2013-11-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Maraton Beskidy (czytano: 1170 razy)
Niestety nie mam "natchnienia", coraz ciężej mi się pisze, a wypadałoby od czasu do czasu coś napisać.
W sobotę, cztery tygodnie po Poznaniu a dwa po Frankfurcie pobiegłem ostatni maraton w tym roku. TRZYDZIESTY w całej swej krótkiej historii biegania maratonów bo od 2008 roku. Trzydziesty pod warunkiem ukończenia, bo przecież tylko takie liczę do statystyki. Najcięższy z tegorocznych maratonów, górski, biegłem już ten maraton parę lat temu po trochę innej, łatwiejszej trasie, bez wbiegania na Skrzyczne, ciekawy byłem czy rzeczywiście zrobiłem ostatnio "krok do przodu" i czy poprawię swój wynik. Okazało się, ze urwałem kilka minut a biorąc pod uwagę trudności na przedostatnim kilometrze, których wcześniej nie było, deszcz oraz wbiegnięcie na Skrzyczne, to wynik zdecydowanie lepszy. Już fakt, że wtedy byłem ostatni a teraz zostawiłem za sobą ponad dwadzieścia osób mówi za siebie.
Nie będę za wiele pisał, tradycyjnie zostałem z tyłu, tym razem ani chwili nie byłem ostatni, ze dwie czy trzy osoby zawsze były za mną, po kilku kilometrach doszedłem Truskawę, można powiedzieć, że gdzieś do 19-20 kilometra biegliśmy prawie razem, czasami ale na krótko dzieliło nas kilkadziesiąt metrów. Gdy zaczął się stromszy odcinek drogi, tuż po pomiarze czasu na którym Truskawa wyprzedzała mnie o kilkanaście sekund, zacząłem się wolno od niej oddalać, na ostatnim przed Skrzycznem wodopoju odczekałem dłuższą chwilę, pijąc kubek piwa, połykając jakieś słodycze i żel energetyczny, gdy zaczęło robić mi się zimno, ruszyłem dalej, przy dziewczynach sprzątających kubki oglądnąłem się i zobaczyłem Izę, dzieliło nas może 120-150 m, mało ale przy tej stromiźnie to pewnie kilka minut. Okazało się, że to był nasz ostatni kontakt wzrokowy. Po chwili byłem na Skrzycznem, tuż przed schroniskiem spotykam kobietę, mówi na prawo schronisko, masz iść na lewo, jednak instynkt stadny daje znać o sobie, przede mną idzie jegomość w żółtym, omija tę drogę w lewo i wspina się wyżej, na szczycie już razem skręcamy w lewo, po chwili dochodzimy do strażaka, zdziwionego, że pojawiamy się z góry a nie z lewa. Było to jedyne miejsce nie oznaczone, a kobieta ta która nas informowała o kierunku "podróży" prawdopodobnie ze względów pogodowych zeszła ze stanowiska.
Dalej do Matyski szło prawie jak po maśle, szokiem było dla mnie dogonienie i minięcie Andrzeja z Zadyszki, nie usłyszałem od niego komentarza jak niegdyś na Cracovii od Alka- >cholera NAWET tytus mnie wyprzedził<, udało mi się wyprzedzić jeszcze kilka osób, potem będę wyprzedzał na Matysce i na zbiegu z niej, w sumie wyprzedziłem ponad dwadzieścia osób. Schodząc, czy próbując zbiegać z Matyski raz tylko ratowałem się podparciem przed upadkiem i raz przydupiłem zaliczając pewnie metrowy zjazd na dupie. Wszystkie gałęzie robiły za liny asekuracyjne, a że były kolczaste to dłonie mam jak po figlach z jeżem.
I to by było na tyle w temacie Maratonu Beskidy.
11 listopada z dobrym jak na mnie wynikiem, kończąc w grupie dość dużej a nie jak zwykle samotnie na szarym końcu ukończyłem Niepodległościową Jedenastkę w Białym Kościele. Czas kilkanaście minut lepszy niż przed rokiem.
I to by było na tyle z oficjalnych startów w 2013 roku.
(przekopiowałem z http://tatromaniak.blog.pl
PS.na zdjęciu z Kaziem
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu shadoke (2013-11-13,07:39): Tytus! Robisz postępy, a to zawsze cieszy najbardziej! Ogromne gratulacje!!!!:) jacdzi (2013-11-13,19:48): Super, jestes w formie. No i ta liczba, 30! Ja biegam tyle samo co ty czasu i mam tylko 20.
Fajnie trafic na Truskaweczke w lesie w gorach ;-) Truskawa (2013-11-13,20:00): Iwona, Tytus to zupełnie inny gość. Widać było, że ma moc! Aż przyjemnie było patrzeć. :) Truskawa (2013-11-13,20:01): Ja Ci po prostu Tytus z całego serca gratuluję. Nie wpalę Ci jak MJ ale coś w tym kurczę jednak jest. :))) DamianSz (2013-11-13,21:03): Gratuluję i zazdroszczę Ci takiego zakończenia sezonu. Ja też planowałem biec w tych zawodach, a z powodu kontuzji przesiedziałem cały weekend w domu -( jacdzi (2014-04-01,06:45): Tytus, dlaczego na kolejny wpis kazesz nam ponad pol roku czekac???!!!
|