2013-03-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| VENLOOP - wielka fiesta w holenderskim wydaniu (czytano: 1879 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.venloop.nl/
W ostatnią niedzielę w Venlo (Holandia), zostały rozegrane, podobnie jak w Polsce, mistrzostwa kraju w półmaratonie. Patrząc jak najlepsi zawodnicy w Holandii wpadają na metę zaczęłam się zastanawiać jaka jest różnica pomiędzy Polską a Holandią jeśli chodzi o bieganie i podejście do tej formy aktywności fizycznej.
Już na pierwszy rzut oka różnica między oboma krajami jest nie do ukrycia, a mianowicie organizacja. Holendrzy uwielbiają organizować mini festiwale biegowe, podczas który zawodnicy mają do wyboru co najmniej dwa dystanse, do tego biegi dla bobasów, dla przedszkolaków, młodszych dzieci, starszych dzieci, dla gimnazjalistów, licealistów, na 5 km, 10 km, a często zwłaszcza w czasie większych zawodów, również dla niepełnosprawnych i nie mam tu na myśli wózkarzy, lecz ludzi upośledzonych czy dotkniętych innymi ciężkimi chorobami. Niesamowite jest patrzeć jak chore dzieci z uśmiechem na twarzy stają na linii mety, są traktowani jak zdrowi rówieśnicy, mogą poczuć się wyjątkowo, zwłaszcza gdy tłumy ludzi ich dopingują…
W ramach Venloop – tak nazywały się oglądane przeze mnie zawody, oprócz biegów dla młodszych biegaczy, zostały rozegrane zawody na dystansach 5 i 10 km oraz półmaraton z klasyfikacją Mistrzostw Holandii. Aby podkręcić atmosferę współzawodnictwa zaproszono zawodników z Czarnego Lądu. Złe warunki pogodowe, niska temperatura oraz bardzo silny i porywisty wiatr nie stanęły Kenijczykom na przeszkodzie do zajęcia czołowych lokat zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn, a bardzo dobre wyniki uczyniły z zawodów prawdziwą biegową ucztę. A oto wyniki czołówki:
Njalepsza piątka mężczyzn:
1. Philemon Yator Kenia 1:01:52
2. Charles Cheruiyot Kenia 1:02:32
3. Julius Koech Kenia 1:02:34
4. Khalid Choukoud Holandia 1:03:26
5. Urige Buta Norwegia 1:04:43
Najlepsza piątka kobiet:
1. Jane Moraa Kenia 1:10:37
2. Isabellah Moraa Andersosn Szwecja 1:10:53
3. Valentine Kibet Kenia 1:11:32
4. Ruth van der Meijden Holandia 1:14:05
5. Peninah Kigen Kenia 1:14:17
Wracając do moich dywagacji Polska kontra Holandia na biegowym placu…. To jest coś co bije rekordy popularności w Holandii, a w Polsce mało kto o tym słyszał, a mianowicie klasyfikacja w ramach tzw. BUISNESSRUN. Ten rodzaj współzawodnictwa cieszy się ogromnym powodzeniem w Holandii. Czy jest holenderski businessrun? W czasie większych zawodów organizatorzy przewidują klasyfikację dla firm, które mogą wystawiać swoją drużynę, a nawet drużyny. Każda firma w mieście i okolicy „obowiązkowo” wystawia swój team, a nawet kilka teamów. Każda z drużyn składa się z pracowników, bądź ludzi zaprzyjaźnionych z firmą. Im wyższe miejsce w klasyfikacji drużynowej, czy raczej należy powiedzieć firmowej, tym większy sukces, jednak dla wielu samo ukończenie biegu jest sukcesem. Właśnie takim podejściem Holendrzy różnią się od nas, oni cieszą się nie z uzyskania najlepszego czasu, ale z samego ukończenia. Businessrun nie ma to nic wspólnego z rozgrywaniem zawodów mających wyłonić najszybszego zawodnika wśród poszczególnych zawodów, co popularne jest w Polsce, Mistrzostwa Energetyków, Elektryków, Nauczycieli… O ile u nas na takich mistrzostwach celem jest wyłonienie najlepszych indywidualnych biegaczy i biegaczek danej branży, o tyle celem w holenderskich businessrun jest pokazanie się danej firmy z jak najlepszej strony, coś w rodzaju autoreklamy. Firmy pragną wypromować się wśród lokalnej społeczności, pokazać ludziom – potencjalnym kontrahentom i klientom – „w mojej firmie pracują ludzie aktywni, nie bojący się wyzwań, pracowici i oczywiście biegający”. O tym jak dużym zainteresowaniem cieszą się businessrun przywołam trochę statystyk. W Venloop na dystansach 5 km,10 km i półmaraton łącznie wystawionych zostało 356 trzyosobowych drużyn firmowych, na łączną ilość 10955 biegaczy, co stanowi ponad 10% wszystkich uczestników! Świadczy to o tym, iż sami pracownicy chcą pokazać szefowi, że są osobami aktywnym , dbającym o swoją kondycje, biegającym. Nawet jeśli nie biegają regularnie, a takich znam na pęczki, to kilka tygodni przed zawodami zaczynają trenować, wychodząc dwa razy w tygodniu na kilkukilometrowy jogging. To dopiero run for fun. Samo ustawienie się na linii startu w „firmowej” koszulce to powód do dumy i najlepsza motywacja – TEAM WORK, w drużynie siła, nie liczą się indywidualności, ale każdy pracuje na wynik całej drużyny, firmy, to chyba najlepiej obrazuje DUCHA HOLENDERSKIEJ MENTALNOŚCI.
Businessrun są bardzo popularne, zwłaszcza w większych miastach, większych … może nie dla nas, w Holandii większe miasto, tak jak wspomniane Venlo liczy ok. 80 tys. mieszkańców , największy w kraju Amsterdam liczy 790 tys. mieszkańców. Nie są to wielkości robiące na nas wrażenie, przecież w Polsce największe miasto liczy ponad 1700 tys. mieszkańców. Tu nasuwają się kolejne biegowe statystyki. Venlo, gdzie zostały rozegrane zawody liczy ok. 90 tys. mieszkańców, łącznie na liniach startu stanęło łącznie10955 biegaczy, w tym 1361 dzieci – 56 niepełnosprawnych dla których rozegrano specjalny start, na 5 km 1351 biegaczy – głownie kobiet, na 10 km 4088 biegaczy (w tym 892 kobiety!!!) oraz w półmaratonie 5516 biegaczy. Porównując Warszawę z Venlo, pod względem mieszkańców Venlo jest niemal 20 razy mniejsze, ale na starcie półmaratonu stanęło w Holandii zaledwie dwa razy mniej biegaczy, i co ciekawe aż 1489 kobiet , które stanowiły 27%, a w prawie dwumilionowej Warszawie na starcie stanęło łącznie 10074 biegaczy, w tym 1889, które stanowiły 19 % wszystkich biegaczy. W PÓŁMARATONIE WARSZAWSKIM PRAWIE CO PIĄTY BIEGACZ BYŁ… BIEGACZKĄ, A W VENLO NIEMAL CO TRZECI BIEGACZ BYŁ KOBIETĄ… Na szczęście Polska wychodzi pod tym względem z zacofania i coraz więcej kobiet ubiera getry i wychodzi pobiegać, z czego sama się cieszę, bo wiem jak jeszcze kilka lat temu było to trudne, a głupie komentarze, zwłaszcza płci przeciwnej to chleb powszedni… Dzięki Bogu to się zmienia
Kolejną specyficzną dla Holendrów sprawą są… kibice, którzy oglądają biegaczy popijając kawę bądź piwo, okupując stoliki znajdujące się przy trasie - gdy zawody biegną przez miasto przed restauracjami rozbijane są „piwne ogródki”, a wielu Holendrów mieszkających wzdłuż trasy wyciąga przed dom stoliki i krzesełka by w spokoju przy filiżance kawy pooglądać biegaczy, oczywiście głośno przy tym kibicując. To naprawdę miły zwyczaj – zawody, nawet te najmniejsze to świetna okazja aby wyjść przed dom i zamienić ekran TV na zawody „live” , nie ważne na jakim poziomie są rozgrywane, każdy wysiłek jest doceniany.
Aby poczuć tę wyjątkową atmosferę holenderskiej fiesty i przylecieć do Holandii nie potrzeba setek euro, o czym już kiedyś pisałam, promocyjne bilety tanich linii lotniczych, takich jak Wizzair czy Ryanair można kupić za kilkadziesiąt złotych w obie strony – trzeba jednak poświęcić trochę czasu i obserwować nawet na kilkanaście tygodni wcześniej cenny biletów. Noclegi w hotelu można znaleźć już za kilka euro w wieloosobowych pokojach.Jeśli chodzi o pakiet startowy, to za 15 euro każdy finiszujący zawodnik mógł liczyć na medal,wodę mineralną, napój izotoniczny, ciepły napój i posiłek regeneracyjny, a do tego darmowy masaż, nie ważne na jakim dystansie się startowało. Po biegu każdy mógł odnaleźć według swojego imienia i nazwiska swoje zdjęcia z biegu oraz krótki film z trasy z sobą w rolli głównej.
Naprawdę warto poczuć atmosferę zabawy i biegania na wysokim światowym poziomie i tą specyficzną aurę jaka roztacza się na biegowej trasie, tu każdy uczestnik może poczuć się jak zawodnik elity, a nawet jak mistrz świata
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |