2012-05-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| majowe bieganie (czytano: 1147 razy)
No i następny miesiąc z bieganiem rozpoczęty …dwoma dniami bez biegania. Ale noga odpoczęła, ból „rozszedł się po kościach”. Mój plan na kwiecień przewidywał spalanie kalorii i poprawę wytrzymałości, myślę, że się udało. Zeszłam do wagi 53 kg i to już pozwala na sprawniejsze bieganie. W maju już skupię się na bieganiu, częściej chcę kontrolować czas, żeby sprawdzić czy robię postępy, chociaż nie jest to najważniejsze, radość biegania i poczucie siły na przebiegnięcie minimum 10 km dziennie jest najważniejsze. Moja dieta uległą zmianie i udało się to w sposób tak naturalny, że aż nie zauważalny. Jem śniadania, bo mój organizm daje mi znak, że powinnam, wieczorem nie czuję głodu, panicznie nie kontroluję kalorii. Bieganie zmieniło metabolizm, przemianę materii, wydaje mi się, że wystarczyło tylko pozwolić ciału być aktywnym, reszta „sama przyszłą”. Jedna zmiana pociągała następną. Także w sposobie myślenia, podejściu do życia, codzienności. Biegam raczej metodą na Foresta Gumpa, kiedy mam wolną chwilę, wskakuję getry i koszulkę biegnę, biegnę, słucham muzyki lub tylko ptaków w lesie, rozmyślam, ścigam się z motylami, myśli swobodnie krążą, uciekają w dal, a ciało ..biegnie, nie wtrącam się zanadto, moje nogi wiedzą już jak biegać, moje płuca wiedzą jak oddychać, kiedy po krótkim dystansie osiągam ten stan …mogę fruwać i nic nie może się równać z radością jaką wtedy czuję. To jest chyba właśnie równowaga duchowa, modlitwa, religia, szczęście, radość, i spokój
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |