Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Andrzu¶
Pamiętnik internetowy


Andrzej Obstarczyk
Urodzony: 1957-11-09
Miejsce zamieszkania: O¶więcim
2 / 9


2009-05-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Maraton w Kopenhadze 2009 r. (czytano: 2383 razy)

PATRZ TAKŻE LINK:

 

Tak wła¶ciwie to mieli¶my jechać do Sztokholmu, ale gdy na pocz±tku grudnia wszedłem na stronę sztokholmskiego maratonu okazało się, że już nie ma miejsc, zapisy skończone. Rzut okiem do kalendarz, najbliższa była Kopenhaga – jedziemy.

Skład wielokrotnie się zmieniał, w końcu ustablizował się: ja, Gosia, Józek Madej i Tomek Szałkowki z Libi±ża z żon± Asi±. Udało się nam znaleĽć w miarę tani samolot z Norwegiana i droga otwarta.

Przylatujemy do Kopenhagi w sobotę, docieramy do hostelu metrem i tu pierwszy szok, bilet komunikacji miejskiej między innymi metrem kosztuje ok. 15 zł, a przemieszczać się trzeba. Okazało się, że ceny w Kopenhadze zdecydowanie odbiegaj± od naszych wyobrażeń. Załatwiamy w sobotę biuro zapisów. Wszystko idzie sprawnie, ale zabrakło koszulek M, obiecali, że do¶l±, a s± bardzo fajne. Powałęsali¶my się jeszcze trochę po Kopenhadze i wracamy do hostelu. Poznajemy tam troje sympatycznych młodych ludzi ze Złotoryji. Adam i Marcin biegn± maraton, Ola kibicuje.
Rano Adam podwozi nas na start samochodem, pogoda zapowiada się niezła, ¶wieci słoneczko. Start i meta jest usytuowana nad morzem na starym mie¶cie. Na starcie staje 10700 zawodników. Ostatnie życzenia i pożegnania. Przeciskam się z Tomkiem bardziej do przodu, Gosia biegnie z Józkiem. Startujemy! Kopenhaga jest bardzo ładnym miastem, trasa prowadzi przez wszystkie ciekawe miejsca miasta, dwie duże powtarzaj±ce się pętle i jedna mała. Mnóstwo kibiców na całej trasie. Niestety, po godzinie zaczyna padać, robi się zimno. Biegnę spokojnie, równo ok. 5.30 min/km.

Tomek odskakuje na 20 km, ja biegnę spokojnie swoim tempem. Kibiców mimo deszczu nie ubywa, co za naród. Wsłuchuję się w swój organizm, wszystko w porz±dku. Punkty odżywcze co 4 km bardzo dobrze zaopatrzone. Pierwsz± połówkę robię w , planowo , cel złamać cztery godziny. Po drodze graj± kapele, tu jazzik, tu orkiestra dęta, tu bębniarze, ale największy aplauz biegaczy wzbudza kapela graj±ca brazylijsk± sambę z tańcz±cymi roznegliżowanymi paniami. Deszcz przestaje w końcu padać i biegnę szczę¶liwy, że mam jeszcze siły i noga nie boli i podziwiam Kopenhagę. Zbliża się meta, szpaler kibiców jest tak w±ski, że nie mogę rozwin±ć skrzydeł i skończyć maratonu efektownym finiszem.. 3:56, plan wykonany i nie jestem zajechany. Postanawiam czekać na Gosię na mecie. Najpierw po 4:57 przybiega Józek, potem 5:17 Gosia. Już z daleka słychać było jej okrzyki aplauzu. Brawo Gosia! Gratulacje! Debiut maratoński zaliczony!
Adam odwozi nas do hostelu i wieczór spędzamy s±cz±c piwo, inne napoje i wspominaj±c nasze maratońskie przygody i liż±c rany.
Poniedziałek mamy cały dzień na zwiedzanie. Zaczynamy od cudownej Syrenki, Nyhaven,, Pałac Królewski ze zmian± warty itd., itd. We wtorek odlatujemy do Krakowa. Maraton w Kopenhadze odchodzi do historii.


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
waldekstepien@wp.pl
11:45
gawon
11:35
ProjektMaratonEuropaplus
11:30
biegacz54
11:26
baderak
11:20
BOP55
11:12
wejac
11:07
gora1509
10:57
qbu¶
10:37
Bartu¶
10:29
Admin
10:20
chris_cros
10:13
arturM
10:06
kos 88
10:05
Henryk W.
09:49
AdamP
09:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |