2009-12-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 10 Poznań Maraton - 11.10.2009 (czytano: 2650 razy)
Przygotowania do maratonu poznańskiego były udane i trwały około 7 miesięcy. W przeciągu tego czasu wystartowałem w Cracovia Marathon, Półmaratonie Słowaka i Wrocław Maratonie. Poznań Maraton był imprezą docelową, a więc cały plan treningowy był podporządkowany startowi w Poznaniu. W skład treningów wchodziły treningi biegowe ( 3 X 9 km w tygodniu, 1X 18 km) gimnastyka ( brzuszki + pompki - średnio 2 razy w tygodniu). Wszystko układało się po mojej myśli, aż na tydzień przed maratonem. Wtedy to złapały mnie zatoki, bardzo mocne zapalenie zatok na 6 dni przed startem. Wysoka gorączka, silne bóle głowy, zawalony nos, ciężko łapałem oddech. Teoretycznie wszystko było już jasne, muszę sobie odpuścić ten start, wtedy w głowie pojawiały się rożne myśli, najgorszy był żal że tyle przepracowanego treningu poszło na marne. Dodatkowo żona i rodzice nakłaniali mnie abym sobie odpuścił, bo przecież zdrowie najważniejsze, no i byłem bardzo bliski rezygnacji z 10 edycji Poznań Maratonu. Jednak tak jak to bywa u większości biegaczy, siła charakteru oraz zawziętość pozwoliły mnie natchnąć dodatkową nutką optymizmu. Z dnia na dzień było coraz lepiej, aż w końcu przyszedł weekend. W sobotę rano przyleciałem wraz z żoną i córeczką z Manchesteru do Poznania, stan zdrowia poprawił się, ale nie na 100%, gorączka ustąpiła, mięśnie w miarę dobrze były zregenerowane, natomiast do bólu zatok dołączyło silne wydzielanie śluzu z nosa wraz z krwią, to mnie zaniepokoiło, ale twardo byłem za startem. W niedzielę rano czułem się na tyle dobrze że mogłem wystartować, faktem jest to że bez tabletki Ibuprom zatoki mógłbym sobie tylko pomarzyć o biegu. Sam start i bieg wspominam bardzo dobrze, w samym biegu tempo utrzymałem na tym samym poziomie, biegło mi się płynnie i nie miałem żadnych większych problemów podczas biegu. Byłem przygotowany na ten start, że złamię granicę 3 godzin, jednak choroba nie pozwoliła mi na 100% swoich możliwości, ale i tak życiówkę pobiłem ( 3:08:59 h). Atmosfera oraz organizacja tej imprezy były na bardzo wysokim poziomie, kto nie biegł w Poznaniu, temu polecam ten maraton. Kibice jak zawsze świetni, dodatkowo miałem podczas biegu swoich wiernych kibiców żonę Julitkę, córeczką Nataszę oraz teścia Rysia. Po biegu jak każdy maratończyk byłem zadowolony, jednak mała nutka niezadowolenia pozostała, bo jakby nie chorobą to by mogło być lepiej, ale z drugiej strony ten maraton mnie jeszcze bardziej wzmocnił psychicznie. Teraz tylko pozostaje jeszcze większa mobilizacja do kolejnych treningów,startów oraz wyzwań :))
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |