, a "META" ma kolejne miasto (ba - kontynent), gdzie odbył się kultowy bieg "O NÓŻ KOMANDOSA". W którym dodatkowo rywalizowali czarnoskórzy zawodnicy.

Biegacze zebrali się o 7:35 w rejonie startu, pięć minut później dowódca otworzył imprezę biegowa i zaczęliśmy wydawać numerki startowe. Gdy już wszyscy startujący na 6,3 km pobrali numerki i cała 60-tka ustawiła się na linii startu nastąpił długo oczekiwany gwizdek i zawodnicy oraz stopery ruszyły.

Od początku wystawiła się czołówka kilku zawodników na czele z Francuzem MANSE Gelles i dwójka czarnoskórych zawodników. Jeden Kongijczyk a za nim drugi Francuz, później... dwie kongijskie kobiety i ta piątka się nie zmieniła już do samej mety. Reszta zawodników wpadała na linie mety prawie jeden za drugim w odstępach kilku lub kilkunastosekundowych. Ciekawostką jest to, że w biegu brał udział 9 letni zawodnik POMPIDOU Heri który pokonał ta trasę w 31,22 i uplasował się bardzo wysoko w czołówce zawodników.

Gdy ostatni maruder pokonał linię mety, ruszyli na trasę zawodnicy biegu głównego. Prym w nim wiedli zawodnicy Kongijscy, którzy już od startu wysunęli się na pierwsze pozycje i utrzymywali tempo biegu przez co rozciągnęli zawodników i potworzyły się grupki biegaczy zdążających do mety i zmagających się z rosnącą temperatura. A to za sprawą słoneczka, które zaczęło przebijać się przez chmurki gdyż zapewne chciało popatrzeć na biegnących zawodników i im pokibicować. Biegnący na 12,3 km pokonywali dwa okrążenia jedno większe, drugie mniejsze po tej samej trasie co wcześniejsi zawodnicy.

Obok mężczyzn rywalizowały również kobiety. Hiszpanie gdy mi oddawali swoje zgłoszenia powiedzieli, że ich kobiety nie będą startowały na krótkim dystansie, wolą na dłuższym. Jak chcą to niech biegną, zawsze to jest bardziej kolorowo gdy obok nas przebiegaj piękne kobiety. Niestety nie obyło się też bez oszustwa, które wyszło dopiero później po biegu. Kongijczyk wygrał w ten sposób (biegł jedno okrążenie a na mecie zafiniszował) kategorie wiekową. Został zdyskwalifikowany ale wszystko musiałem przez niego poprawić. Wręczenie nagród zwycięzcom biegów i poszczególnych kategorii zostało troszkę przesunięte w czasie lecz przebiegło sprawnie w obecności dowódcy EUFOR gen. DAMAY, który bardzo ciepło wypowiedział się o nas i o zorganizowanym biegu. Wręczył też nagrodę naszemu dowódcy płk GRYDZE z wyrazami uznania za organizacje biegu z tradycjami, które mają swój początek się w 1 PSK i MECIE.

Nagrodę ta zabiorę do nas do pułku bo to jest nasz bieg i nasze tradycje, więc jej miejsce jest w naszej Sali Tradycji.

Generalnie bieg wypadł bardzo dobrze, wszystko było sprawnie przeprowadzone
i wszystko szybko sprzątnięte. Tylko dla mnie – jak dla każdego organizatora - zostało najwięcej pracy ale nie ma co narzekać. Teraz pozostał mi już tylko do przebiegnięcia... Maraton Komandosa i będę mógł sobie troszkę odpocząć. Jak wrócę do kraju - zaczną się przygotowania do nowego sezonu.

Pozdrawiam wszystkich którzy dzielnie biegli w Lublińcu.

Krzysztof Bąk



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
LukaszL79
05:03
biegacz54
04:49
romangla
00:37
benfika
23:58
alex
23:08
STARTER_Pomiar_Czasu
22:49
marcoair
22:13
Stonechip
21:52
schlanda
21:46
heniek001
21:38
maratonczyk
21:30
Henryk W.
21:17
Janek2000
21:15
staszek63
21:13
rys-tas
21:11
maraton56
21:07
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |