2012-10-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| dołek (czytano: 1091 razy)
Niby wszystko jest w porządku, zaliczane kolejne imprezy biegowe, ale... no właśnie to małe, lecz dokuczliwe ale... Praca, dom i dzieci, więc kiedy w tym wszystkim biegać. Jakimś dziwnym trafem wszystkie znajome biegające i poprawiające wyniki kobietki albo mają potomków odchowanych albo nie maja ich wcale.
To może poczekać kilka lat i wtedy zacząć biegać... Tylko ile można czekać. Taka piękna jesień i aż człowieka niesie, jedyne na co mam ochotę, to założyć buty i biec prosto do słońca wśród mieniących się złotem liści. Jednak nie ma tak dobrze, obok czeka przytłaczająca szara i ponura rzeczywistość. Goniące terminy projektów, sterta brudnych ubrań i oczywiście kolejna, jakżeby inaczej, infekcja dziecka, która na dobre uziemi mnie w domu. Zamiast zapachu jesiennego wiatru klikanie w klawiaturę laptopa, a zamiast liczenia kolejnych kilometrów, pilnowanie terminu podawania lekarstw.
Podobno mamy równouprawnienia... ha, gówno prawda.
Chwilowo więc tracę formę biegową, a menu po 23.00 składa się z czekolady i wina
i to by było na tyle, może następnym razem będzie lepiej...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |