Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [100]  PRZYJAC. [99]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Mijagi
Pamiętnik internetowy
Z pamiętnika "młodego" biegacza

Wojciech Krajewski
Urodzony: 1974-02-15
Miejsce zamieszkania: Piła
427 / 427


2014-05-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nie było Rawicza, była Łobżenica (czytano: 1458 razy)

 

A miał być po raz czwarty Rawicz ze swoj± magiczn± 24-godzinn± sztafet±. Miał być… Ale nie był. Drużyna nam się w ostatniej chwili posypała; kontuzje, pogrzeb, dziecko w szpitalu. No cóż, nie zawsze jest tak jak by się chciało. Z mał± nutk± zazdro¶ci ¶ledziłem poczynania moich przyjaciół z 4RUN Team Piła. I, jak mówi m±dro¶ć ludowa, jak się nie ma co się lubi, to jedzie się do Łobżenicy na „dyszkę”. Łobżenica nie tak daleko, a i jechać jest z kim… Więc czemu nie? I jeszcze moja Dzida pojechała ze swoim trenerem tę sam± imprezę, tyle że na biegi dziecięce. Wybrali¶my się więc we trójkę; Anka, Macias i ja. Pogoda była zagadkowa: popada albo i nie. Forma? Nogi trochę zmęczone, ale musz± takie być. Tydzień wcze¶niej GWINT, w tygodniu kilka treningów, więc ¶wieżo¶ci nie było i nie ma. Na miejsce dojechali¶my do¶ć szybko i był czas odebrać pakiety i przywitać się ze znajomymi. Okazało się, że moja córcia wygrała swój bieg i zgarnęła cał± pulę: tablet i jeszcze trochę innych nagród. Potrenowała sobie przed wtorkowym czwórbojem. Ja, oczywi¶cie, poczułem się dumny. Nagrody już s±. Będzie z czym wracać do domu. W tym roku organizatorzy zmienili nieco trasę. Mieli¶my biec dwa kółka, a to wi±zało się z większ± liczb± podbiegów. Niby nic, ale… Ania i Macias byli nastawieni bojowo. Ja postanowiłem cał± dyszkę przebiegn±ć w jednym równym tempie. O 16:00 ruszyli¶my i tyle moich biegowych kumpli widziałem. Ruszyli niczym kuna za drobiem. Trochę czasu mi zajęło zanim dogoniłem Maciasa, a Ania też gdzie¶ zamajaczyła przede mn±. I męska ambicja odezwała się we mnie. Nogi, co prawda, były zmęczone, ale nie było tak Ľle. Goniłem i goniłem i … nie dogoniłem. Okazało się, że nie tylko ja ambitnie podszedłem do biegu. Przy pięknej pogodzie i z bananem na twarzy dobiegłem do meczy z przyzwoitym czasem 45:01. A potem zostało tylko co¶ zje¶ć, przebrać się, odebrać nagrody (Ania) i ruszać z powrotem do domu. Nie było Rawicza, była Łobżenica. Teraz już tylko trening i przygotowanie do największego wyzwania… Jeszcze trochę trzeba potyrać na le¶nych ¶cieżkach…
Fotka: moja Dzida


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


żiżi (2014-05-20,08:37): Gratuluję córce(gdyby tak moja tez kiedys chciała):))
Mijagi (2014-05-20,09:53): Dzięki Żiżi! Spoko, jeszcze będziesz za ni± goniła i torby nosiła jak ja...







 Ostatnio zalogowani
Stonechip
21:52
schlanda
21:46
heniek001
21:38
maratonczyk
21:30
Henryk W.
21:17
Janek2000
21:15
staszek63
21:13
rys-tas
21:11
maraton56
21:07
CZARNA STRZAŁA
21:03
aschro
20:45
Wojciech
20:12
aktywny_maciejB
19:58
arus
19:45
Citos
19:44
JolaPe
19:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |